Jak każdy lekarz złożył swego czasu złożył przysięgę Hipokratesa brzmiącą „Primum non nocere” (po pierwsze nie szkodzić). Nie powstrzymywało go to jednak przed popełnianiem najgorszych potworności.
Na dzieciach prowadził eksperymentalne operacje bez znieczulenia, wykonywał transfuzje od dawców mających różne grupy krwi, sprawdzał ich wytrzymałość na izolację, reakcję na różne bodźce, w tym na zadawany ból.
Patolog z Węgier, Miklós Nyiszli, który został zmuszony przez doktora do współudziału w eksperymentach, wspominał, że ten zbrodniarz potrafił jednego wieczora własnoręcznie zabić czternaścioro dzieci.
Ile dzieci łącznie okaleczył i zgładził – nie wiadomo. Znane są tylko fragmentaryczne dane. Przykładowo podaje się, że doktor eksperymentował na trzech tysiącach bliźniąt. Zwykle prowadził zwyrodniałe zabiegi na jednym, a gdy umarło – zabijał brata lub siostrę i porównywał wyniki sekcji zwłok. Z życiem uszło tylko dwustu członków tej grupy.
Ilona Pal – więźniarka, której relacja znalazła się w książce Anioł życia z Auschwitz, opowiadającej o położnej Stanisławie Leszczyńskiej – opisuje losy dzieci poddawanych eksperymentom:
[…] szesnastu kobietom zrobiono przerywanie ciąży – sztuczne poronienie, w tym również mnie. Byłam wówczas w szóstym miesiącu ciąży. Kiedy rozpoczęli operację, ja zaczęłam płakać i prosić, żeby mi tego nie robiono. Niestety zrobiono mi operację. Przeprowadził ją dr Herman […]. Gdy kobiety rodziły, to urodzone dzieci zabijali. Pozostawiali przy życiu tylko bliźnięta, na których robili eksperymenty, dopóki nie umarły.
Doktor chętnie „dzielił się” ofiarami z innymi pseudonaukowcami. Jak informuje Helena Kubica, w październiku 1944 roku grupa dwudziestu żydowskich dzieci w wieku od pięciu do dwunastu lat została wysłana z Brzezinki do obozu koncentracyjnego Neuengamme.
Na miejscu służyły jako materiał do badań nad gruźlicą dla doktora Kurta Heissmeyera. 20 kwietnia 1945 roku zostały zabite. Niemcy powiesili je na rurach grzewczych.
Nie był ani sadystą, ani fanatycznym nazistą – pisze historyk Zdenek Zofka. Był jego zdaniem „bezgranicznym cynikiem”, co pozwalało mu traktować swoje ofiary nie jak ludzi, lecz jak „materiał” badawczy, jak świnki morskie.
Pseudoeksperymenty miały służyć udoskonaleniu „rasy aryjskiej”. Do badań wybiera przede wszystkim bliźnięta. Poddaje dzieci okrutnym operacjom, czasem bez znieczulenia. W ramach „eksperymentów” wykonuje zbędne amputacje, wstrzykuje tyfus, aby porównać, jak bliźnięta reagują na tę samą chorobę.
Vera Alesander, jeden ze świadków operacji, mówił w telewizyjnym wywiadzie „The Search for Mengele” z 1985 roku: „Pewnego dnia przyniósł dzieciom czekoladę i nowe ubranka. Następnego dnia esesmani zabrali ze sobą dwójkę moich podopiecznych – Tita i Nina. Jeden z nich był garbaty. Po dwóch lub trzech dniach esesman przyprowadził ich z powrotem, w strasznym stanie. Były ponacinane. Garbus był zszyty plecami ze swoim bratem: ich nadgarstki były również zszyte. Otaczał ich potworny fetor gangreny. Rany były zabrudzone, a dzieci płakały całymi nocami”.
Zbrodnie popełnione przez Mengelego w obozie zostały opisane w 78 punktach zachodnioniemieckiego aktu oskarżenia przygotowanego przez prokuraturę we Frankfurcie nad Menem 19 stycznia 1981 roku. Akt oskarżenia przypisuje Mengelemu morderstwa 153 dzieci w celu przeprowadzenia na nich sekcji zwłok. Z dokumentów wynika, że zlecał zabicie dzieci strzałem w głowę. Czasem jednak – jak opowiadali świadkowie zeznający przed prokuraturą – zwabiał słodyczami dzieci do krematorium i sam do nich strzelał. Uśmiercał także dzieci zastrzykami w serce.
Jeśli umierało jedno z bliźniaków, zabijano drugie, aby porównać ich organy. Wszystko to miało służyć inżynierii genetycznej. Po latach wyniki jego badań zostały uznane za bezwartościowe.
W Auschwitz-Birkenau zginęło ok. 200 tys. dzieci.
Ciężko stwierdzić, co tak naprawdę kierowało doktorem Mengele, wiadomo jednak, że jego najgorsze cechy ujawniły się dopiero w warunkach obozowych. Jak mówiła Eva Mozes, która jako dziecko była wraz ze swoją siostrą bliźniaczką poddawana eksperymentom, Anioł Śmierci miewał swoich faworytów, ale żadnego z nich nie traktował jak człowieka i z łatwością zastępował każdego kolejną, żywą osobą. Ludzie byli dla niego jedynie przedmiotami, obiektami jednorazowego użytku – niezależnie od płci i wieku.
Redakcja
Źródła: