Sprawa fińskiej premier zaczyna nabierać nowych wymiarów. Kolejne odsłony jej życia prywatnego pokazują wyraźnie, że owych materiałów może być więcej. I ich treść może być jeszcze ciekawsza niż to, co zobaczyliśmy.
Pozostaje jednak najważniejsze pytanie – kto jest w posiadaniu tych materiałów i jak je zamierza wykorzystać? Nie jestem tu optymistą, ale jedno jest pewne. Ten, kto to ma/miał pełną świadomość tego, jakie zamiłowania ma pani premier.
O tym zapewne się przekonamy wkrótce – jeśli pani premier będzie odporna na szantaże. Bo jeśli przetrwa ten kataklizm, który sama sprowadziła na siebie, to raczej będzie to oznaczało, iż jest gotowa zrobić wiele, aby dalsza część tych filmów nie ujrzała światła dziennego.
Z mojej perspektywy ciekawy jest jednak inny aspekt tej sprawy. Pozwoliłem sobie skomentować pierwszy film na Twitterze, wskazując, iż cała akcja sprokurowana przez panią premier, jest ciężkim ciosem w NATO. Oto premier nowego państwa członkowskiego, daje się wystawić na taki ostrzał, co dowodzi jednak ograniczonych horyzontów tej pani.
Well done #KGB,”textbook” #Honeybomb method against PM of #Finland @MarinSanna, footage captured is enough to send #Finland to elections. It doesnt really matter if Marin Sanna has an affair or not, her political image is „going south” pic.twitter.com/jOTzg2MbrB
— Defencegreece-Media (@defencegreece_m) August 19, 2022
W odpowiedzi na ten wpis rzuciła się na mnie neobolszewicka horda trolli, która posługując się knajackimi bluzgami, odsądzała mnie od czci i wiary. Nie trzeba dodawać, że w bluzgach tych były jedynie jakieś ekstremalne emocje ludzi, mających ewidentne problemy z samymi sobą. Podszywane to było ewidentnymi kompleksami niedouków, którzy nie są w stanie strawić, iż ktoś myślący inaczej niż oni, może w ogóle zabierać głos. Można byłoby sarkastycznie potwierdzić, że analiza tych knajackich tekstów, wystawia w jakimś sensie ocenę polskiemu systemowi szkolnictwa (w tym wyższego), który kreuje tego typu osoby do roli – formalnie rzecz ujmując – „inteligencji” AD 2022.
Tweet ten usunąłem – nie dlatego bym się wycofywał ze swoich stwierdzeń – ale dlatego, żeby mój profil nie był zainfekowany tą knajacką ekspresją.
Nie wchodziłem w dyskusję z tym osobnikami, nie tylko ze względu na relatywnie niewielką ilość miejsca na TT. Żeby rozprawiać z nimi o czymkolwiek, trzeba byłoby bowiem mieć więcej miejsca. Na emocje bowiem nie chcę odpowiadać podkręcaniem emocji. Inna rzecz, że na dyskutowanie z nimi argumentami racjonalnymi w ramach elementarnej logiki i tak nie ma miejsca. Bo ci ludzie zdolności do myślenia w tych kategoriach po prostu nie mają. Prosty przykład: PiS zatruł Odrę rtęcią, a Trzaskowski swoimi zrzutami wzbogacał Wisłę.
Wytłumaczcie Państwo tym trollom, że są niemyślącymi emocjonatami. Po prostu się nie da, więc lepiej w to nie wchodzić.
Co zabawne, podziękowałem w następnym wpisie za „dyskusję, która była:
1.merytoryczna,
2.pogłębiona intelektualnie,
3.pozbawiona emocji,
4. pełna pięknej polszczyzny.
To jest możliwe tylko na TT.
Christus semper vincit!
Tego też nie byli w stanie pojąć, choć trzeba przyznać, że już w zdecydowanie mniejszej skali. Może jednak tym wpisem, choćby do niektórych rozemocjonowanych głów udało się dotrzeć. Bo nie chodzi o to, żeby kogoś przekonać do swoich (czasami się nie da), ale choćby o to, żeby zastanowił się, kiedy przelewają swoje „myśli” na publiczny osąd.
Tak czy inaczej, moje doświadczenie pokazuje, że Twitter jest z pewnością narzędziem, które wprowadza w polską debatę publiczną olbrzymią ilość negatywnych elementów. Kształtowanie poglądu na cokolwiek w oparciu o to narzędzie, buduje jedynie emocje. Ekstremalne emocje.
Może wiadomości rozchodzą się szybko, ale czy zawsze musi o to chodzić? W tej rozemocjonowanej atmosferze dorzucanie do kotła jeszcze większych emocji pobudza rzeszę ludzi, mających problemy z własną psychiką, do jeszcze większej agresji. Stąd coraz trudniej się nam rozmawia o czymkolwiek.
Wracając w tym kontekście do fińskiej premier – że nie dorosła ona do swojej funkcji to oczywiste. „Bawiła się legalnie” – to poziom jej refleksji. Ale przecież gdyby nie TT i jej ekshibicjonistyczna mentalność, sprawy pewno by nie było.
A więc wszyscy uważajmy z tymi „narzędziami”, które są dyrygowane przez „nieznanych sprawców”.
prof. Grzegorz Górski