Jednym z fundamentalnych konfliktów zantagonizowanego na wielu płaszczyznach świata współczesnego jest konflikt między wojującym i ekspansywnym ateizmem a chrześcijaństwem, przeżywającym obecnie głęboki kryzys strukturalny i ideowy. Znajduje on także swoje odzwierciedlenie w Polsce, gdzie po okresie obłudnej gry pozorów i oczekiwania na sprzyjający moment, opadły maski i dziś już w sposób otwarty formułowane są postulaty, które w kraju świętego Jana Pawła II i bł. ks. Jerzego Popiełuszki jeszcze niedawno wydawały się niemożliwe. Wojna cywilizacyjna trwa, a jej rozstrzygnięcie będzie miało potężne skutki dla życia codziennego przyszłych pokoleń.
Współczesna forma radykalizmu lewicowego (lewackiego) nie jest jednak czymś całkowicie nowym. Jedną z jego odsłon w historii, także i Polski, był okres wcielania w życie marksistowskiej ideologii w czasach komunistycznych. Częścią tego procesu była bezpardonowa walka z Kościołem katolickim. Stąd może warto przyjrzeć się celom, jakie stawiali sobie ówcześni „zbawiacze” świata oraz metodom, których używali dla realizacji swoich utopijnych idei. Może w tym kontekście łatwiej będzie zrozumieć, kim są ich współcześni spadkobiercy. W polu naszej obserwacji pozostanie wczesna faza realizacji idei państwa bez Boga: lata 40-te i 50-te XX wieku oraz ich kontynuacja w Polsce współczesnej.
***
U źródeł wrogiej polityki komunistów wobec Kościoła katolickiego w Polsce leżały dwie podstawowe motywacje: ideologiczna i polityczna.
Pierwsza z nich wiązała się z podstawowymi założeniami ideologii marksistowskiej, w myśl której religia, zgodnie ze słowami Marksa ze wstępu do pracy „Przyczynek do krytyki heglowskiej filozofii prawa” (1843), to „opium ludu”, czyli stan specyficznego rodzaju złudzenia, które w imię postępu powinno zostać unicestwione, gdyż uznano je za niebezpieczne „jako urojone szczęście ludu”. Rozwinął tę myśl Lenin („Socjalizm a religia” – 1905), pisząc: „Religia jest jedną z odmian ucisku duchowego, który wszędzie dławi masy ludowe, przytłoczone wieczną pracą dla innych, biedą i osamotnieniem. Bezsilność klas wyzyskiwanych w walce z wyzyskiwaczami równie nieuchronnie rodzi wiarę w lepsze życie pozagrobowe, jak bezsilność dzikusa w walce z przyrodą rodzi wiarę w bogów, diabły, cuda itp. Tego, kto przez całe życie pracuje i cierpi nędzę, religia uczy pokory i cierpliwości w życiu ziemskim, pocieszając nadzieją nagrody w niebie. Tych zaś, którzy żyją z cudzej pracy, religia uczy dobroczynności w życiu ziemskim, oferując im bardzo tanie usprawiedliwienie ich całej egzystencji wyzyskiwaczy i sprzedając po przystępnej cenie bilety wstępu do szczęśliwości niebieskiej. Religia to opium ludu. Religia to rodzaj duchowej gorzałki, w której niewolnicy kapitału topią swe ludzkie oblicze, swoje roszczenia do choćby trochę godnego ludzkiego życia”. Z powyższych cytatów jednoznacznie wynika, że w materialistycznym i pozbawionym transcendencji świecie „komunistycznego raju”, nie będzie miejsca dla chrześcijaństwa i ludzi wierzących (oczywiście poza wierzącymi w komunizm i proroków „nowej wiary”). Religia w założeniach marksistowskiej filozofii i pochodnej wobec niej ideologii, jest niebezpiecznym reliktem przeszłości, który należy wyeliminować.
Drugi z powodów zacieklej nienawiści komunistów do Kościoła w Polsce wiąże się z jego pozycją w polskim społeczeństwie, z rolą, jaką on odegrał w historii i silną więzią, łączącą Kościół z narodem, który w myśl nowej ideologii należy ujarzmić i ukształtować na nowo. Jak pisze historyk idei, Bohdan Cywiński: „Z punktu widzenia władz była to jedyna instytucja masowa, dotąd niezniszczona i niepozbawiona swego ideowego autentyzmu. Sam ten fakt stanowił prowokację dla komunistów. Od strony wiernych instytucja Kościoła była znakiem trwałej zbiorowej tożsamości, opieką, pod której ochroną mogła istnieć wspólnota. W istocie było tak, że instytucja współtworzyła i potęgowała wspólnotę, sama czerpiąc z niej swą wewnętrzną i zewnętrzną siłę. Obie mogły trwać dzięki wzajemnemu współistnieniu i zaufaniu. To wzajemne zaufanie i wewnętrzna solidarność Kościoła stały się przedmiotem ataku komunistów. Starali się oni wbijać kliny między świeckich wiernych a kler, między kler a biskupów, miedzy polski Kościół a Stolicę Apostolską”.
Działania opresyjne państwa komunistycznego wobec Kościoła katolickiego w Polsce oparte były w dużym stopniu na wzorcach sowieckich (przy uwzględnieniu specyfiki naszego narodu) i realizowane w sposób ciągły i systemowy. Obecne były od początku instalowania nowej władzy, choć w pierwszych latach, do czasu sfałszowania przez komunistów wyborów w 1947 i rozprawienia się z legalną opozycją, utrzymywana była pewna gra pozorów. Oficjalnie komuniści deklarowali wolność sumienia i wyznania, nie przeszkadzało im to jednak w równoległym prowadzeniu działań o charakterze represyjnym, takich jak: inwigilacja, cenzura, sabotowanie funkcjonowania prasy katolickiej czy aresztowania księży podejrzewanych o współpracę z podziemiem zbrojnym.
Wśród działań podejmowanych przez komunistów przeciw Kościołowi katolickiemu w Polsce wyodrębnić można kilka podstawowych kierunków, wzajemnie ze sobą powiązanych.
Jednym z nich były działania ustawodawcze i administracyjne, których celem była zmiana sytuacji prawnej Kościoła w Polsce oraz stworzenie możliwości daleko idącego oddziaływania władz państwowych na jego wewnętrzne struktury i działalność duszpasterską.
Już 12 września 1945 roku tzw. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej wypowiada zawarty w 1925 r. konkordat z Watykanem, co oznaczało w praktyce, że przestały istnieć jakiekolwiek umowy międzynarodowe chroniące Kościół. W konsekwencji tej decyzji Rada Ministrów nie uznała mianowanych jeszcze w tym samym roku przez prymasa Augusta Hlonda sześciu administratorów apostolskich dla tzw. Ziem Odzyskanych, w tym np. bpa Wojciecha Zinka w Olsztynie. Jednocześnie ich działalność duszpasterska została poddana różnorodnym ograniczeniom ze strony państwa.
W tym samym czasie w Ministerstwie Sprawiedliwości w ramach specjalnej komisji opracowywano program laicyzacji obowiązującego systemu prawnego w Polsce (jednym z pierwszych jego skutków było wprowadzenie prawnego przymusu zawierania ślubów cywilnych i ułatwień w przeprowadzaniu rozwodów).
W października 1947 r. w Warszawie odbywa się ogólnokrajowa odprawa funkcjonariuszy resortu bezpieczeństwa, podczas której przygotowywano strategię działań mających na celu ograniczenia wpływów Kościoła, co w istocie oznaczało przygotowanie planu jego prześladowania. Postulowano m.in. rozbudowywanie sieci agenturalnej, rozpracowanie instytucji kościelnych, ograniczanie oddziaływania Kościoła w środowiskach robotniczych i młodzieżowych, rozszerzenie skali aresztowań wśród duchowieństwa.
Od 1948 roku polityka komunistów wobec Kościoła katolickiego w Polsce radykalizuje się. 5 sierpnia 1949 r. ogłoszono „Dekret w obronie wolności sumienia i wyznania”, zapowiadający m.in. kary więzienia i śmierci za przestępstwa wobec państwa. Posłużył on następnie do represjonowania duchowieństwa i osób świeckich – w imię wolności sumienia i wyznania prześladowano ludzi, którzy pragnęli ją zachować i nie wierzyli w komunizm ani nie godzili się na „moralność socjalistyczną”. Tego samego dnia ukazał się dekret o zmianie niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach, który w konsekwencji zmusił Episkopat do zawieszenia we wrześniu 1949 roku działalności wszystkich zrzeszeń religijnych, które nie były stowarzyszeniami w tym sensie, w jakim pojmowało je państwo (chodziło np. o trzecie zakony, bractwa kościelne i pobożne związki, a wśród nich sodalicje mariańskie).
Tego samego roku komuniści upaństwowiają wszystkie szpitale prowadzone przez Kościół (brutalnie wypędzając pracujące w nich siostry zakonne) i wprowadzają zakaz organizacji pielgrzymek zbiorowych i publicznych procesji na drogach publicznych, pochodów religijnych, konferencji, wieców i otwartych zebrań parafialnych. Z kolei, w styczniu 1950 r., w ramach akcji „likwidacji stanu tymczasowego na Ziemiach Zachodnich w postaci administratur apostolskich” komuniści usuwają z terenu diecezji i osadzają w strzeżonych „miejscach odosobnienia” pięciu administratorów (biskupów): Gdańska, Wrocławia, Opola, Gorzowa i Olsztyna, a następnie skłaniają zastraszone i zdezorientowane kapituły do wybrania wskazanych przez władzę księży na „wikariuszy kapitulnych”.
Kolejną antykościelną decyzją była ustawa o przejęciu dóbr „martwej ręki” i utworzeniu państwowego Funduszu Kościelnego, uchwalona 20 marca 1950. Decyzją tą likwidowano zasadę wyłączenia ziemi należącej do Kościoła z postanowień ustawy o reformie rolnej z września 1945 r., co oznaczało w istocie przejęcie znacznej części dóbr materialnych należących do Kościoła katolickiego w Polsce, będących źródłem utrzymania osób związanych z Kościołem, jak również instytucji charytatywnych czy edukacyjnych przez nich prowadzonych, takich jak domy dziecka, szpitale, przedszkola czy szkoły. W ich miejsce powstawały osiedla, PGR-y, magazyny, w budynkach kwaterowano robotników sezonowych, organizowano obozy służące ideologizacji młodzieży lub po prostu dewastowano je. Znaczące, że obecnie środowiska lewicowe przekonują, że Fundusz Kościelny jest rodzajem niezasłużonej daniny, którą społeczeństwo łoży na rzecz Kościoła, pomijając zupełnie fakt, iż jest to śladowe zadośćuczynienie za grabież.
Tego samego roku, 14 kwietnia, dochodzi do zawarcia kontrowersyjnego porozumienia między rządem a Episkopatem Polski. Jego podpisanie przez Episkopat było dramatyczną próbą powstrzymania komunistów przed dalszą eskalacją przemocy i stanowić miało rodzaj kompromisu zawierającego obustronne zobowiązania. Biskupi zobowiązali się uznawać autorytet papieża jedynie w sprawach wiary, inne problemy natomiast rozstrzygać zgodnie z racją stanu Polski Ludowej. Deklarowali poszanowanie prawa i władzy państwowej, nawoływali do odbudowy kraju, potwierdzali przynależność tzw. Ziem Odzyskanych do Polski i wyrażali wolę utworzenia tam stałej administracji kościelnej. Zobowiązywali się ponadto nie nadużywać uczuć religijnych w celach antypaństwowych i dystansowali się wobec zbrojnego podziemia niepodległościowego. W zamian komuniści deklarowali prawo Kościoła do nauczanie religii w szkołach, a uczniom zapewniali prawo uczestniczenia bez przeszkód w praktykach religijnych poza tymi placówkami. Gwarantowano Kościołowi także funkcjonowanie szkół katolickich, stowarzyszeń i KUL. Duchowieństwo miało bez przeszkód prowadzić działalność charytatywną i katechetyczną a prasa i wydawnictwa kościelne miały cieszyć się wolnością słowa. Władze zobowiązywały się nie przeszkadzać wiernym w kulcie publicznym, akceptowały opiekę duchowną w szpitalach i więzieniach, gwarantowały zakonom swobodę działalności. Akt „porozumienia” zaskoczył Stolicę Apostolską i spotkał się z jej strony z chłodnym przyjęciem; wywołał też dezorientację polskiego duchowieństwa, do którego biskupi wystosowali w marcu 1951 r. specjalne, wyjaśniające „Pro memoria”.
Porozumienie wykorzystywane przez komunistów jedynie propagandowo, nie powstrzymało stosowania przez nich przemocy. Niedługo po jego podpisaniu Bierut wydał polecenie zobowiązujące resort bezpieczeństwa do przestrzegania wszystkich wydanych dotąd instrukcji i rozporządzeń w sprawach Kościoła, w tym dotyczących stosowania represji. Po podpisaniu „porozumienia” wprawdzie część duchowieństwa zwolniono z aresztów i więzień, z czasem jednak liczba represjonowanych ponownie zaczęła rosnąć.
Zwieńczeniem agresywnej polityki władz komunistycznych wobec Kościoła w sferze prawnej, zmierzającej do całkowitego podporządkowanie Kościoła państwu, było ogłoszenie przez Radę Państwa 9 lutego 1953 r. rządowego „Dekretu o obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych w Polsce”, zgodnie z którym każda nominacja w Kościele została poddana kontroli władz, gdyż „wymagała uprzedniej zgody właściwych organów państwowych” i mogła zostać unieważniona. Dekret uzależniał wszelkie zmiany organizacyjne i personalne w administracji kościelnej od zgody właściwych organów państwowych oraz zobowiązywał duchowieństwo do składania przed urzędnikami państwowymi ślubowań na wierność PRL. Zakładał też, że jakakolwiek sprzeczna z prawem i porządkiem publicznym działalność osoby duchownej powodować może usunięcie jej z zajmowanego stanowiska przez zwierzchni organ kościelny lub na żądanie organów państwowych. Pozwalał państwu na dowolne kształtowanie polityki personalnej Kościoła, co w istocie oznaczało przekreślenie jego organizacyjnej niezależności. Został on oficjalnie poparty przez księży lojalnych wobec władzy komunistycznej oraz przez środowiska PAX-u, a także utworzoną w obrębie tych środowisk Komisję Duchownych i Świeckich Działaczy Katolickich przy Ogólnopolskim Komitecie Frontu Narodowego.
W odpowiedzi, 8 maja 1953 roku, Konferencja Episkopatu Polski wystosowała do rządu PRL memoriał, zwany później „Non possumus”, w którym wyraziła sprzeciw wobec szykan Kościoła i ingerencji w jego sprawy wewnętrzne. Memoriał ów zawierał krytyczną ocenę porozumienia między rządem a Episkopatem Polski z kwietnia 1950 r., zestawienie form represji państwa wobec Kościoła, duchowieństwa i wiernych oraz zamykające dokument słynne słowa „Non possumus” [„Nie możemy”], co w konsekwencji stało się pretekstem do aresztowania i internowania kardynała Stefana Wyszyńskiego, a następnie kapitulanckiego wobec komunistów oświadczenia Episkopatu z 28 września 1953 roku i złożenia trzy miesiące później przez Episkopat ślubowania na wierność Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (analogiczne ślubowania złożyła również większość polskiego duchowieństwa).
Kolejną formą działań komunistów wobec Kościoła katolickiego w Polsce było wykreowanie spośród polskiego duchowieństwa oraz inteligencji katolickiej środowisk, które cechowała postawa lojalistyczna wobec nowej władzy i które mogły okazać się przydatne w walce z Kościołem instytucjonalnym, lojalnym wobec polskiego Episkopatu i Watykanu.
W ramach tego planu, już w listopadzie 1945 roku, rozpoczyna swoją działalność prokomunistyczny tygodnik „Dziś i Jutro”, postulujący współpracę katolików i komunistów oraz zabiegający o normalizację stosunków między państwem a Kościołem. To z jego kręgów, skupionych wokół Bolesława Piaseckiego, wywodzić się będzie grupa „postępowych” intelektualistów katolickich, która w styczniu 1947 r. przybierze nazwę stowarzyszenia PAX. Jego szczególnie zintensyfikowana aktywność przypadnie na okres nasilenia represyjnych działań państwa komunistycznego przeciwko polskiemu Kościołowi. „W sumie oferta Paxu – zauważa Bohdan Cywiński – była ofertą katolicyzmu bezpiecznego, względnie wygodnego i jawnego. Nie był to jednak katolicyzm autentyczny. Nieautentyczność polegała w istocie na tym, że w swych rekcjach na wydarzenia życia był sterowany z Komitetu Centralnego partii komunistycznej. Dystansował się więc na żądanie to od papieża, to od biskupów, to od doktryny społecznej Kościoła, zawsze zgadzając się z tenorem aktualnej polityki władz i nie cofając się na tej drodze przed żadnym kłamstwem”.
Drugim sposobem oddziaływania na środowiska ludzi wierzących i rozbijania Kościoła katolickiego w Polsce od wewnątrz stało się zainicjowanie przez komunistów we wrześniu 1949 roku ruchu tzw. „księży patriotów”. Ruch ten skupiał kapłanów, którzy publicznie manifestowali swoje poparcie dla komunistów i dystansowali się wobec reszty kleru, Episkopatu i Watykanu. W zamyśle komunistów ich podstawowym zadaniem było budowanie w kręgach polskich katolików akceptacji dla ustroju komunistycznego, rozbijanie jedności Kościoła i uniezależnienie polskiego Kościoła od Rzymu. Środowisko to rekrutowało duchownych, kierujących się rozmaitymi motywami. Dla jednych ważna była kariera lub pobudki materialne, inni byli uwikłani w relacje z Urzędem Bezpieczeństwa. Część z nich była poddana zastraszaniu i szantażowi (głównie w związku ze sprawami natury obyczajowej lub politycznej). Najcenniejsi byli dla komunistów duchowni kierujący się pobudkami ideologicznymi. Nieliczna początkowo grupa „stanowiła przedmiot intensywnej, niesłychanie aktywnej propagandy: zjazdy księży były fotografowane i filmowane (np. zorganizowany przy pomocy UB zjazd we Wrocławiu pod koniec roku 1950), przemówienia aktywistów przedrukowywała prasa partyjna i paxowska prasa codzienna, wiele czasu poświęcało im radio. Chodziło o stworzenie w opinii publicznej wrażenia, że księża ci stanowią liczącą się część polskiego kleru”. Sprzyjało to oczekiwanej przez władzę dezorganizacji Kościoła od wewnątrz, dezorientacji wiernych, szerzeniu się wzajemnej nieufności. Dopełnieniem wyżej scharakteryzowanych działań, zmierzających do sztucznego wykreowania środowisk o proweniencji katolickiej, lecz serwilistycznych wobec władzy, było powstanie w roku 1950 z inicjatywy tych środowisk Komitetu Intelektualistów i Działaczy Katolickich (skupiającego ludzi świeckich i duchowieństwo) oraz utworzenie przez władzę komunistyczną 19 kwietnia 1950 r. Urzędu ds. Wyznań, nadzorującego wszystkie związki wyznaniowe w Polsce, ściśle współpracującego z komunistycznymi organami bezpieczeństwa i prowadzącymi inwigilację duchowieństwa.
Następną formą działań wrogów Kościoła była systematycznie prowadzona akcja likwidacji lub przejęcia przez środowiska przychylne władzy komunistycznej (najczęściej PAX-u i „księży patriotów”) organizacji i czasopism związanych z Kościołem katolickim w Polsce.
Wśród wielu czasopism, które znalazły się na celowniku komunistów ( takich jak np. „Gość Niedzielny”), dwa przypadki wydają się szczególnie symboliczne.
Pierwszy wiąże się z zamknięciem na przełomie lipca i sierpnia 1948 roku katolickiego „Tygodnika Warszawskiego”, czemu towarzyszyło aresztowanie publicystów z nim związanych oraz działaczy dawnego chadeckiego Stronnictwa Pracy, kierowanego przez przybyłego z emigracji działacza chrześcijańskiej demokracji – Karola Popiela. Środowisko „Tygodnika” było rozpracowywane przez UB w ramach operacji „Miecz”. Likwidacji czasopisma towarzyszyły rewizje pomieszczeń redakcji „Tygodnika Warszawskiego” oraz mieszkań jego redaktorów i współpracowników, a następnie drakońskie wyroki wieloletniego więzienia lub dożywocia wydawane przez Sąd Wojskowy.
Drugi przypadek dotyczy przejęcia w marcu 1953 roku przez Stowarzyszenie PAX „Tygodnika Powszechnego”, pod pretekstem odmowy opublikowania nekrologu Stalina. „Tygodnik Powszechny” był czasopismem religijno-kulturalnym, które od marca 1945 roku odgrywało bardzo istotną rolę w kształtowaniu postaw szerokich kręgów ówczesnej inteligencji katolickiej. Na jego łamach publikowali m.in.: Stefan Kisielewski, Leopold Tyrmand, Antoni Gołubiew, Paweł Jasienica (do aresztowania w 1948 r.), Stanisław Stomma czy Hanna Malewska. W latach 1953–1956 ukazywał się jako tzw. Tygodnik paxowski – z nowym redaktorem naczelnym – Janem Dobraczyńskim, pod identyczną winietą, zachowując ciągłość numeracji – nieredagowany jednak przez prawowitych właścicieli.
W tym czasie linia czasopisma stała się znacznie przychylniejsza PZPR, zaś na jego łamach często krytykowano młodzież oraz hierarchię kościelną.
Powyższym działaniom towarzyszyła nachalna, antyreligijna i antykościelna propaganda, obecna szczególnie w prasie i literaturze przez cały ten okres i intensyfikowana szczególnie w niektórych jego momentach.
Tak było na przykład w maju 1948 roku, kiedy pretekstem dla niej stał się list Piusa XII do biskupów niemieckich, w którym papież poruszył problem Niemców wysiedlonych z ziem włączonych do Polski. Rok ten, to zresztą czas skomasowanej nagonki na samego Ojca Świętego, oskarżanego o działalność antypolską, sojusz z Hitlerem i współpracę z „imperializmem amerykańskim”. Tak było przy okazji tzw. pogromu kieleckiego, kiedy propaganda komunistyczna próbowała przypisać odpowiedzialność za te wydarzenia PSL-owi i „klerykalnej reakcji”. Tak było wreszcie w okresie wzmożonych ataków na polskich biskupów, przy okazji m. in. pokazowych procesów polskich duchownych, chociażby podczas nagonki na usuniętych z własnej diecezji biskupów: Stanisława Adamskiego, Huberta Bednorza i Juliusza Bienka, w czasie aresztowania i procesu biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, procesu księży z kurii metropolitalnej w Krakowie czy internowania samego prymasa Stefana Wyszyńskiego.
W ramach działań propagandowych szczególny nacisk kładziono na oddziaływanie na młodzież, której przedstawiano Kościół jako instytucję od wieków sprzyjającą wyzyskowi, żerującą na ciemnocie mas, opartą na średniowiecznych przesądach, jako klasowego wroga demokracji i postępu. Obrazowi temu przeciwstawiano mit „naukowego światopoglądu”.
Propaganda PRL była lokalną wersją komunistycznej propagandy sowieckiej. Przyświecał jej jeden cel nadrzędny: zohydzenie Kościoła katolickiego jako historycznego przeżytku w oczach obywateli i równocześnie budowanie akceptacji dla nowego ustroju i jego alternatywnej wizji świata i człowieka. Stąd wykorzystywano w niej zróżnicowane środki służące manipulacji, takie jak: nowomowa, dezinformacja, żonglerka faktami, operowanie stereotypami i nasyconymi uczuciowo zbitkami słownymi, stosowanie zabiegów służących deprecjonowaniu przeciwnika czy wykorzystywanie, zgodnie z regułami psychologii społecznej, języka emocji ukierunkowanego na podświadomość. Osobne miejsce zajmowała w niej tzw. „propaganda szemrana” („szeptana”), polegająca na rozprzestrzenianiu w sferze publicznej, poza oficjalnym obiegiem, kłamstw i pomówień dotyczących ludzi Kościoła, a następnie przekazywanych, na zasadzie plotki („z ust do ust”) przez samych obywateli, najczęściej nieświadomych, że uczestniczą w jakiejś zaplanowanej w odpowiednim resorcie Urzędu Bezpieczeństwa grze operacyjnej.
Wspomnianym uprzednio posunięciom komunistów w sferze prawnej, towarzyszyły działania mające na celu pozbawienie Kościoła w Polsce jego bazy materialnej i uniemożliwienie w ten sposób prowadzenia przez Kościół działalności duszpasterskiej, wychowawczej i opiekuńczej.
Plan ten realizowany był przede wszystkim poprzez wspomniane wcześniej działania ustawowe: przejęcia przez państwo dóbr „martwej ręki” (ziem kościelnych wolnych od podatków) i utworzenie państwowego Funduszu Kościelnego. Z jednej strony towarzyszyły temu bardzo opresyjne działania wobec zakonów (szczególnie żeńskich), w których posiadaniu w znacznym stopniu znajdowały się zasoby materialne Kościoła związane z jego działalnością opiekuńczo-wychowawczą i oświatową (m.in. szkoły, przedszkola, zakłady opiekuńcze, domy dziecka). Z drugiej strony zaś działania te znalazły swój wyraz w przejęciu (pod propagandowym pretekstem rzekomych nadużyć finansowych) Caritasu, organizacji kościelnej, zajmującej się prowadzeniem działalności charytatywnej, oraz oddaniu go pod przymusowy zarząd PAX-u, „księży patriotów” i osób powiązanych z UB.
Grabieże te obywały się w atmosferze brutalnej nagonki prasowej, w ramach której próbowano przekonać społeczeństwo, że majątek Kościoła będzie od tej pory wykorzystywany dla „dobra społeczeństwa”. Jak zauważa historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Agata Mirek: „Komuniści, mając świadomość społecznej pozycji wspólnot zakonnych, walkę z nimi rozłożyli w czasie”. Przejęcie majątku zakonnego poprzedzały „wizyty” komisji państwowych w klasztorach i innych instytucjach kościelnych, które dokonywały spisów majątku i przejmowały własności zgromadzeń. Dochodziło wówczas „do aktów wandalizmu, kradzieży i bezprawnych rewizji. Sytuacja była tak dramatyczna, że kard. Adam Sapieha, stojący na czele Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski, na wiadomość o przejmowaniu „dóbr martwej ręki” wydał oświadczenie: „W razie gdybym był aresztowany, stanowczo niniejszym ogłaszam, że wszelkie tam moje złożone wypowiedzi, prośby i przyznania się są nieprawdziwe. Nawet gdyby były składane wobec świadków, podpisane, nie są one wolne i nie przyjmuję je za swoje”. Skonfiskowane zostały głównie majątki ziemskie, które stanowiły zaplecze prowadzonej przez zakony działalności charytatywnej, co wprawdzie nie doprowadziło do całkowitego upadku zgromadzeń zakonnych, ale znacznie ograniczyło ich działalność misyjną, np. w zakładach opiekuńczych, domach dziecka czy szkolnictwie (według Agaty Mirek, w 1950 roku zlikwidowano ponad 80 % prowadzonych przez zakonnice szkół zawodowych, a te, które jeszcze pozostały, czekały na rychłe decyzje o likwidacji).
Uwieńczeniem procesu przejmowania przez komunistów majątku Kościoła (będącego niejednokrotnie efektem pracy wielu pokoleń) stało się powstanie wspomnianego Funduszu Kościelnego, któremu towarzyszyła szeroko zakrojona kampania propagandowa. „W tym celu – przypomina Agata Mirek – zorganizowano różnego rodzaju zjazdy i spotkania. Jedno z nich odbyło się 23 marca 1950 r. w Szczecinie, wzięło w nim udział 29 księży, zakonnic i świeckich działaczy nowego Caritasu (czy był to dobrowolny udział, to już inna kwestia). Uczestnicy konferencji wysłali list do Bolesława Bieruta, w którym wyrażali podziękowanie za pomoc w odbudowie zniszczonych kościołów. Utworzenie Funduszu Kościelnego oceniali jako zlikwidowanie przeżytków feudalnych minionej epoki”.
Następną sferą wrogiej działalności wobec Kościoła był system edukacji w Polsce i dążenie komunistów do jego zmonopolizowania.
Cel ten komuniści chcieli osiągnąć, podejmując dwojakiego rodzaju działania. Z jednej strony dążyli do ograniczania lub wręcz wyeliminowania Kościoła katolickiego i katolickich wzorów edukacyjnych ze szkolnictwa, z drugiej zaś rozwijali szkolnictwo oparte na ideologii marksistowskiej, kształtujące światopoglądy ateistyczne i areligijne.
Dążenie do eliminowania szkolnictwa katolickiego i chrześcijańskich wzorców wychowawczych lub do podporządkowania tego szkolnictwa państwu komunistycznemu zauważyć można już w roku 1947 w wystąpieniu ówczesnego ministra oświaty S. Skrzeszewskiego żądającego, by prefekci szkolni (duchowni – katecheci) wypowiadali się na lekcjach religii prorządowo, co spotkało się z jednoznaczną odmową ze strony chociażby bpa Z. Choromańskiego. Stało się to dla władzy pretekstem do wprowadzenia zakazu funkcjonowania w szkołach Krucjaty Eucharystycznej i Sodalicji Uczniowskiej, czemu standardowo towarzyszyła nagonka medialna, antyreligijna i antykościelna, zniesławiająca polskie duchowieństwo, wobec którego formułowano zarzut współpracy z Niemcami podczas wojny, popierania podziemia („band leśnych”) oraz zarzuty natury obyczajowej, mające jakoby charakteryzować znaczną część polskiego kleru. Współczesne antyklerykalne strategie propagandowe opierają się na podobnych technikach: etykietowania „wroga” jednoznacznie negatywnymi określeniami oraz przypisywania negatywnych zachowań (które mają niestety miejsce, ale ich zasięg nie jest powszechny) całemu środowisku, choć zamiast „band leśnych” mamy „faszystów” świętujących 11 Listopada, a zamiast kochanek w każdej plebanii księży pedofili w każdym kościele.
Około połowy roku 1948 rozpoczęła się przymusowa likwidacja większości istniejących dotąd szkół średnich prowadzonych przez zakonników i zakonnice. Koniec 1950 roku przynosi natomiast zintensyfikowany atak na Katolicki Uniwersytet Lubelski, w ramach którego dwunastu profesorów musiało odejść a ich katedry zostały w większości zlikwidowane. Dopełnieniem tego ataku stało się zredukowanie w roku 1952 KUL-u jedynie do czterech wydziałów, z których teologia i prawo kanoniczne kształcić miały wyłącznie księży i seminarzystów.
W lipcu 1952 roku zamknięto w Polsce tzw. niższe seminaria duchowne (blisko 60), tj. szkoły kościelne, zapewniające ogólnokształcące wykształcenie średnie najmłodszym kandydatom do kapłaństwa, co w konsekwencji prowadziło do zawężenia naboru do seminariów wyższych do absolwentów liceów państwowych, poddanych w szkołach nowego, marksistowskiego typu, procesowi daleko idącej laicyzacji i ateizacji. Towarzyszyło temu rozwiązanie internatów i niektórych domów formacyjnych zgromadzeń zakonnych. Sierpień 1954 roku przynosi z kolei likwidację wydziałów teologicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Warszawskim. Na ich miejsce władze państwowe utworzyły podległą swym wpływom Akademię Teologii Katolickiej na Bielanach w Warszawie, w której opiekę naukową powierzyły lojalnym wobec reżimu „księżom patriotom”.
Wszystkim powyższym działaniom towarzyszyło konsekwentne eliminowanie ze szkół nauki religii, usuwanie z nich symboli religijnych, likwidacja religijnych, przykościelnych organizacji młodzieżowych, ograniczanie ruchu rekolekcyjnego, zastraszanie (np. poprzez obniżanie stopni za przynależność ucznia do koła ministranckiego w parafialnym kościele) oraz różnego rodzaju szykany wobec osób przyznających się do wiary katolickiej i kontynuujących praktyki religijne (np. zawarcie ślubu kościelnego, ochrzczenie dziecka, wstąpienie syna do seminarium duchownego – niszczyło lub komplikowało karierę rodziców).
Wszelkie formy sprzeciwu tłumione były w zarodku, jak na przykład spontaniczna akcja zbierania podpisów przez wiernych w diecezji katowickiej pod petycją do władz o przywrócenie usuwanej ze szkół religii stała się powodem nagonki prasowej na katowickiego ordynariusza bpa Stanisława Adamskiego (w „Życiu Warszawy” czy w paxowskim „Słowie Powszechnym”), a następnie usunięcia go poza granice diecezji i osadzenia pod nadzorem w zakładzie sióstr urszulanek w powiecie szamotulskim. Po jego „odejściu” z inspiracji UB wikariuszem kapitulnym diecezji pozostał jeden z „księży patriotów”.
Równolegle do likwidacji lub ograniczania wpływu Kościoła katolickiego na szkolnictwo w Polsce rozwijano szkolnictwo oparte na ideologii marksistowskiej, kształtujące postawy ateistyczne i areligijne, co znalazło wyraz w intensywnym promowaniu od 1948 roku tzw. Szkół Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, z założenia laickich, w których nie odbywała się nauka religii, gdzie lansowano wzorce i ideały sprzeczne z polską tradycją i uświęconymi w Polsce od wieków wartościami. Szkołom tego typu nieobca była propaganda antyreligijna i antykościelna, przedstawiająca Kościół jako instytucję anachroniczną. Tak spreparowanemu wizerunkowi Kościoła i jego nauczania przeciwstawiano marksistowską wizję historii, marksistowską wizję człowieka, marksistowską moralność socjalistyczną i materialistyczny światopogląd.
Ostatnią omawianą formą represji wobec Kościoła były aresztowania i procesy polskiego duchowieństwa, często zakończone drastycznymi wyrokami (włącznie z karą śmierci), którym towarzyszyły niejednokrotnie działania mające na celu poniżeniei zniesławienie ludzi skazanych na Golgotę ubeckich więzień i sal sądowych.
Aresztowania i procesy duchownych miały miejsce praktycznie od początku instalowania się na ziemiach polskich obcego ustroju, ale eskalacja przemocy przypada na okres po sfałszowanych wyborach w roku 1947 i przyjmuje charakter niemal masowy.
We wrześniu tego roku liczba aresztowanych duchownych przekroczyła 400 osób. Przyczyny aresztowań opierały się na stałym schemacie: były to zazwyczaj zarzuty kolaboracji z Niemcami podczas wojny, współpracy z podziemiem („bandami leśnymi”) i obcym wywiadem (najczęściej amerykańskim) oraz przestępstwa pospolite, np. handel obcymi walutami czy wykroczenia natury seksualnej.
Często pretekstem do zmasowanych działań represyjnych było jakieś wydarzenie, które propagandowo wykorzystane, pozwalało uruchomić spiralę przemocy. Tak stało się na przykład w roku 1950, po odmowie poparcia przez biskupów i zdecydowaną większość księży propagandowego Apelu Sztokholmskiego, wzywającego narody do przeprowadzenia plebiscytu w sprawie zakazu produkcji broni atomowej (sowieci nieposiadający wówczas arsenałów z bronią atomową potrzebowali czasu na jej wprowadzenie). W istocie chodziłoo poparcie polityki ZSRR po zakończeniu II wojny światowej i wykreowanie zbrodniczej Rosji sowieckiej na orędownika pokoju światowego. Złożenia asygnaty pod Apelem Sztokholmskim wymagano również od Kościołów i związków wyznaniowych, a ewentualną odmowę jego podpisania traktowano jako poparcie dla „amerykańskich imperialistów” i sprzeciw wobec „pokojowej polityki” ZSRR. Odmowa stawała się dla komunistów dogodnym pretekstem do rozpoczęcia szykan wobec grup wyznaniowych, które tego nie zrobiły. Za próbę przeciwstawienia się tej propagandowej akcji Moskwy Kościół katolicki w Polsce zapłacił wysoką cenę: ok. 500 księży prefektów zostało usuniętych ze szkół,a „buntownicza” postawa polskich hierarchów i zwykłych księży posłużyła następnie jako pretekst do usuwania religii ze szkół oraz do likwidacji domów zakonnych (np. wyrzucenia z siedziby sióstr magdalenek z Płocka i sióstr sercanek z Krakowa). Za inny pretekst posłużyło natomiast „odkrycie” składów broni w klasztorach lub uznanie ich za ośrodki szpiegowskie (ofiarami takich zarzutów byli na przykład salwatorianie w Mikołowie, franciszkanie w Radecznicy czy jezuici w Krakowie).
Rok 1950 i kolejne zaowocują potężną falą aresztowań, w szczególności księży zakonnych i jedynie, na co zwraca uwagę B. Cywiński, dzięki niezłomnej postawie wielu z nich nie udało się komunistom zorganizować zbiorowego procesu wyższych przełożonych zakonnych, takiego, jaki miał miejsce na Węgrzech czy w Czechosłowacji.
Warto pamiętać, że komunistom nie chodziło tylko o wyeliminowanie niepokornych duchownych, ale także o doprowadzenie do zniszczenia autorytetu Kościoła i w konsekwencji do zerwania jego więzi z polskim społeczeństwem, tej więzi, która konstytuowała losy naszego narodu przez wieki. Stąd procesy pokazowe, którym towarzyszyła brutalna, nieprzebierająca w środkach kampania propagandowa, mająca na celu zohydzenie w oczach wiernych ich pasterzy. Służyły temu również działania mające na celu złamanie oporu aresztowanych, doprowadzenie ich, w stylu sowieckim, do stanu wyczerpania psychicznego, w którym zdolni byliby uznać najbardziej absurdalne zarzuty i stać się elementem rozkręconej machiny oczerniania Kościoła polskiego jako całości. Za przykład posłużyć może aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa 20 stycznia 1951 r. znienawidzonego przez komunistów ordynariusza kieleckiego biskupa Czesława Kaczmarka skazanego w procesie pokazowym 22 września 1953 r. na 12 lat więzienia (obok biskupa skazano jako współoskarżonych księży: Jana Danilewicza – 10 lat, Józefa Dąbrowskiego – 8 lat, Władysława Widłaka – 6 lat i siostrę zakonną W. Niklewską – 5 lat z zawieszeniem). Biskup Kaczmarek, przez dwa lata i osiem miesięcy poprzedzających proces poddawany był torturom i szantażowi, otrzymywał zastrzyki, które wpływały na stan jego świadomości, nękany był wielogodzinnymi przesłuchaniami. Całkowicie odizolowany od świata, pozbawiony korespondencji i kontaktu z kimkolwiek (nie poinformowano go nawet o śmierci matki), dezinformowany, że Episkopat i wszyscy duchowni z jego diecezji potępili go, w końcu przyznał się do zarzucanych mu czynów i zeznawał jakoby był agentem wywiadu USA a w okresie okupacji współpracował z Niemcami.
Innym znanym przykładem represyjnych i propagandowych działań był, poprzedzony intensywnymi działaniami agenturalnymi, tzw. proces kurii krakowskiej, rozpoczęty 21 stycznia 1951 r. przeciwko 5 księżom i 2 osobom świeckim, pod zarzutem „szpiegostwa i handlu dewizami”, w którym zaledwie po 6 dniach ogłoszono wyroki śmierci (dla ks. Józefa Lelito, ks. Michała Kowalika i studenta Edwarda Chachlicy) oraz dożywotniego lub długoletniego więzienia (dla ks. Franciszka Szymonka, notariusza kurialnego ks. Wita Brzyckiego, ks. Jana Pochopienia oraz Stefanii Rospond z Kongregacji Żywego Różańca Dziewcząt). Celem procesu było przedstawienie Kościoła katolickiego jako „agentury Watykanu”, a duchownych jako szpiegów państw imperialistycznych. W rzeczywistości chodziło tu o zdyskredytowanie kurii krakowskiej, posiadającej bardzo znaczącą i symboliczną pozycję w całej Polsce wraz z jej niedawno zmarłym metropolitą kard. Adamem Sapiehą, a poprzez to zadanie silnego ― a w zamyśle komunistów — nokautującego ciosu całemu Kościołowi w Polsce. Złamana w śledztwie część aresztowanych (w tym także niepostawieni przed sądem najbliżsi współpracownicy arcybiskupa Adama Stefana Sapiehy) zeznała, że kuria krakowska realizowała „antypolską politykę Watykanu”, zamierzała przeznaczyć posiadane obce waluty na walkę z ustrojem i liczyła na wybuch wojny, która miałaby obalić system komunistyczny w Polsce. Na tej podstawie przeprowadzono rewizję w siedzibie kurii krakowskiej, w wyniku której zarekwirowano znajdujące się w depozycie dzieła sztuki, ponad trzydzieści tysięcy dolarów oraz zdeponowane tam dokumenty i przedmioty wydobyte podczas ekshumacji w Katyniu w 1943 oraz pozbawiono wolności, a następnie zmuszono do wyjazdu z Krakowa arcybiskupa Eugeniusza Baziaka, administratora apostolskiego diecezji krakowskiej. Rozprawy odbywały się w hali widowiskowej Zakładów Szadkowskiego.
W wyroku ogłoszonym 27 stycznia 1953 uznano oskarżonych za agentów wywiadu amerykańskiego bądź członków siatki szpiegowskiej. Orzeczonych kar śmierci nie wykonano – wyroki zostały zamienione decyzją Rady Państwa z 18 sierpnia 1953 na karę dożywotniego więzienia. Procesowi towarzyszyła brutalna kampania propagandowa, której elementem stała się haniebna „Rezolucja Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego” z 8 lutego 1953, w której potępiono oskarżonych w tym procesie słowami:
„W ostatnich dniach toczył się w Krakowie proces grupy szpiegów amerykańskich powiązanych z krakowską Kurią Metropolitarną. My zebrani w dniu 8 lutego 1953 r. członkowie krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na część młodzieży skupionej w KSM [Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży — dop. W.M.] działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali – za amerykańskie pieniądze – szpiegostwo i dywersję. Potępiamy tych dostojników z wyższej hierarchii kościelnej, którzy sprzyjali knowaniom antypolskim i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki kulturalne. Wobec tych faktów zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu – dla dobra Polski silnej
i sprawiedliwej”.
Rezolucja pisarzy powstała po zakończeniu procesu, w okresie, gdy trzech skazanych oczekiwało na wykonanie wyroków śmierci. Podpisana została m.in. przez przyszłego przenikliwego krytyka systemu realnego socjalizmu, utalentowanego dramaturga i prozaika, Stanisława Mrożka czy przyszłą noblistkę, poetkę Wisławę Szymborską. Stanowiła ona element propagandowej nagonki na Kościół katolicki i dawała stalinowskim władzom PRL pretekst do dalszego zaostrzenia represji wobec ludzi wierzących.
Najbardziej spektakularnym aktem przemocy wobec Kościoła katolickiego w Polsce było oczywiście aresztowanie (13 maja 1953 r.) i internowanie kardynała Stefana Wyszyńskiego, czemu towarzyszyło aresztowanie sekretarza prymasa, biskupa pomocniczego archidiecezji gnieźnieńskiej, Antoniego Baraniaka (którego bezskutecznie próbowano bardzo brutalnymi torturami zmusić do zeznań, które umożliwiłyby wytoczenie Stefanowi Wyszyńskiemu procesu o zdradę państwa i działalność kontrrewolucyjną) oraz wikariusza kapitulnego w Olsztynie – ks. infułata Wojciecha Zinka, który odmówił podpisania i rozpowszechniania deklaracji Episkopatu Polski, wystosowanej po aresztowaniu Stefana Wyszyńskiego we wrześniu 1953 roku i którego podejrzewano o przygotowywanie akcji protestacyjnej przeciwko uwięzieniu prymasa.
***
Przywołane fakty, to tylko drobny wycinek pełnego obrazu represji wobec Kościoła katolickiego w Polsce po II wojnie światowej, jednej z najmroczniejszych kart polskiej historii. Przynosi ona obraz ogromu męczeństwa i heroizmu, choć także ludzkiej słabości i nikczemności. Wiedza o tym okresie ciągle nie wydaje się być powszechna, a przecież ułatwiłaby ona ocenę zjawisk (i postaw ludzi), z którymi mamy do czynienia i dziś, zwłaszcza że (mając w świadomości wszelkie różnice pomiędzy sytuacją Kościoła w Polsce w latach 40-tych i 50-tych a sytuacją obecną) w działaniach współczesnych środowisk wrogich chrześcijaństwu zauważyć można szereg daleko idących podobieństw do postaw tych, z początków PRL-u.
- Przede wszystkim wspólne dla obu tych środowisk jest pragnienie odrzucenia spuścizny kultury śródziemnomorskiej, opartej na chrześcijańskiej wizji świata i człowieka oraz aksjologii chrześcijańskiej, a także chęć zbudowania świata „na nowo”, w oparciu o ideologie lewicowe, materialistyczne i ateistyczne, odrzucające transcendencję i metafizykę. Także i dziś mamy do czynienia z próbą realizacji kolejnej utopii, której założeniom trzeba będzie podporządkować zwłaszcza tych, którym obca jest progresywna wizja rozwoju świata i człowieka. Także i tu mamy więc do czynienia z zakusami o charakterze totalitarnym.
- Konsekwencją tego jest bliskie współczesnym rewolucjonistom (podobnie jak ich bolszewickim protoplastom) pragnienie wprowadzenia w polski system prawny takich regulacji, które wyeliminowałyby obecność w nich aksjologii chrześcijańskiej i chrześcijańskiej antropologii oraz dążenie do ograniczenia wpływu Kościoła na życie polityczne w Polsce i podważanie jego autorytetu w polskim społeczeństwie.
- Także i dziś, bliskie tym środowiskom jest ideologiczne zawłaszczanie języka, zamiana znaczeń lub umieszczanie antywartości w miejsce wartości (np. gdy prawo do zabijania, nazywa się prawem do życia a prezentowanie wartości chrześcijańskich określa się mianem „języka nienawiści” albo nietolerancją lub gdy pod pretekstem tolerancji lansuje się brak tolerancji dla nielewicowych poglądów), wprowadzenie do dyskursu publicznego języka agresji wobec sprzeciwiających się temu, co, „nowe”, „postępowe”, a co za tym idzie użycie antyreligijnej i antykościelnej propagandy, powszechnie wykorzystywanej w latach 40-tych i 50-tych XX wieku.
- Podobieństwo odnaleźć można także w próbach narzucenia współczesnemu społeczeństwu swoistej cenzury wynikającej z tzw. poprawności politycznej, w myśl której uprawnione pozostają jedynie poglądy lewicowe, a wszelka myśl konserwatywna, zwłaszcza odwołującą się do prawd zawartych w Piśmie Świętym, staje się nieuprawniona lub niestosowna w przestrzeni współczesnej kultury, dyskursu społecznego, wśród naukowych i intelektualnych elit.
- Analogie odnaleźć można także w próbach mających na celu zdobycie przez nowe ideologie wpływu na wychowanie polskiej młodzieży, na polskie szkolnictwo podstawowe, średnie i wyższe (chociażby poprzez wprowadzanie dyktatu laickiego humanizmu, poprawności politycznej, ideologii gender i ograniczanie swobody badań naukowych na uniwersytetach, na przykład przez preferencje dotyczące finansowania pewnego typu projektów i blokowania innych).
- Narzucającym się skojarzeniem z przeszłością („księżmi patriotami” i środowiskami PAX-u) jest z kolei wykorzystywanie w promowaniu nowych ideologii i w walce z hierarchicznym Kościołem katolickim „zaprzyjaźnionych”, „postępowych księży” i środowisk, które próbują stwarzać pozory wierności myśli chrześcijańskiej, a które w rzeczywistości przyczyniają się, mniej lub bardziej świadomie, do pozyskiwania ludzi wierzących dla sprzecznych z doktryną Kościoła ideologii.
- I wreszcie, budzące złowrogie skojarzenia z latami stalinowskimi, jest zjawisko akceptacji lub niemego przyzwolenia na mające coraz częściej miejsce w Polsce różne formy agresji, także fizycznej, wobec duchownych oraz przyzwolenie na barbarzyńskie profanowanie tego wszystkiego, co dla katolików od wieków jest najważniejsze i najświętsze: kościołów, liturgii, sakramentów, kultu Matki Bożej.
***
Powyższe stawiać powinno przed nami pytanie o cele, jakie przyświecają współczesnym spadkobiercom Marksa i Lenina. Powinno prowokować też do wyobrażenia sobie wizji przyszłości Polski, jaką skłonni byliby wcielić w życie, jeżeli tylko zdobyliby właściwe dla ich realizacji instrumenty. W oparciu o działania ideowych protoplastów współczesnych działaczy lewicowych możemy sobie wyobrazić środki, jakich skłonni byliby użyć, wcielając w życie kolejną w dziejach historii lewicową utopię. Powinniśmy postawić pytanie o los przyszłych pokoleń nie tylko Polaków, ale i Europy, niegdyś chrześcijańskiej, a dziś w dużym stopniu będącej ofiarą tego brzemiennego w skutki eksperymentu, jakim był wcielony w życie komunizm.
Powinniśmy pamiętać, że następstwem wyeliminowania sacrum ze świata ludzkiego poprzez realizację idei totalnego wyzwolenia człowieka od Boga – na co zwraca uwagę Leszek Kołakowski – staje się uznanie, że „społeczeństwo jest „w zasadzie” doskonale plastyczne”, „przekształcenia życia ludzkiego nie znają barier”, nie istnieją „granice, które człowieka określają” i które pozwalają „zidentyfikować zło”, co w ostatecznej konsekwencji prowadzi do usankcjonowania „gołej przemocy” i „zgody na despotyzm i zniszczenie kultury”.
Wojciech Marczak
Teksty źródłowe:
- Bohdan Cywiński, Ogniem próbowane. Z dziejów najnowszych Kościoła katolickiego w Europie Środkowo-Wschodniej „…i was prześladować będą”, t. II: Warszawa 1994,
- Bartłomiej Noszczak, Polityka państwa wobec Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce w latach 1944–1956, online: link, https://ngoteka.pl/bitstream/handle/item/293/ Polityka_pa%C5%84stwa _wobec_Kosciola-BN.pdf?sequence=9 [dostęp: 5.11.2021.],
- Wywiad z prof. Agatą Mirek dla PAP, Kościół katolicki w PRL, online: link, https://dzieje.pl/ aktualnosci/ prof-mirek-w-1950-r-celem-wladz-bylo-zniszczenie-podstaw-materialnych-kosciola [dostęp: 5.11.2021.],
- Leszek Kołakowski, Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, Londyn 1982.