To było ponad dwa miesiące po zakończeniu wojny w Europie… 20 lipca 1945 r. nieliczni mieszkańcy zniszczonego Olecka mogli usłyszeć krążący nad miastem samolot z czerwonymi gwiazdami na skrzydłach i kadłubie… W mieście wciąż pełno było sowieckich żołnierzy, więc pojawienie maszyny zapewne w nikim nie wzbudzało zdziwienia. Na pokładzie znajdował się sowiecki generał major Iwan Gorgonow – zastępca naczelnika Głównego Zarządu „Smiersza” wraz z grupą funkcjonariuszy tej formacji. Była to specjalna struktura sowieckich służb specjalnych, której nazwa stanowiła skrót od złowrogich słów „Smiert szpionam”…
Generał major Gorgonow wraz z szefem Zarządu Kontrwywiadu 3 Frontu Białoruskiego gen. por. Pawłem Zielninem otrzymali do realizacji zadanie. Mieli nadzorować specjalną operację na ziemiach północno –wschodniej Polski. Już od kilku tygodni ponad 40 000 żołnierzy sowieckich wraz formacjami ludowego Wojska Polskiego, funkcjonariuszami Urzędów Bezpieczeństwa i MO przeczesało okolice Augustowa i Suwałk w poszukiwaniu członków polskiej konspiracji. Dla naszej współczesnej pamięci wymiar symboliczny ma dzień 12 lipca 1945r. To wtedy rozpoczęła się ta antypolska operacja.
Metody działania wszędzie wyglądały podobnie. Organizowano zebrania mieszkańców poszczególnych wiosek, po czym część z nich była aresztowana, wsadzana na wojskowe ciężarówki i wywożona w niewiadomym kierunku. Zatrzymywano pojedyncze osoby pracujące w polu. Przeczesywano teren, zaglądając do każdej chałupy w poszukiwaniu osób, uwzględnionych na wcześniej przygotowanych listach proskrypcyjnych. Czasem w zastępstwie zabierano krewnych. Gdy ktoś przypadkiem miał podobne personalia jak osoba z listy… też nie mógł liczyć na wypuszczenie. Wieś za wsią, kilometr za kilometrem, systematycznie dzień po dniu, suwalskie i augustowskie osady przeżywały nadejście bojców, którzy wyciągali z domów mężczyzn i kobiety… W ręce sowietów dostali się również partyzanci, którzy stawili opór obławie w rejonie jeziora Brożane…
Skąd nowi okupanci, przedstawiani w propagandzie PRL w roli „wyzwolicieli” mieli tak dokładną wiedzę na temat środowisk, w których należało przeprowadzić operację? W meldunku z 21 lipca 1945 r. podsumowującym sowieckie działania pisano: „Prowadzoną operację poprzedzało istnienie danych (…) z Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa w Augustowie i Suwałkach”. Wykorzystywano to, co o miejscowym podziemiu dowiedzieli się sowieccy partyzanci i spadochroniarze działający na tym terenie podczas niemieckiej okupacji. Już wtedy werbowano agenturę. Informacji dostarczali także sowieccy komendanci wojenni w poszczególnych miastach oraz dowódcy wojskowi. W efekcie w toku operacji aresztowano co najmniej 7 049 osób. Wszystkich poddano przesłuchaniom, czyli tzw. filtracji, której towarzyszyło bicie i wyrafinowane znęcanie się. W ten sposób funkcjonariusze „Smiersza” usiłowali wymusić przyznanie się do współpracy z polską konspiracją lub wskazanie innych osób, należących do podziemnej organizacji. Według oficjalnego sowieckiego dokumentu, spośród zatrzymanych w wyniku obławy – 5 115 osób zwolniono, aresztowanych Litwinów przekazano NKWD Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Z dokumentu wynika, że prawie 600 Polaków do domów nigdy już nie wróciło…
Sprawa wróciła w latach osiemdziesiątych, gdy w Gibach odnaleziono masowe mogiły. Dziś wiemy, że byli tam pochowani niemieccy żołnierze, ale w owym czasie wydawało się prawdopodobne, że oto właśnie natrafiono na szczątki ofiar obławy augustowskiej z lipca 1945 r. Powstał społeczny komitet, który zajął się upamiętnieniem tragicznego znaleziska. Zbierano relacje świadków, próbowano ustalić personalia aresztowanych i zaginionych…
Niektórzy nazywali te wydarzenia „małym Katyniem”, żeby pokazać niezmienność sowieckich metod AD 1940 i AD 1945. Inni kwestionują zasadność tego określenia, wskazując na odmienną specyfikę obu zbrodni lub po prostu, nie chcąc tworzyć zbyt prostych, publicystycznych analogii, które poza łatwo przyswajalnym hasłem, niewiele pozwalają wyjaśnić…
Tak czy inaczej, należy zrobić wszystko, aby upowszechnienie wiedzy o obławie augustowskiej zataczało coraz szersze kręgi. I tak się dzieje, choć przecież wciąż nikt nie zna rzeczywistej liczby ofiar oraz miejsca ich pochówku… Około 600 czy grubo ponad tysiąc? Pogrzebani w bezimiennych dołach w okolicy Gib czy w Puszczy Rominckiej? A może w fortach grodzieńskich? Współcześnie wiele wskazuje, że nieznany kierunek, w którym ciężarówki uwoziły zatrzymanych, to okolice wsi Kalety na terenie dzisiejszej Białorusi, tuż przy granicy z Polską. Weryfikacja tego miejsca byłaby możliwa tylko we współpracy ze stroną białoruską, ale od lat trudno oczekiwać z tamtej stron jakiegokolwiek wsparcia. Tym bardziej obecnie, w roku 2022 – gdy reżim Łukaszenki usztywnił swoje stanowisko, jeszcze bardziej oddając się śmiertelnym uściskom Putina… Ostatnie wiadomości o zniszczeniu grobów polskich Akowców w Mikuliszkach tylko potwierdzają, że postsowiecka polityka historyczna zawsze będzie służyć zadrażnianiu wzajemnych relacji z niepodległą Polską i zakłamywaniu rzeczywistości…
A tymczasem… poszukiwania ofiar obławy augustowskiej trwają…
dr Waldemar Brenda