Ten moment pamiętamy dobrze… 31 sierpnia 1980 r. Na frontowej ścianie rozłożysty biały orzeł i świeżo zawieszony krzyż. To sala BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Charakterystyczny pomnik patrona wciśnięty gdzieś w kąt… Wzdłuż długiego stołu prezydialnego usadowieni oficjele, w tym członek KC PZPR Mieczysław Jagielski. Obok wąsaty przywódca strajku podpisuje porozumienie… W prawej ręce przyciąga uwagę wielki, czerwony długopis z wizerunkiem Papieża. Tak właśnie tworzyła się historia.
Porozumienia sierpniowe
Sierpniowe porozumienia gdańskie, o dzień wyprzedzone przez analogiczne dokumenty ze Szczecina, wraz z nieco późniejszym porozumieniem jastrzębskim powszechnie uważa się za przełomowy moment, inicjujący schyłkową dekadę komunistycznej Polski. W trakcie dwutygodniowego strajku władza nie zdecydowała się na rozwiązania siłowe. Rozpoczęto negocjacje, które doprowadziły do kompromisu. Zgoda na utworzenie niezależnych związków zawodowych, zwolnienie więźniów politycznych, msza święta w środkach społecznego przekazu. Oprócz tego postulaty ze sfery gospodarczej i socjalnej – to wszystko stanowiło wyłom na skalę całego bloku wschodniego.
Wprawdzie kremlowscy patroni nie zamierzali sprawy tak zostawić i wcześniej, czy później można się było spodziewać kontrakcji sowieckiej lub peerelowskiej, ale wtedy, w pamiętnym sierpniu 1980 r. dominowała nadzieja. Obecni w Sali BHP uczestnicy negocjacji bili brawo. Tłum zebrany na terenie stoczni i pod bramą główną – udekorowaną kwiatami i zdjęciami Jana Pawła II – oddawał się radości. Pewnie niejeden ze zgromadzonych przez telewizorami Polaków czuł łzy wzruszenia.
Strajki sierpniowe
A przecież mogło się skończyć inaczej. Gdy 14 sierpnia działacze Wolnych Związków Zawodowych rozpoczynali w gdańskiej stoczni strajk w obronie zwolnionej z pracy Anny Walentynowicz, nie wszyscy robotnicy przyjęli tę akcję z entuzjazmem. Gdy do stoczni przybył Lech Wałęsa (wciąż powraca pytanie o wymiarze nie tylko symbolicznym: w którym miejscu „przeskoczył” mur oraz w jaki sposób się pod nim znalazł?), stanął na czele strajku i szybko zawarł porozumienia wygaszające protest – tylko dzięki rozwijającym się solidarnościowym strajkom w innych zakładach Wybrzeża i zdecydowanej postawie Aliny Pieńkowskiej, Anny Walentynowicz, Ewy Ossowskiej udało się zatrzymać tłum, wychodzący z terenu stoczni.
Powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Stoczniowe powielacze co chwila wyrzucały kolejne numery biuletynu, na których pojawił się napis „Solidarność”. Pod bramą zaczęli gromadzić się ludzie, a Trójmiasto zastygło w poczuciu oczekiwania… To na wniosek strajkujących wprowadzono zakaz sprzedaży alkoholu. Wszędzie panował porządek i dyscyplina… A z drugiej strony, tylko słabość rządzących spowodowała, że poszli drogą rokowań…
Cały kraj
Protesty nie ograniczyły się do trójmiejskich zakładów. Szybko rozlały się po całym kraju, gdzie załogi dużych przedsiębiorstw w poczuciu determinacji i solidarności przerywały codzienną pracę…. Wrocław, Elbląg, Ustka, Słupsk, Kraków, Warszawa, Poznań, Łódź, Rzeszów, Szczecin, Tarnowskie Góry, Jastrzębie-Zdrój… Ten sierpniowy ruch przeszedł do legendy. To z niego narodziła się „Solidarność”.
Lubelski lipiec
Ale przed sierpniem był lipiec. Choć mniej o nim pamiętamy, to właśnie wtedy rozpoczęły się strajki w lubelskich zakładach pracy, przez komunistów niezmiennie i eufemistycznie nazywane „przerwami w pracy”. Między 8 a 24 lipca około 150 zakładów Lubelszczyzny stanęło w proteście przeciwko podwyżkom cen żywności i brakom zaopatrzenia. Inicjatywa narodziła się wśród pracowników Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego Świdnik, gdy stwierdzili wzrost cen w zakładowej stołówce. Sformułowano wówczas ponad sto postulatów, wśród których znalazło się żądanie likwidacji dysproporcji płac nadmiernie wysokich w przypadku funkcjonariuszy MO oraz urzędników partyjnych; wprowadzenie rzetelnych informacji w środkach masowego przekazu itp. Tu również władze nie zaryzykowały użycia siły. Negocjacje w WSK Świdnik zakończono 11 lipca 1980 r., ale był to dopiero początek wielkiej fali robotniczych protestów.
Na szczęście władza nie czuła się zbyt silna! Historycy mówią, że – pomimo dominacji postulatów ekonomicznych – te właśnie wydarzenia stanowiły preludium wielkiego Sierpnia.
dr Waldemar Brenda