Zimowy ranek. 17 grudnia 1970 r. trójmiejska szybka kolejka dojazdowa zbliża się do stacji Gdynia- Stocznia. Za chwilę w ciemność wysypią się z wagoników robotnicy zdążający do Stoczni im. Komuny Paryskiej. Gdy opuszczają dworcowe perony i zbiegają po schodach wiaduktu w kierunku bramy… z oddali nadlatują pociski… Pojedyncze ciała osuwają się bezwładnie na ziemię. Wystrzeliwane przez mundurowych kule lecą dalej, przebijając cienkie ściany wagonów… Tak się rozpoczyna sądny dzień. Czarny czwartek…
Już od poniedziałku na Wybrzeżu trwają protesty sprowokowane przez podwyżki cen żywności w okresie przedświątecznym. Ale bardzo szybko pojawiają się także hasła polityczne: „Polska z dala od Rosji”, „Precz z okupacją bolszewików”, „Partyjniaki zrusyfikowane, nieludzkie tępaki”. Robotnicy strajkują w Gdańsku i Gdyni, Elblągu i Szczecinie. Z siłami reżimowymi toczą prawdziwe uliczne bitwy, w których padają ofiary śmiertelne, płoną auta i gmachy PZPR…
W kolejnych godzinach robotnicy kontynuują protest. W centrum Gdyni formuje się pochód, który zmierza w kierunku stoczni, gdzie strzelało ludowe wojsko i Milicja. Po chwili znowu zbierają się, by zwartą kolumną pomaszerować do centrum miasta. Nad tłumem powiewają biało – czerwone flagi. Kilku mężczyzn niesie na drzwiach zastrzelonego chłopaka… Ta scena została utrwalona na taśmie esbeckiej kamery… Po latach stanie się częścią naszej narodowej kultury za sprawą piosenki „Janek Wiśniewski padł”… W rzeczywistości ten osiemnastolatek nazywał się Zbigniew Godlewski…
To właśnie w tych dniach w teczce tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa „Bolka” znajdzie się zobowiązanie do współpracy z SB podpisane nazwiskiem członka komitetu strajkowego Lecha Wałęsy oraz liczne, składane przez lata doniesienia ilustrujące nastroje panujące wśród stoczniowych robotników…
Tamten Grudzień zmienił wiele… Zginęło co najmniej kilkudziesięciu uczestników protestów. Tysiące aresztowano, pobito, represjonowano w inny sposób. Na szczytach komunistycznej władzy Władysława Gomułkę zastąpił stosunkowo młody i bardziej obyty „ze światem” Edward Gierek, którego słynne „pomożecie?” – aczkolwiek zmanipulowane – miało szansę stać się symbolem otwarcia nowej ekipy na potrzeby społeczeństwa…
Ale system komunistyczny w swej naturze miał wpisaną represyjność i nieudolność. Zmieniono konstytucję wprowadzając zapis o sojuszu (w rzeczywistości podległości) ze Związkiem Sowieckim. Wielkie przedsięwzięcia gospodarcze kojarzone z dekadą Gierka kiedyś trzeba było sfinansować. Gdy zabrakło środków inwestycyjnych, zamiast „drugiej Polski” pozostały długi…
Kolejne protesty społeczne w 1976r. brutalnie stłumiła milicja. Gdy zaczął się rodzić ruch demokratycznej opozycji – Komitet Obrony Robotników, Towarzystwo Kursów Naukowych, Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Wolne Związki Zawodowe, Konfederacja Polski Niepodległej – na uczestników tych organizacji oraz kolporterów niezależnych wydawnictw spadły aresztowania…
Powoli jednak zaczęło wkraczać nowe. Zapowiedź przyszła z Watykanu. Najpierw entuzjazm całego społeczeństwa i minorowe nastroje komunistycznych przywódców, z powodu z wyboru na Stolicę Piotrową Papieża – Polaka. A potem nieprzebrane tłumy na ulicach podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. Ten rozdźwięk między władzą a społeczeństwem wtedy stał się na powrót widoczny. I słynne papieskie: „Niech zstąpi Duch Twój i odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi”…
Potem, w lecie 1980r. rozpoczął się ogólnopolski ruch strajkowy. Brytyjski historyk Timothy Garton Ash w opublikowanej AD 1987 książce „Polska rewolucja. Solidarność” zdumiewał się faktem, że na drewnianym krzyżu prowizorycznie ustawionym przed bramą stoczni gdańskiej (im. Lenina!) dla upamiętnienia masakry Grudnia`70, czyjaś nieznana, robotnicza ręka umieściła karteczkę z cytatem z Byrona: „Walka o wolność, gdy się raz zaczyna/ z krwią ojca spada dziedzictwem na syna/ sto razy wrogów zachwiana potęgą/skończy zwycięstwem”. Oto w XX stuleciu, w komunistycznej Polsce polscy robotnicy sięgali do dziewiętnastowiecznej, angielskiej literatury romantycznej, by szukać w niej kontekstów dla swego wolnościowego zrywu!
Tym razem władza musiała się ugiąć. Powstał niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Jak to się stało, że na czele strajku w Stoczni Gdańskiej a potem nowopowstałego, niezależnego związku zawodowego stanął Lech Wałęsa? To zagadka, nad którą głowią się historycy i uczestnicy tamtych wydarzeń, w zależności od własnych doświadczeń, poglądów i interpretacji, udzielając często zupełnie przeciwstawnych odpowiedzi. Pozostaje faktem, że to Lech Wałęsa stał się człowiekiem, którego nazwisko znalazło się na ustach wszystkich. Symbolem dziesięciomilionowego ruchu związkowego. Niezależnego od władzy. Pierwszego w rządzonej przez Sowietów Środkowo–Wschodniej Europie…
Ani Moskwa, ani jej polscy funkcjonariusze nie zamierzali tego niezależnego ruchu tolerować… Bez względu na to, czy udawało się im zachować jakiś wpływ na związkowe kierownictwo, „Solidarność” musiała zniknąć…
I oto nadszedł kolejny Grudzień! Przygotowywany od wielu miesięcy zamach na rodzącą się suwerenność narodu stał się faktem… Jaruzelski początkowo liczył na obecność sowieckich czołgów nad Wisłą. Ale moskiewskie imperium uwikłane w wojnę afgańską, stopniowo pogrążające się w wewnętrznych problemach gospodarczych, coraz wyraźniej też odczuwało presję tej części wolnego świata, która uznawała konieczność twardego kursu wobec „imperium zła”. Trwającą od Sierpnia wątpliwość – „Wejdą? Nie wejdą” – rozwiązano na Kremlu. „Towarzysz generał” otrzymał zadanie zdławienia „Solidarności” własnymi siłami.
13 grudnia 1981r. na ulicach polskich miast pojawiły się czołgi oraz patrole wojska, ZOMO i milicji. Wprowadzono godzinę policyjną i jawną cenzurę stanu wojennego. Internowano bądź aresztowano tysiące osób, a tam- gdzie próbowano stawić wojskowej opór juncie gen. Jaruzelskiego – strzelano do protestujących. Dziewięciu górników z kopalni „Wujek” to tylko początek długiej listy śmiertelnych ofiar stanu wojennego…
Trudno zabić raz obudzone marzenia o wolności… Komuniści próbowali, ale w dłuższej perspektywie okazali się nieskuteczni… Jakże aktualne okazały się słowa Cypriana Kamila Norwida: „Ogromne wojska, bitne generały,/Policje – tajne, widne i dwu-płciowe -/Przeciwko komuż tak się pojednały?/- Przeciwko kilku myślom… co nienowe!”
Dlatego mamy dziś, w wolnej Polsce, obowiązek pamiętać o tych, którzy w imię wolności zginęli… Nie zapominajmy o tamtych Grudniach.
Waldemar Brenda