Tak dla oderwania się od spraw wielkiej polityki, ale też o polityce w innym wydaniu. W odniesieniu do piłki nożnej.
Kilka miesięcy temu, po rezygnacji z pracy w Polsce wybrańca Zbigniewa Bońka – Paolo Soussy – powstał niemal natychmiast klub miłośników Adama Nawałki. Klub ten, używając niecnych metod, chciał nie siłę narzucić nowemu szefowi PZPN Cezaremu Kuleszy, wybór właśnie Nawałki. Nie miejsce tu, aby to opisywać, dość powiedzieć, że jedną z głównych sprężyn tego procederu byli ludzie skupieni wokół Wirtualnej Polski.
Cios, jakim było powołanie Michniewicza, był naprawdę dla owego klubu ciężki. Pozostawała nadzieja, że Michniewicza polegnie w barażach, więc od razu zaczęto go atakować za wszystko.
Jednak kiedy Michniewicz ograł Szwecję, a w kraju zapanowała euforia z uwagi na awans do Kataru, klub miłośników Nawałki postanowił nie składać broni. To właśnie z tego grona wychodziły najcięższe ataki po – skądinąd – nie przynoszącym chluby występie reprezentacji z Belgią. Ale przecież Michniewicz, który przejął kadrę w rozsypce i z marszu, musi mieć możliwość rozgrywania meczów, które będą testami różnych wariantów – a z tym wiąże się ryzyko nieudanych starć tak jak z Belgią. Każdy normalny człowiek to zrozumie.
Ale nie goście z klubu miłośników Nawałki. Oni nie zasypują gruszek w popiele 🙂 Niedługo sięgną do czasów przedszkolnych Michniewicza, aby usiłować skompromitować go. Może uda się zmusić PZPN, aby powołał Nawałkę przed listopadem?
Co tam interes kadry, co tam interes polskiej piłki nożnej, co tam życie człowieka – ważne żeby oni mogli wozić się z Nawałką po świecie. I z nim decydować, jakie jogurty z jakimi dodatkami mają spożywać podczas tych wojaży w siedmio gwiazdkowych hotelach. Ich cyngle z Wirtualnej Polski będą grzać odgrzewane kotlety, licząc na to, że zmuszą prezesa PZPN do samobójczej decyzji o zmianie selekcjonera. A jeśliby to się udało, to w następnym ruchu zmusiliby do dymisji Kuleszę – że opierał się powołaniu Nawałki, i przez to ten nie mógł odpowiednio przygotować nas do mistrzostw w Katarze. Bo gdyby było inaczej i Nawałka od razu był trenerem, to w Katarze zdobylibyśmy mistrzostwo świata. Tak jak zdobyliśmy w Rosji. Bo to ten sam klub miłośników Nawałki, wmawiał nam cztery lata temu, że do Rosji jedziemy po mistrzostwo świata. Bo mamy przecież najlepszego trenera na świecie.
Ci ludzie są do bólu przewidywalni i do bólu tkwią w układach. Ale jednocześnie są tak zadufani w sobie, że zakładają, iż ich „przebiegłości” nikt nie zrozumie.
Wydawałoby się, że przynajmniej w sporcie można wznieść się ponad takie prymitywne gry. Jak się jednak okazuje, nieudani byli prezesi, nie potrafią spać spokojnie i muszą mącić, licząc na to, że uda się wrócić do dopiero co opuszczonego gabinetu. Żenujące.
prof. Grzegorz Górski