Złe na świecie trzeba zabijać.
Zabijamy padalce, żmije, wilki, wszy. (…)
Nic, starzy, nie rozumiecie.
Stefan Żeromski „Przedwiośnie”
Jak wspomniałem w I części moich refleksji na temat nienawiści, jedną z przyczyn udziału młodych ludzi w ekscesach związanych z tzw. „Strajkiem kobiet” jest brak należytej recepcji tekstów z kanonu lektur szkolnych, które uwidaczniają negatywne skutki wykorzystywania w historii tzw. „pedagogiki nienawiści”. Poniżej przypomnę dwa przykłady spośród nich.
Zjawisko wykorzystywania negatywnych emocji dla realizacji celów ideologicznych doskonale ilustruje „Nie-Boska komedia” Zygmunta Krasińskiego. Utwór obrazuje finał dramatycznej konfrontacji dwóch światów: „starego”, konserwatywnego, symbolizowanego przez obrońców „Okopów Św. Trójcy” i „nowego”, który tworzą rewolucyjne masy. Pierwszy, nękany patologiami, szczególnie związanymi ze sferą obyczajową, jest równocześnie obrońcą wartości fundamentalnych dla rozwoju kultury śródziemnomorskiej a mających swe źródło w katolicyzmie. Drugi, skupiający ludzi rewolucji, zdeterminowanych i bezwzględnie podporządkowanych ideowym przywódcom, cechuje przede wszystkim nienawiść, gromadzona z czasem i szukająca swego ujścia. Znajduje ona w utworze dwojakie ukierunkowanie, charakterystyczne dla głównych tendencji myśli marksistowskiej i neomarksistowskiej XX i XXI wieku.
Z jednej strony obserwujemy zrewoltowany tłum, tańczący wokół szubienicy tańce wolności, pałający chęcią odwetu za minione krzywdy. Jego podstawowym celem jest zmiana istniejących stosunków i ról społecznych (co w działaniach rewolucyjnych uzewnętrznia się poprzez zaspokajanie biologicznych potrzeb i erotyczne użycie). Ich działaniom towarzyszy ideologiczna propaganda, wyrażająca się w demagogicznych hasłach: równości, braterstwa, wyrównania krzywd, wolności i postępu. W istocie, rewolucja sprowadza się tu do aktów zemsty, okrucieństwa, nienawiści i przemocy.
Z drugiej strony niszcząca energia nienawiści zostaje ukierunkowana w stronę Boga i wiary katolickiej — tego, co stanowi główną przeszkodę w realizacji wizji „nowego”, „lepszego” świata, uwolnionego od starych „przesądów i ograniczeń”, czyli norm i wartości moralnych, mających w chrześcijaństwie swoje źródło.
Odzwierciedleniem tego iście szatańskiego pragnienia stają się w utworze dogmaty „Nowej Wiary” i towarzyszące jej, celebrowane przez Leonarda (natchnionego proroka wolności) obrzędy odprawiane symbolicznie na gruzach ostatniego zburzonego przez rewolucjonistów kościoła. Nowa religia, która zastąpić ma chrześcijaństwo, jest „religią odwróconego Dekalogu”, w której miejsce miłości i miłosierdzia zajmują antywartości: hedonizm, niczym nieskrępowana swoboda oraz nienawiść i zemsta. To swoisty powrót do czasów pogańskich, choć ubrany w kostium postępowych haseł wolnościowych.
W przeciwieństwie do dyszących nienawiścią zrewoltowanych mas oraz uczestniczących w orgiastycznych obrzędach wyznawców „nowej wiary”, Pankracy, który uosabia w dramacie dalekosiężne cele rewolucji, prezentuje (poza ostatnią sceną własnej klęski) wręcz nienaturalny spokój, brak jakichkolwiek emocji – jest chłodny, opanowany, groźny. Towarzyszy walki traktuje instrumentalnie, ich los tak naprawdę jest mu obojętny, oni potrzebni mu są do urzeczywistnienia jego własnych celów politycznych. Ideowi przywódcy rewolucji potrafią bowiem doskonale wykorzystać potencjał frustracji, gniewu i pragnienia odwetu, często mający autentyczne podstawy w rzeczywistości.
Utwór Krasińskiego proroczo identyfikuje dwa podstawowe nurty myśli marksistowskiej i rewolucyjnej (bliskie też współczesnym lewicowo-liberalnym postępowcom i progresistom). Jeden z nich zdominowany jest przez dążenie do zmiany stosunków społecznych na drodze „walki klas” (której odsłonę mieliśmy w I połowie XX wieku). Dla drugiego nurtu reprezentatywna jest rewolucja obyczajowa, która na zachodzie Europy dokonała się w latach 60. XX wieku a w Polsce próby jej realizacji mają miejsce obecnie.
Dopełnienie wizji Krasińskiego może stanowić „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego, obrazujące destrukcyjny wpływ przesyconej nienawiścią ideologii rewolucyjnej, tym razem na młodego człowieka. Tu również pokazano mechanizmy uruchamiania negatywnych emocji, które zastępują etyczną ocenę i analizę wydarzeń.
W powieści zobrazowano oddziaływanie rewolucji na sposób postrzegania świata przez głównego bohatera: Ludność niezamożna upajała się mityngami, mowami i wywracaniem wszystkiego na nice (mowa o propagandowych wiecach i publicznych mordach dokonywanych przez bolszewików). Tłum klaskał radośnie, a Cezarek najgłośniej (…). Wszystko, co wykrzykiwali mówcy wiecowi, trafiało mu do przekonania, było jakby wyjęte z jego wnętrza, wyrwane z jego głowy. To była właśnie esencja rzeczy. Gdy wracał do domu, powtarzał matce wszystko od a do z, wyjaśniał arkana co zawilsze. Mówił z radością, z furią odkrywcy, który nareszcie trafił na swoją drogę.(..) Gdy była z Cezarym sam na sam, próbowała oponować. Lecz wtedy popadał w gniew, gromił ją, iż niczego nie może zrozumieć z rzeczy tak jasnych, prostych i sprawiedliwych.(…) Drażniła tak syna swymi banialukami, argumentami spod ciemnej gwiazdy, a raczej z najobskurniejszej „siedleckiej” ulicy, aż tutaj na światło rewolucji przytaszczonymi, iż świerzbiła go ręka, żeby ją za takie antyrewolucyjne bzdury po prostu zdzielić potężnie i raz na zawsze oduczyć reakcji. (…) Gdy wracał z tych widowisk i opowiadał matce szczegółowo, co tam było i jak się odbywało, gdy miał oczy rozszerzone, nozdrza rozedrgane, gdy był zziajany, wzruszony, uśmiechnięty diabelskim półuśmiechem, ona cofała się przed nim, wlepiała weń przerażone oczy i mamrotała swe modlitwy.
Dalsze karty powieści ukazują daleko idące skutki tego typu młodzieńczych doświadczeń dla psychiki i moralności bohatera. Jednym z nich jest radykalizm rewolucyjny, akceptacja idei „walki klas”, którym towarzyszy zanik wrażliwości moralnej i brak poszanowania dla życia ludzkiego jako wartości, co ujawnia fragment rozmowy Cezarego Baryki z umierającym ojcem (patriotą i legionistą Piłsudskiego), prowadzonej w pociągu, którym wracają z bolszewickiej Rosji do Polski: Łotra w człowieku trzeba siłą wydusić, a gdy się nie poddaje — zabić! (…) Złe na świecie trzeba zabijać. Zabijamy padalce, żmije, wilki, wszy. (…) Nic, starzy, nie rozumiecie.
Drugim jest przyjęcie postawy antyklerykalizmu, znajdującej wyraz w rozmowie z ks. Anastazym, podczas pobytu Baryki w szlacheckim majątku: Ja księdza o rady ani o wskazówki szlachecko-katolickie nie prosiłem. (…) — Niedoczekanie twoje, księżulu, żebyś mię na swój arkan pochwycił! Ja jestem wolny źrebiec. Jeść możemy pospołu, gawędzić, urżnąć się również, bo ksiądz to lubisz i znasz się na jakości potraw i wartości napojów lepiej ode mnie. Ale skądże pretensja, żeby z takimi kwalifikacjami rządzić tak subtelnym organizmem, jak ludzkie, jak moje sumienie? (…) Ale ja nie jestem z parafii. Ani z tej, ani z żadnej.
To, co łączy wspomniane wyżej dwa literackie obrazy rewolucji (opisany przez Krasińskiego i przez Żeromskiego), to przede wszystkim potężna erupcja nienawiści, którą umiejętnie wykorzystują ideowi przywódcy. Nienawiść skierowana jest w obu wypadkach przeciwko „staremu porządkowi” oraz przeciwko chrześcijańskim korzeniom cywilizacji łacińskiej, jej moralnym i aksjologicznym fundamentom, z poszanowaniem wartości życia człowieka na czele. Apogeum tego typu działań odnajdziemy w literaturze Polski Ludowej, szczególnie w okresie tzw. realizmu socjalistycznego. Refleksja na ten temat znajdzie się w III części felietonu. W niej także spróbuję znaleźć odpowiedź na pytanie dotyczące jeszcze innych przyczyn uruchamiania w ludziach tego, co mroczne i nienawistne.
Wojciech Marczak