Chłopy to jednak głupie są…
Rano pojechałam do Olsztyna, wracam ostatnim pekaesem i co widzę – drewno nie porąbane, a mój stary siedzi z sołtysem i dziadkiem Kowalem przy stole i kłócą się jak przekupy. Dziadek Kowal (tak naprawdę nazywa się Schmied, ale po wojnie władza ludowa spolszczyła mu nazwisko) machając kartką papieru krzyczy co chwila:
– A ja wam mówię, że to kuzyn mojego feldfebla!
– O co chodzi? Co tu się dzieje? – pytam zła jak cholera (stary miał drewno rąbać, a nie wojnę z sąsiadami prowadzić). Mój małżonek podaje mi kartkę papieru i zirytowanym głosem mówi:
– Sama przeczytaj!
Na kartce jest wydrukowany artykuł z internetu (dziadek Kowal z internetu nie korzysta, gazet z oszczędności nie kupuje, wiec mu wnuki czytają tytuły z netu i jak coś starego zainteresuje to drukują – drukowane czyta).
Biorę i czytam, artykuł autorstwa pana Kowalczyka pod tytułem: „Państwo poważne czy pozostałe?”.
Z treści dowiedziałam się o zagrożeniach jakie czyhają na naszą ojczyznę – autor, miotając się niczym Żyd po pustym sklepie, ostrzega czytelnika przed potencjalną agresją militarną ze strony Ukrainy, Niemiec i Rosji.
Jednocześnie potępia klasę polityczną, krytykuje Polski Ład: „Miały być zmiany, nowe ustawy. Po prostu coś wielkiego. I co mamy dzisiaj? Nic (…)” i nawołuje do wieszania opozycji: „W skali krajowej opozycja zajmuje się donoszeniem na Polskę do mocarstw ościennych. Swoją drogą czy kiedyś za to nie wieszano?”.
Równie zaskakujące jest zestawienie postaci – w tekście obok premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, Bidena, Putina występuje Jarosław Kaczyński, Donald Tusk i nie wymieniona z nazwiska tajemnicza postać opisana jako „szef olsztyńskich struktur partii rządzącej”, którą autor określa mianem frustrata: „(…) nazwijmy to zapiski frustrata – których tematem są skargi i żale na wydawcę „Debaty” i na piszącego w niej dziennikarza. Taki poziom widzenia świata.”
Teksty „szefa olsztyńskich struktur partii rządzącej” znam, czytałam wszystkie 7 odcinków pod wspólnym tytułem „Studium manipulacji” -autor opisał manipulacje dokonywane na portalu debata.olsztyn.pl i motywacje dwóch głównych autorów tego spektaklu (wydawcy Bogdana Bachmury i redaktora Adama Sochy).
Okazuje się, że chłopaki też znają twórczość „szefa olsztyńskich struktur partii rządzącej” i, nie mogąc w nich odnaleźć przypisywanej przez pana Kowalczyka frustracji, wysnuli dwie teorie – jedna autorstwa naszego sołtysa, a druga dziadka Kowala.
Sołtys (z wykształcenia inżynier rolnik), który w młodości liznął trochę psychologii (miał narzeczoną studiująca na tym kierunku) zasugerował, że autor Adam Kowalczyk dokonał tzw. projekcji*, czyli mówiąc po polsku: swoje własne cechy (frustracja) przypisał innej osobie.
Dziadek Kowal z kolei upiera się, że autor Kowalczyk to mentalny kuzyn jego byłego feldfebla (dziadek Kowal służył w Wehrmachcie).
Wspomniany feldfebel o nazwisku Adam Pflug z okazji powrotu wojsk po zajęciu Austrii został (wraz z kilkoma innymi żołnierzami) zaproszony na obiad przez znanego naukowca.
Przed podaniem obiadu z zaciekawieniem oglądał półki z książkami, pokrywające wszystkie ściany, po czym zwrócił się do gospodarza:
– Pan chyba jest introligatorem, ma pan tyle książek.
Przyznam, że mi ręce opadły, zmarnować cały dzień na dyskusje o publicyście, którego nawet nie można wygooglować? W wyszukiwarce wyskakuje trzech Kowalczyków, dwóch z ubiegłego wieku kawalerów orderu VM i współczesny hodowca koni. Toż to jawne marnotrawstwo czasu, pogoniłam dziadów do rąbania drewna, żeby chociaż na koniec dnia coś pożytecznego zrobili.
Grażyna Paździoch
* Projekcją nazywamy przypisywanie cech, zachowań, uczuć oraz poglądów innym osobom, podczas gdy w rzeczywistości te cechy i zachowania dotyczą nas samych. Dlaczego tak się dzieje? Okazuje się, że jest to w pełni zrozumiałe. Jest nam po prostu łatwiej zauważyć niewygodne cechy u innych niż samemu przed sobą przyznać się, że je posiadamy. Mechanizm projekcji polega więc na zniekształceniu rzeczywistości w taki sposób, by uniknąć frustracji względem siebie. O mechanizmie projekcji jako pierwszy mówił Zygmunt Freud.