No to mamy działanie w starym, esbeckim wydaniu. Olsztyńska Policja Miejska 05.04.2023 r. o 6 rano wtargnęła do domu pełnomocnika ds. referendum, który zainicjował przeprowadzenie „Referendum w sprawie odwołania wójta Gminy Gietrzwałd”. Prokurator zażądał „wydania oryginałów list zawierających podpisy mieszkańców, a w przypadku odmowy – przeszukania mieszkania”.
Podpisy o przeprowadzenie referendum w gminie Gietrzwałd w sprawie odwołania wójta Jana Kasprowicza są zbierane od połowy lutego. Referendum, czyli głosowanie ludowe jest instytucją demokracji bezpośredniej. Wszyscy obywatele mają niezbywalne, niezaprzeczalne prawo do wypowiedzenia się w drodze głosowania powszechnego w sprawach o istotnym znaczeniu publicznym. Chyba wójt Kasprowicz nie zaprzecza, że niemiecki moloch (bo ogromnych rozmiarów) Lidla jest „istotny” dla wszystkich mieszkańców. A czy przeciwnicy będą w mniejszości, czy w większości to wykaże dopiero referendum.
Póki co wójt ma obowiązek przygotować referendum, służyć pomocą, a przynajmniej nie przeszkadzać w czynnościach przedreferendalnych. Utrudnianie czynności przed referendum i szykanowanie jest karalne: Art. 249. Kk. Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem przeszkadza: 4) sporządzaniu protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. To działanie esbeckie żywcem wzięte z PRL-u! Tu nie tylko chodzi o zastraszenie, ale i o uniemożliwienie przeprowadzenia referendum. Takie cwane! Listy byłyby w prokuraturze, dochodzenie trwałoby i trwało, a tu termin złożenia list upłynąłby 17 kwietnia i byłoby „po referendum”. Ale oryginalne listy są już u Komisarza Wyborczego.
Od oceny, czy listy i podpisy są prawidłowe, czy nie, jest Komisarz Wyborczy, a prokuratorowi i policji nic do tego. Jeśli są jakieś „ewentualne” nieprawidłowości przy zbieraniu podpisów, to policja powinna prowadzić dochodzenie wśród podpisujących, a nie wśród zbierających podpisy. Podpisujący, jeśli podpisał, to i umie czytać, i z pewnością wiedział co podpisuje. Ja zebrałem swego czasu ponad 2 000 podpisów i każdy z podpisujących pytał się „o co chodzi” i czytał tytuł listy. Podpisujący, który rozmyślił się, powinien żądać zwrotu podpisu od tego komu go dał, a nie zawracać głowę wójtowi! A tu wójt wykazuje nieuprawnioną (podejrzaną) nadgorliwość.
Urzędniczka gminy (chyba) już „wie”, że „pozyskali te podpisy, mówiąc, że zbierają podpisy pod petycjami dotyczącymi tirów, jeżdżących po drodze nr 16, pod petycjami dotyczącymi biogazowni”. Czy to mówi od siebie, czy inni kazali jej tak mówić? Ponoć „do organów ścigania wpłynęło także doniesienie dotyczące gróźb karalnych, które mieli usłyszeć pracownicy urzędu gminy”. Ale postanowienie prokuratora przecież nie dotyczyło tego.
Skąd zatem policja urządza taki raban? Policja z mozołem odbudowuje zaufanie i szacunek po milicji, a tu przez takie działanie je traci. Prokuratura nie chce się zająć ewidentnym przestępstwem, jakim jest propagowanie komunistycznego ustroju totalitarnego poprzez pozostawianie w przestrzeni publicznej sowieckiego/rosyjskiego pomnika przez prezydenta Grzymowicza, a tu o 6.00 godz. rano nasyła policję na człowieka jakby był niebezpiecznym przestępcą. Nie można było wezwać pełnomocnika ds. referendum do organu? Byłoby też taniej.
W dodatku „niewidzialna ręka” na sołtysowych tablicach informacyjnych umieszcza ulotki (bez podpisu) informujące o „osobach podszywających się pod pracowników Urzędu Gminy i dokonujących zbiórki podpisów oraz pozyskaniu danych osobowych od Mieszkańców Gminy”. Zbierający podpisy zobowiązani są do nieujawniania list osobom trzecim, a teraz i policjanci je znają.
Wójt Kasprowicz brzydko się chwyta. Prze nachalnie do wybudowania niemieckiego Lidla – olbrzymiego molocha, a ten śmierdzi coraz bardziej.
Poza tym szubienice, sowieckie/rassijskie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – okupanta Polski, których tak żarliwie broni lewactwo na czele z czerwonym towarzyszem Grzymowiczem w Olsztynie, należy zburzyć!
Antoni Górski