Budowa Nowobałtyckiej, inwestycji kluczowej dla Olsztyna, znów tonie w chaosie. Wadliwy przetarg grozi powtórką z koszmaru budowy tramwajów: opóźnień i lawinowo rosnących kosztów. Czy ratusz po raz kolejny okaże się głupi przed szkodą i po szkodzie?
- Nowobałtycka to masakra na starcie: Inwestycja, która miała być zbawieniem dla Olsztyna, już na dzień dobry tonie w chaosie przez spartaczony przetarg. Wygląda na to, że powtórka z tramwajów murowana – opóźnienia i koszty, które wystrzelą w kosmos.
- Historia się powtarza: Olsztyn ma fatalną tradycję spieprzonych inwestycji. Pamiętamy tramwaje, gdzie wykonawca zszedł z budowy, a miasto utajniło koszty ugody. Stadion Stomilu? Farsa. Obwodnica? Poszła nie tam, gdzie trzeba, bo urzędnicy Grzymowicza byli ślepi. I nikt za to nie beknął!
- Szewczyk też nie lepszy: Nowy prezydent, Robert Szewczyk, obiecywał cuda w kampanii, a szubienice jak stały, tak stoją. I co gorsza, ratusz nawet nie wycofał skargi na wyrok nakazujący ich likwidację. Paraliż decyzyjny pełną gębą.
- Przetarg na Nowobałtycką to kpina: Do dokumentacji kluczowej inwestycji skopiowano specyfikacje z… drogi koło Gołdapi! Brakuje za to ważnych elementów, np. poręczy za setki tysięcy. Po prostu fuszerka i lenistwo.
- Brawa dla radnego Andrasza: Radny Adam Andrasz (PiS) odwalił tytaniczną robotę i prześwietlił dokumenty, obnażając całą nieudolność ratusza. — Merytoryczna opozycja to coś, czego Olsztyn potrzebuje! — chwali go Jerzy Szmit (były wiceminister infrastruktury)
- Pytania od firm? Ratusz nie wie, o co chodzi: Firmy budowlane zadały 800 pytań, a aż 200 (!) dotyczyło fundamentalnych niejasności. Ratusz każe firmom zgadywać, co mają robić! To nie przetarg, to loteria, za którą zapłacimy my.
- Brak kompetencji i wyludnienie ratusza: Jerzy Szmit podsumowuje to gorzko: żadna większa inwestycja w Olsztynie za Grzymowicza, a teraz i Szewczyka, nie skończyła się w terminie ani w budżecie. Dlaczego? Bo panuje absolutny chaos, a wielu kompetentnych ludzi odeszło z ratusza.
- Olsztyn w funkcjonalnym paraliżu: Szewczyk umie tylko sadzić drzewka, ale nie ogarnia skomplikowanych projektów. Nowobałtycka to test, który Olsztyn niestety oblewa z kretesem. Ratusz jest „głupi i przed szkodą, i po niej”, a my za to płacimy.
Historia olsztyńskich inwestycji publicznych to opowieść, która mrozi krew w żyłach mieszkańców i napawa pesymizmem. Każdy duży projekt, zamiast być powodem do dumy i symbolem rozwoju, staje się areną walki, źródłem frustracji i finansową studnią bez dna. Mieszkańcy, codziennie tracący godziny w paraliżujących korkach na ulicy Bałtyckiej, od lat wyglądają budowy Nowobałtyckiej jak zbawienia. Ta droga, kluczowa dla odblokowania zachodnich osiedli i wyprowadzenia ruchu w stronę obwodnicy, ma być tlenem dla zakorkowanego miasta. Inwestycja warta ćwierć miliarda złotych, wsparta potężnym, 176-milionowym dofinansowaniem, powinna być realizowana z najwyższą starannością. Zamiast tego, już na samym starcie, staje się symbolem niekompetencji, urzędniczego chaosu i budzi najgorsze demony przeszłości, każąc zadawać pytanie: czy w tym mieście nic nie może zostać zrobione normalnie?
Historia się powtarza
Wystarczy spojrzeć wstecz, by zobaczyć, że obecna sytuacja nie jest wypadkiem przy pracy, a raczej kontynuacją fatalnej tradycji. Pamiętamy przecież niekończącą się sagę z budową pierwszej linii tramwajowej za prezydentury Piotra Grzymowicza. Konflikt z wykonawcą, który w atmosferze wzajemnych oskarżeń zszedł z placu budowy, był pokłosiem fatalnie przygotowanej dokumentacji.
Spór zakończył się ugodą, której treść i ostateczne koszty do dziś owiane są tajemnicą. Mieszkańcy nigdy nie dowiedzieli się, ile tak naprawdę dopłacili do tego chaosu. Pamiętamy farsę z przetargiem na modernizację stadionu Stomilu, gdzie miasto z budżetem 30 milionów złotych oczekiwało cudów, a skończyło się brakiem chętnych i kompromitacją.
Pamiętamy wreszcie, jak przez bierność i niezrozumiały upór Grzymowicza i jego urzędników, obwodnica Olsztyna pobiegła szlakiem zachodnim, być może korzystnym dla ościennych gmin, ale z pewnością nie dla samego miasta, które powinno walczyć o wariant wschodni. To wszystko jest katalogiem porażek, za które nikt nie poniósł odpowiedzialności.
Szewczyk też nie lepszy
Czy pod rządami nowego prezydenta, Roberta Szewczyka, coś się zmieniło? Niestety, karuzela nieudolności kręci się dalej. Obiecywał w kampanii wyborczej szybkie usunięcie szubienic z centrum miasta – symbolu hańby. Minął ponad rok, a szubienice jak stały, tak stoją, będąc raczej pomnikiem jego bezradności. Co więcej, ratusz nie wycofał nawet skargi kasacyjnej od wyroku sądu nakazującego ich likwidację. To pokazuje kompletny paraliż decyzyjny.
Przetarg na Nowobałtycką to kpina
I w tę ponurą scenerię wkracza projekt Nowobałtyckiej. Postępowanie przetargowe to obraz nędzy i rozpaczy, który przechodzi ludzkie pojęcie. Jak inaczej nazwać sytuację, w której do dokumentacji kluczowej dla Olsztyna inwestycji bezmyślnie kopiuje się specyfikacje techniczne z przebudowy drogi wojewódzkiej koło Gołdapi czy drogi krajowej nr 51?
Jednocześnie brakuje kilkunastu kluczowych specyfikacji dla elementów, które faktycznie będą przy Nowobałtyckiej budowane. To nie jest drobne niedopatrzenie. To dowód na absolutne niechlujstwo, lenistwo i brak elementarnego profesjonalizmu. W dokumentach pominięto elementy warte setki tysięcy złotych, jak choćby poręcze o długości 2,5 kilometra.
Brawa dla radnego Andrasza
Na szczęście w tym marazmie i powszechnej apatii znalazł się ktoś, komu chciało się chcieć. Radny Prawa i Sprawiedliwości, Adam Andrasz, wykonał tytaniczną, merytoryczną pracę, prześwietlając setki stron dokumentów i obnażając całą słabość ratusza.
— Chwała radnemu Andraszowi, że się tak merytorycznie przyłożył do sprawy, że włożył w to dużo pracy. Chwała mu za to — komentuje Jerzy Szmit, prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego i były wiceminister infrastruktury.
Dociekliwość radnego pokazuje, jak niezwykle potrzebna jest w Olsztynie silna, merytoryczna opozycja. Opozycja, która patrzy władzy na ręce, zadaje trudne pytania i kontroluje, a nie jest tylko bezmyślną maszynką do głosowania, przytakującą na każde skinienie prezydenta, często nie wiedząc nawet, za czym podnosi rękę.
Radny Andrasz zadał kluczowe pytanie, które powinno dudnić w uszach urzędników: „Jeżeli firmy nie wiedzą, co jest do zrobienia i w jakiej ilości, to jak mają precyzyjnie oszacować koszty budowy Nowobałtyckiej?”.
Pytania od firm? Ratusz nie wie, o co chodzi
To pytanie jest druzgocące, bo uderza w samo sedno problemu. Z 800 pytań, jakie zadały profesjonalne firmy budowlane zainteresowane kontraktem, aż 200 – czyli jedna czwarta! – dotyczyło fundamentalnych niejasności w zakresie prac. To nie jest poważny przetarg, to jest farsa i loteria. Ratusz każe firmom zgadywać, co autor miał na myśli, a mieszkańcy mają drżeć na myśl, o ile milionów spuchnie ostateczny rachunek za tę inwestycję.
— Żadna większa inwestycja w Olsztynie pod rządami Grzymowicza, a teraz, jak się okazuje, i Szewczyka, ani nie zakończyła się w terminie, ani nie trzymała budżetu, który był założony – gorzko podsumowuje Jerzy Szmit. – Z czego to wynika? Właśnie z tego absolutnego niechlujstwa, które panuje, jeżeli chodzi o planowanie inwestycji w olsztyńskim ratuszu. Czy to jest po prostu brak kompetencji, czy lenistwo? Z tego co wiem, bardzo wielu kompetentnych ludzi od obsługi inwestycji odeszło z ratusza i dzisiaj ten urząd nie jest w stanie udźwignąć tak dużej pracy — dodaje były wiceminister.
Olsztyn w funkcjonalnym paraliżu
Ten chaos to efekt faktu, że obecny prezydent zdaje się nie mieć zielonego pojęcia o prowadzeniu tak skomplikowanych projektów. Mamy w mieście kompletny paraliż decyzyjny i funkcjonalny. Władza, która potrafi chwalić się jedynie sadzeniem drzewek w centrum, nie jest w stanie udźwignąć inwestycji kluczowych dla przyszłości Olsztyna. To tragicznie rokuje na przyszłość. Nowobałtycka to test dojrzałości dla olsztyńskiego samorządu. Test, który na razie oblany jest z kretesem. Trzeba być mądrym przed szkodą, a nie po szkodzie. Niestety, olsztyński ratusz od lat udowadnia, że jest głupi i przed szkodą, i po niej, a za tę głupotę płacimy my wszyscy.
Marek Adam




