W samo południe, gdy z wieży ratuszowej popłynęły dźwięki hejnału „O Warmio moja miła”, na placu Jana Pawła II rozpoczął się jeden z największych od lat protestów w Olsztynie. Ponad 300 osób zgromadziło się, by pod hasłem „Stop Imigracji” dać wyraz swojemu sprzeciwowi wobec polityki rządu.
Sobota, 19 lipca. Mimo niepewnej pogody, już przed godziną dwunastą plac przed olsztyńskim ratuszem zaczął się zapełniać. Gromadzili się mieszkańcy, sympatycy Konfederacji i przedstawiciele środowisk narodowych. W powietrzu czuć było determinację. To jedno z ponad 80 podobnych zgromadzeń, które tego dnia odbyły się w całej Polsce, od Elbląga po Mrągowo, ale frekwencja w Olsztynie zaskoczyła nawet samych organizatorów.
Manifestację rozpoczęto w sposób, który nadał ton całemu wydarzeniu – minutą ciszy. Tłum zamilkł, by uczcić pamięć Kingi Karkowskiej, torunianki brutalnie zamordowanej przez cudzoziemca. Jej tragedia stała się dla zebranych tragicznym symbolem zagrożeń, które, jak podkreślali, niesie ze sobą niekontrolowana migracja.

Jako pierwszy głos zabrał Piotr Cezary Lisiecki z Konfederacji i Ruchu Narodowego. Jego przemówienie było mocne i pełne historycznych odniesień. – Jesteśmy tutaj, aby sprzeciwić się polityce rządu w zakresie nielegalnej migracji – mówił. – Już poprzedni rząd Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska, a potem Ewy Kopacz, zgodził się na przyjmowanie migrantów. Polacy powiedzieli wtedy stanowcze „nie” i rząd PO stracił władzę. Dziś, po dekadzie, historia się powtarza, a rząd wraca do starych, fatalnych błędów.
Lisiecki w swoim wystąpieniu oddał też hołd polskim służbom, przypominając o śmierci sierżanta Mateusza Sitka, żołnierza zamordowanego na granicy. – Obrońcom naszych granic należy się szacunek! – zaapelował, a tłum odpowiedział mu gromkim, rytmicznym skandowaniem: „Olsztyn murem za polskim mundurem!”.
Po nim na mównicę wchodzili kolejni mówcy, w tym przewodniczący zgromadzenia Tomasz Loewnau, Paweł Zabielski, Paulina Gołębiewska i Dominika Wielk. Ich wystąpienia, choć różne, miały wspólny mianownik: troskę o bezpieczeństwo, obronę tożsamości narodowej i żądanie prowadzenia przez państwo odpowiedzialnej polityki migracyjnej.
Po drugiej stronie placu, oddzielona przez kordon policji, stała grupa około 30 osób z kontrmanifestacji pod hasłem „Warmia przeciw faszyzmowi”, zorganizowanej przez środowiska związane z KOD-em. Ich obecność nie wywołała większych emocji, raczej komentarze o ideologicznym zagubieniu. – To ośmiesza te środowiska – mówił jeden z uczestników głównego protestu. – Krzyczą „konstytucja”, a popierają władzę, która na co dzień ją depcze, sprowadzając nielegalnych migrantów i ignorując głos Polaków. W stronę kontrmanifestantów poleciało hasło: „Ani jednej Polki więcej!”, będące gorzką parafrazą ich własnego sloganu z protestów aborcyjnych.

Oficjalną część zgromadzenia, trwającą około pół godziny, zakończyło wspólne odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego. Mimo że zaczął padać deszcz, wielu uczestników nie rozeszło się od razu. Pozostali na placu, w mniejszych grupach, by na gorąco wymieniać się emocjami i opiniami. Jak podkreślali organizatorzy, manifestacja przebiegła spokojnie i bez żadnych incydentów. Policja skutecznie zabezpieczyła oba zgromadzenia.
Marek Adam




