W sobotę w kilkuset miejscach w całej Polsce odbyły się protesty przed sklepami sieci Lidl. Ogólnopolski Komitet Obrony Gietrzwałdu po raz kolejny zorganizował pikiety, sprzeciwiając się budowie centrum dystrybucyjnego sieci w tej miejscowości. W Olsztynie jednym z uczestników protestu był Jerzy Szmit, prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego oraz były wiceminister infrastruktury.
— Widać, że świadomość społeczna rośnie. Ludzie zaczynają rozumieć, jak wielkim zagrożeniem jest ta inwestycja. Z jednej strony oburza ich nieposzanowanie dla miejsca świętego, z drugiej — skandaliczne decyzje administracyjne, które ją umożliwiły — powiedział nam Jerzy Szmit, podkreślając, że tegoroczna frekwencja była wyższa niż w grudniowych protestach, mimo niesprzyjającej pogody.
Protestujący w całej Polsce podkreślali, że ich celem nie jest bojkot Lidla jako sieci handlowej, ale sprzeciw wobec decyzji o lokalizacji centrum logistycznego w Gietrzwałdzie. To właśnie ta miejscowość, uznawana za jedno z najważniejszych miejsc kultu maryjnego w Polsce, jest ich zdaniem zagrożona degradacją w wyniku tej inwestycji.
— Nie chcemy, żeby budowa ogromnego centrum zmieniła Gietrzwałd w zwykłą strefę przemysłową. Nie chodzi tylko o religię, ale i o zdrowy rozsądek. Tak wielka inwestycja, zajmująca ponad 40 hektarów, będzie miała ogromny wpływ na środowisko, na drogi, na cały charakter tej okolicy — podkreślał Szmit.
Problemy infrastrukturalne
Kolejną kwestią budzącą sprzeciw jest nieprzystosowanie infrastruktury do tak dużej inwestycji. Protestujący wskazują, że planowane centrum dystrybucyjne miałoby powstać w miejscu, które nie jest przygotowane pod względem drogowym.
— Budowa takiego obiektu oznacza ogromne obciążenie dla lokalnych dróg, które już teraz są w złym stanie. Ruch ciężarówek z dostawami drastycznie pogorszy sytuację komunikacyjną. To będzie paraliż — ostrzega Jerzy Szmit.
Działania w Sejmie i złożony wniosek do NIK
Ważnym elementem batalii o Gietrzwałd jest zaangażowanie grupy parlamentarzystów. W ostatnich miesiącach powstał specjalny parlamentarny zespół ds. obrony Gietrzwałdu, który składa się z posłów różnych ugrupowań. Na początku lutego jego członkowie skierowali wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie postępowania sprawdzającego działania administracyjne wójta gminy Gietrzwałd.
— Wielokrotnie podkreślaliśmy, że decyzje administracyjne budzą ogromne wątpliwości. Przede wszystkim miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego został zmieniony w sposób umożliwiający budowę tego centrum, a dodatkowo nie wymagano raportu o oddziaływaniu na środowisko. To absurd, że przy tak wielkiej inwestycji uznano, że taki dokument nie jest potrzebny! — mówi Szmit.
Zdaniem prezesa Fundacji im. Piotra Poleskiego sama kontrola NIK będzie ważnym krokiem w ujawnieniu nieprawidłowości i nagłośnieniu sprawy.
— Fakt, że powstał zespół parlamentarny do spraw budowy Lidla w Gietrzwałdzie, świadczy o wadze tego problemu. Posłowie dostrzegli, że sprawa wymaga interwencji. To wielkie wsparcie dla nas, bo pokazuje, że nie jesteśmy w tej walce osamotnieni — dodaje były wiceminister.
Modlitwa jako część protestu
Wielu uczestników manifestacji podkreślało, że w obronie Gietrzwałdu nie chodzi wyłącznie o argumenty prawne i administracyjne. Modlitwa stała się integralnym elementem protestów. Pod olsztyńskimi sklepami Lidla nie brakowało ludzi, którzy w ciszy odmawiali różaniec.
Wiele osób podkreślało, że to nie tylko walka z korporacją, ale przede wszystkim obrona miejsca, które ma dla Polski szczególne znaczenie. Zapewniali o swojej determinacji, w jego obronie.
— Modlitwa ma ogromną moc i prosimy wszystkich wierzących o wsparcie. Jeszcze nic nie jest stracone, jeszcze wszystko można naprawić — powiedział „Opiniom” Jerzy Szmit.
Lidl milczy, protestujący nie odpuszczają
Przedstawiciele Lidla do tej pory nie skomentowali oficjalnie protestów. Jedynie nieliczne redakcje otrzymały od korporacji komunikaty. Wiadomo jedynie, że inwestycja nie została jeszcze rozpoczęta, a Wojewódzki Sad Administracyjny w Olsztynie nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy Samorządowemu Kolegium Odwoławczemu. Sieć zapewnia, że prowadzi dialog z lokalną społecznością. Protestujący nie ufają tym deklaracjom.
— Nasze doświadczenie pokazuje, że korporacje często grają na czas, licząc, że temat przycichnie. Ale my nie odpuścimy, będziemy walczyć o Gietrzwałd do końca — podsumowuje Jerzy Szmit.
— To nie jest tylko walka o jedno miejsce, to walka o zasady. Jeśli dziś pozwolimy na taką ingerencję w przestrzeń sakralną i krajobraz kulturowy, jutro może to spotkać każde inne święte miejsce w Polsce — dodaje.
Protestujący zapowiadają kolejne akcje w całym kraju, podkreślając, że w ich walce o ochronę polskiego dziedzictwa, środowiska i przestrzeganie obowiązującego prawa. Działania mają być kontynuowane zarówno na ulicach, jak i w Sejmie oraz przed Najwyższą Izbą Kontroli.
— Jesteśmy przekonani, że ta sprawa jeszcze nie jest zamknięta. Nie możemy pozwolić na to, żeby w Gietrzwałdzie doszło do takiego aktu ignorancji wobec polskiej historii i wiary. Będziemy działać do skutku. — zapewnia Jerzy Szmit.
Marek Adam