Zacznijmy od rysu historycznego. Bez wchodzenia w niuanse, Warmia stanowiła ziemię pruskiego plemiona Warmów. Prusowie, tak jak Litwini, należeli do kręgu ludów bałtyckich. Od 1243 stała się autonomicznym bytem kościelnym biskupa warmińskiego i kapituły warmińskiej funkcjonującym w Państwie Krzyżackim. Po II Pokoju Toruńskim w 1446 roku jako kościelne księstwo istniało ramach Korony Królestwa Polskiego do I rozbioru Polski w 1772 roku. Jedynie przez 173 lata do 1945 Warmia z Olsztynem należała do Królestwa Prus.
Wróćmy do współczesności.
Pytanie, dlaczego Grzymowicz z takim uporem broni olsztyńskich szubienic pozostaje aktualne. Całe szczęście decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Dariusza Bartona ruszyła procedura zmierzająca do usunięcia sowieckiego monumentu. Po raz pierwszy nie jest to apel, odezwa, stanowisko. Zaczęło się konkretne, prawne działanie w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej.
Wszyscy, którzy są za uwolnieniem Olsztyna od szubienic, powinni w każdy możliwy sposób wspierać działania Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, również pisząc do Niego wyrazy poparcia dla podejmowanych kroków.
Wróćmy jednak do Grzymowicza i pytania: dlaczego z takim uporem broni szubienic wbrew opinii ogromnej większości mieszkańców Olsztyna, którzy (czego dowodzą zgodnie badania, również te przeprowadzone przez ratusz) nie akceptują sowieckiego monumentu?
Czy chodzi o ślepą nienawiść Grzymowicza do wszystkiego, co kojarzy mu się z Prawem i Sprawiedliwością?
Czy nadal wierzy, że Sowieci, okupując Polskę po drugiej wojnie światowej, a potem instalując komunistyczne władze, dali nam wolność?
Czy posiada powiązania z Rosją, które powodują, że broni szubienic nawet kosztem kolosalnych strat w olsztyńskim elektoracie?
Czy może wynika to z jego, tak szkodliwego dla miasta, osobistego uporu, który każe mu we wszystkim postawić na swoim?
Bardzo ciekawie zauważył Wacław Jarząbek na łamach portalu opinie.olsztyn.pl w tekście z 7 czerwca- „Grzymowicz, strażnik niemieckich interesów”. Napisał w nim, że największy w Olsztynie pomnik upamiętnia działania Armii Czerwonej, która wygnała z miasta Niemców, a potem przekazała go Polakom. Tak sprawę przedstawiała komunistyczna propaganda jeszcze w latach osiemdziesiątych.
Te czasy miały odejść bezpowrotnie. Minęło ponad trzydzieści lat od odzyskania przez Polskę suwerenności, jesteśmy w NATO i UE. Do napaści Rosji na Ukrainę wydawało się, że pozostaje nam jedynie zabiegać o szybszy wzrost PKB i sprawiedliwszy jego podział.
Rosja 24 lutego br. brutalne przypomniała światu, że wszystko to można zmienić. A napaść na suwerenne państwo nazwać specjalną operacją wojskową.
Jakże przykra niespodzianka spotkała nas ze strony Niemiec. Z Berlina płyną gorące słowa pociechy dla Ukrainy, a realne wsparcie wędruje do Rosji. W imię odwiecznych interesów na osi Moskwa-Berlin, Niemcy nie zrywają więzi z Rosją. Czy możemy być pewni, że w godzinie próby, nasz zachodni sąsiad nie spróbuje coś więcej ugrać kosztem Polski?
A co to ma wspólnego z olsztyńskimi szubienicami? Łatwo odczytać, co wyraża postać gigantycznego Sowieta: pamiętajcie, to ja zabrałem tę ziemie Niemcom, aby dać Wam – Polakom. Niemcom takie przesłanie doskonale pasuje, bo z agresora stają się ofiarami, którym Kreml odebrał to, co do nich należało.
Dlatego, według Grzymowicza, szubienice mają stać w centralnym punkcie Olsztyna i świadczyć o tak zwanej „trudnej historii”, czyli mówić do nas – jesteście tu z ruskiej łaski i niemieckiej krzywdy.
Warto przypomnieć, że w Niemczech obszary byłej NRD zostały starannie oczyszczone z reliktów sowiecko/ruskiej „trudnej przeszłości”.
Grzymowicz umieścił tablicę informacyjną przy szubienicach gdzie pokrętnie tłumaczy co to za pomnik. Wychwala autora Xawerego Dunikowskiego. Tyle że nie jest wystawiony ku czci rzeźbiarza gotowego za pieniądze służyć każdej władzy, ale ku chwale Armii Sowieckiej. Swoją drogą słusznie pyta Antoni Górski, od lat walczący o jego usuniecie: co to za pomnik, skoro trzeba tłumaczyć co przedstawia? Grzymowicz jednak jak zawsze uporczywie, mówi do nas – To wielkie dzieło będzie tu stało i koniec
Kolejnym dowodem, że Grzymowicz pilnuje interesów Berlina, jest jego inicjatywa budowy w centrum Olsztyna, przy przystanku kolejowym Olsztyn Śródmieście, nowego monumentu. W miejscu cmentarza ewangelickiego powstaje instalacja poświęcona wszystkim tam pochowanym. Tego typu upamiętnienia stosuje się w przypadku bohaterów wojennych, ofiar katastrof, wybitnych postaci. Tymczasem, gwiazdą panteonu będzie Oskar Belian – Burmistrz Olsztyna, który ostro zwalczał w Olsztynie polskość i katolicyzm.
Skąd u Grzymowicza obojętnego na historię, kulturę i sprawy tożsamościowe, raptem chęć upamiętnienia historycznej postaci? Podobno, w czasie swoich podróży do Niemiec, obiecał to na wyraźne życzenie niemieckich gospodarzy.
I chyba dochodzimy do sedna motywacji Grzymowicza. Z jednej strony obrona szubienic, które mają przypominać, że Rosji zawdzięczamy naszą obecności na Warmii i na Mazurach. Z drugiej strony kreuje on miejsce tworzące wrażenie niemieckiej tożsamości miasta. Z dwóch stron słyszymy ten sam szept: uważajcie, nie jesteście u siebie.
Jak w tej przestrzeni mamy się znaleźć my Olsztyniacy: Warmiacy żyjący tu od wieków i ci, którzy przybyli tu po II drugiej wojnie światowej całej Rzeczypospolitej, albo urodzili się po wojnie?
Jeżeli dodamy jeszcze do tego chorobliwą nienawiść do polskiego rządu, to chyba tak naprawdę Grzymowicz mówi do nas – polskość jest w Olsztynie niemile widziana.
Grzymowiczu, my żyjemy polską tradycją, historią, wartościami. Mamy poczucie głębokiego związku z naszą Ojczyzną i traktujemy Olsztyn, Warmię i Mazury jako nasze polskiej zimie.
Jesteśmy Polakami i jesteśmy u siebie – w Polsce, w Olsztynie.
Jerzy Szmit
Ps. A szubienice znikną z Olsztyna