Mimo że prezydenci Polski po nieszczęsnym Okrągłym Stole – Jaruzelski, Wałęsa, Kwaśniewski oraz Komorowski – pod każdym względem ustępują odchodzącemu z urzędu Andrzejowi Dudzie, to można sobie przypomnieć, ile wstydu i szkody przysporzyli Polsce i urzędowi Prezydenta RP, przeglądając ówczesną prasę.
„Nie można dwom panom służyć”
Mt 6,24.
Wybór Andrzeja Dudy budził wśród Polaków wielkie nadzieje na „nowe czasy” w wielu odsłonach naszej polityki. Pierwsze lata jego prezydentury wyglądały obiecująco, ale im dalej w las, tym problemy w podejmowaniu żywotnych dla Polski decyzji zaczęły natrafiać na przeszkody. Zapowiadana reforma sądownictwa, wielokrotnie promowana podczas spotkań z Polakami, okazała się szumem medialnym mającym na celu wyciszenie problemu. Buńczuczny zapał Dudy ostygł po telefonicznej rozmowie z kanclerz Merkel, kiedy to prezydent przeistoczył się w ugodowca, przez dużą część Polaków przezwanego „miękiszonem”.
Ustawa sejmowa Prawa i Sprawiedliwości w sprawie odziedziczonego po PRL wymiaru sprawiedliwości została przez Dudę dwukrotnie odrzucona. Słabość prezydenta ośmieliła lewicowe elity Unii Europejskiej do ataku na polskie władze poprzez szantaż na każdym polu. Polskojęzyczne media popierały rozłam pomiędzy rządem Zjednoczonej Prawicy a prezydentem.
Skandalem było zawetowanie przez Dudę „ustawy degradacyjnej”, pozbawiającej stopni wojskowych tych, którzy w latach 1943–1990 pracowali na rzecz sowieckiego okupanta. Między innymi zdrajcy z Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego uniknęli odpowiedzialności za stan wojenny (1981–1983), który był wojną ze społeczeństwem. Stopnie generalskie zachowali ci, którzy wydali rozkaz strzelania do Polaków w 1956, 1970 oraz 1981 roku. Decyzja ta wprowadziła w konsternację prawicowy elektorat, co było jedną z przyczyn przegranych wyborów parlamentarnych w październiku 2023 roku. Duda okazał się „mocny w gębie”, lecz słaby w rzeczywistości. Jego pompatyczne przemówienia z przedziwnymi minami stawały się coraz częściej ironiczną groteską.
Prezydent Duda okazał również bojaźliwość wobec środowisk żydowskich, celebrując Chanukę w Pałacu Prezydenckim w czasie Adwentu. Oddzielną sprawą jest jego usłużność wobec, w ocenie autora, aroganckiej Ukrainy, której finałem było odznaczenie Wołodymyra Zełenskiego Orderem Orła Białego – stojącego na straży ochrony zbrodniarzy i ludobójców z OUN-UPA. Wielu wyborców zadawało sobie pytanie, czyim prezydentem jest Duda. Jego dyplomacja, począwszy od czasów PRL-u, podążała tzw. „szlakiem Giedroycia”, twórcy paryskiej „Kultury”. Czego dotyczył ten szlak, odsyłam do mojego artykułu: „Kultura Paryska – kontrowersyjny fenomen polskiej emigracji”, zamieszczonego w „Opinii Olsztyn” (11 maja 2024 r.) oraz „Debacie” (nr 4, 199, 2024).
Tytuł niniejszego artykułu nawiązuje do ostatniego „występu” ustępującego prezydenta, który miał miejsce 24 lipca 2025 roku podczas zaprzysiężenia zrekonstruowanego rządu Donalda Tuska. Mimo że prezydent miał obowiązek zaprzysiężenia rządu, to jednak peany wygłoszone przez niego w stylu: „Polska ponownie ma stabilny rząd, który teraz będzie wykonywał swoje obowiązki”, mogły zaskoczyć. Czy sam Duda wierzył w swoje słowa, to już jego słodka tajemnica, ale wyborcy byli na pewno totalnie zaskoczeni. Duda dziękował w dużej mierze członkom rządu, którzy z Adamem Bodnarem na czele wtargnęli do Pałacu Prezydenckiego z policją i wyprowadzili posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika do aresztu.

Na wyważoną ocenę dwóch prezydenckich kadencji Andrzeja Dudy przyjdzie czas już wkrótce, lecz pierwsze oceny – zarówno te skrajne, jak i bardziej stonowane – już się ukazują. Moja ocena, jako obserwatora z prawej strony sceny politycznej, oparta jest na faktach medialnych oraz rozmowach ze znajomymi o podobnych poglądach.
Na postrzeganie działań Andrzeja Dudy jako prezydenta RP ma wpływ środowisko, z którego się wywodzi – środowisko krakowskie, przesycone atmosferą „Piwnicy pod Baranami”, megalomanią oraz tradycją Stańczyków z okresu zaboru austriackiego. Szczególny wpływ polityczny na to środowisko wywarło i wciąż wywiera ugrupowanie Stańczyków, powstałe w Galicji w latach 60. XIX wieku, odwołujące się do głośnego pamfletu „Teka Stańczyka”. Byli oni przeciwni akcjom powstańczym, skłaniając się ku ugodzie z zaborcami. Cechą charakterystyczną środowiska krakowskiego jest wyniosłość oraz ostra rywalizacja z Warszawą („warszawką”). Można było zauważyć wzrastające ego prezydenta Dudy, szczególnie w drugiej kadencji.
Atmosfera rodzinna Andrzeja Dudy, w połączeniu z rodziną Kornhauserów ze strony żony Agaty, była złożona, co mogło mieć wpływ na jego decyzje jako prezydenta RP. Wcześniejsze członkostwo Andrzeja Dudy w Unii Wolności (od maja 2006 roku) zostało po latach wykreślone z jego oficjalnego życiorysu. Znane jest powiedzenie, że z Unii Wolności można wyjść, ale Unia Wolności z człowieka nie wyjdzie nigdy.
Czekamy na autentyczną biografię byłego prezydenta. Podejrzewam, że taka powstanie, i byłaby to naprawdę fascynująca lektura.
Henryk Pejchert




