Jedni mówią, że Tusk jest agentem niemieckim, a inni, że rosyjskim. I jedni, i drudzy są w błędzie, bo Tusk jest agentem … niemiecko-rosyjskim! Nie wiedzieliście?! No, to już wiecie! Obszernie opisuje to Wojciech Sumliński i Tomasz Budzyński[1] … i nie tylko.
Chcąc zrozumieć Donalda Tuska, nie sposób nie zacząć od jego korzeni.
Donald Tusk urodził się w 1957 r. w Gdańsku w rodzinie robotniczej. Babka ze strony matki, Niemka Anna Gertrude Liebke wyszła za mąż za Polaka Franciszka Dawidowskiego, który po wybuchu II wojny światowej został wywieziony na roboty do Niemiec – m.in. budował Wilczy Szaniec. Brat dziadka służył w Wehrmachcie, a siostra zginęła podczas zatopienia przez rosyjskich Sowietów niemieckiego statku pasażerskiego MS Wilhelm Gustloff. Babka Tuska była prawą ręką gubernatora Gdańska i namiestnika Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, Alberta Forstera – jednego z najbardziej zaufanych ludzi Hitlera, odpowiedzialnego za utworzenie obozu koncentracyjnego w Stutthofie i masowe egzekucje w lasach piaśnickich.[2] Jak opowiadała matka Donalda Ewa Tusk, jej „mama i babcia chciały po zakończeniu wojny wyjechać do Niemiec” – nie zgodził się jej ojciec Franciszek Dawidowski. Wspominała też: „Chciałam wyjechać, bo dzieci w szkole swastyki na tornistrze mi rysowały”. To oznacza, że w domu rodzinnym Ewy Tusk mówiło się po niemiecku.
Dziadek ze strony ojca, Józef Tusk uczęszczał do niemieckiej szkoły powszechnej, a potem do polskiej szkoły wieczorowej. Po wybuchu wojny został „wyrzucony z pracy, aresztowany i osadzany w niemieckich obozach koncentracyjnych” – m.in. w obozie Stutthof, gdzie pracował przy równaniu wałów ochronnych(?!) w Reimerswalde (Ignalin k/Lidzbarka Warmińskiego), a potem w stoczni Schichaua w Elblągu. W sierpniu 1941 r. Józef Tusk miał zostać przywieziony do gdańskiego gestapo, a stamtąd przeniesiony do obozu Neuengamme koło Hamburga. Ale … o pobycie Józefa Tuska w obozie nie ma żadnych informacji! Wiadomo tylko, że został zwolniony 26 sierpnia 1942 r. Pracę znalazł w fabryce Schatza, u którego zatrudniona była już jego żona. W sierpniu 1944 r. Józef Tusk został wcielony do batalionu Wehrmachtu w Akwizgranie. Żeby być wcielonym do Wehrmachtu, trzeba było się znaleźć na Niemieckiej Liście Narodowościowej – Deutsche Volksliste. W listopadzie 1944 „zgłosił się do aliantów celem podjęcia służby w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie”. I tu znowu niespodzianka: W lipcu 2006 r. Donald Tusk otrzymał z archiwum brytyjskiego Ministerstwa Obrony informację, że „Józef Tusk, urodzony 23 marca 1907 roku w Gdańsku, nie figuruje w żadnym wykazie”![3]
Tuskowi można by wybaczyć te pokrętne wojenne losy jego przodków. Ale, czy polskich?! No bo skąd wzięłaby się jego niechęć do polskości i … niemieckie separatystyczne ciągotki?! Jego antypolskość i jawny filogermanizm przejawia się we wszystkich aspektach jego działalności.
Swoje przemyślenia, niejako myśl przewodnią swojej działalności – swoisty manifest „Polak rozłamany” Tusk opublikował w miesięczniku „Znak” w 1987 r.: „Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię. Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem. Tak, polskość kojarzy się z przegraną, z pechem, z nawałnicami.” Dziwne, że nie chce być Polakiem?!
No i Tusk bierze się do dzieła. Za sprawą Lecha Bądkowskiego wciąga się w działalność ruchu kaszubskiego. Tak dalece „zatraca się” w tej działalności, że propaguje ideę „rozmontowania” kraju, którego jest obywatelem! Jest już przewodniczącym KLD i na II Kongresie Kaszubów w 1992 r. pisze: „Pierwszym etapem wybijania się Pomorza na samorządność (podobnie jak innych aspirujących do tego regionów, np. Ligi Warmińsko-Mazurskiej) będzie nie bunt prowincji przeciwko centrum, ale aktywne uczestnictwo w reformowaniu centrum”!
Tak działa, że beneficjentem „prywatyzacji” Balcerowicza stają się Niemcy. „Czy w trakcie swojej politycznej kariery Donald Tusk podjął choćby jedną decyzję, która byłaby ewidentnie sprzeczna z niemieckimi interesami?!” – pyta retorycznie Tomasz Budzyński. „To nie przypadek, że 80% rynku prasy w Polsce należy dziś [2018r.] do wielkich wydawnictw niemieckich, które mogą kształtować opinię społeczną w Polsce”! Tusk był likwidatorem RSW „Ruch” i wie doskonale jak to się zaczęło i jak przebiegało.
Po wybraniu do Senatu z ramienia Unii Wolności w 1997 r. Tusk zostaje jego wiceprzewodniczącym i może się oddać swojemu ulubionemu zajęciu – oprócz „haratania w gałę” … „nic nierobieniu”. Po raz pierwszy zabiera głos na pół roku przed zakończeniem kadencji Senatu. Ma dużo czasu na redagowanie kolejnych edycji albumu o Gdańsku … „dziwnie niemieckim”!
Mądre to polskie przysłowie: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.
Cdn.
Poza tym szubienice, sowieckie/rosyjskie dziadostwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – czerwonych zbrodniarzy z Katynia i Smoleńska 2010 r., Buczy i Izumia, okupanta Polski, których tak żarliwie broni lewactwo, w tym PSL i PO oraz prokuratura w Olsztynie, należy zburzyć!
Antoni Górski
- Wojciech Sumliński, Tomasz Budzyński, Niebezpieczne związki Donalda Tuska, wyd. I, Wojciech Sumliński Reporter 2018r.
- https://www.salon24.pl/u/albatros/939121,rzecz-o-statusie-gdanska-danzig-wg-prawa-miedzynarodowego
- https://wpolityce.pl/polityka/444932-kim-pan-jest-panie-tusk