Po fiasku kolejnej ofensywy rosyjskiej – tym razem w południowej części frontu – widać wyraźnie, że w wojnie rosyjsko – ukraińskiej doszło do zasadniczego przesilenia. Jest to wywołane dwoma podstawowymi przyczynami.
Po pierwsze Rosjanie okazali się niezdolni, do zadania rozstrzygającego ciosu militarnego. Szeroki strumień zaopatrzenia w technologicznie bardziej zaawansowany sprzęt Ukrainy, zaczyna odgrywać decydującą rolę. Ukraina otrzymuje obecnie wielkie wsparcie, którego Rosjanie nie są w stanie przemóc w ramach posiadanych przez siebie zasobów zarówno materiałowych, jaki – zwłaszcza – ludzkich.
Po drugie, dokonał się zasadniczy zwrot strategiczny po stronie amerykańskiej. Administracja Bidena już wcześniej wycofała się z absurdalnej wizji przeciągnięcia Rosji na swoją stronę, za cenę zaspakajania agresywnych oczekiwań Moskwy. Ale w ostatnich dniach wyraźnie już widać, iż ekipa Bidena postanowiła powrócić w linii wytyczonej przez D. Trumpa – czyli przyduszenia Rosjan i tą drogą albo ich całkowitego zneutralizowania jako wartościowego alianta Pekinu, albo wymuszenia siłą, odwrotu Moskwy od związków z Pekinem.
Trzeba też tu zauważyć od razu, że ten radykalny zwrot dokonuje się po stronie amerykańskiej, pod znaczącym wpływem polskich starań i zabiegów, ale także tworzenia przez Polskę twardych faktów dokonanych na terenie europejskim. To bowiem polska aktywność ostatnich pięciu miesięcy doprowadziła do całkowitego wywrócenia dotychczasowej architektury europejskiej, budowanej w oparciu o popieraną przez USA dominację Niemiec, sprzymierzonych faktycznie z Rosją. To już jest historia, bowiem poziom kompromitacji zarówno Rosji i Niemiec w minionych miesiącach jest tak wielki, że panuje już szersza zgoda na budowanie nowego porządku albo z pominięciem (zwłaszcza Rosji) albo ze zredukowaną drastycznie rolą (przede wszystkim Niemiec), tych państw.
Spotkanie sekretarza obrony USA w Ramstein z przedstawicielami ponad 40 państw dowodzi również, iż Amerykanie traktują obecnie te działania jako priorytet i że kwestia pokonania Rosji, ma pełnić funkcję krytyczną dla nowego ułożenia relacji międzynarodowych. To dla nas jeszcze lepsza wiadomość, bo rola Polski w tej kombinacji jest naprawdę fundamentalna.
Można więc powiedzieć, że na naszych oczach buduje się nowy porządek, a jego kształt odpowiada wizjom, jakie reprezentował obecnie rządzący w Polsce obóz polityczny już w początkach XXI wieku. W tym sensie uprawnionym jest twierdzenie, że to wizja reprezentowana i realizowana przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, staje się dziś podstawą nowej doktryny wspólnoty północnoatlantyckiej.
Z tego punktu widzenia, uprawnione jest również stwierdzenie, że właśnie Lech Kaczyński wyrasta pośmiertnie na jednego z najwybitniejszych europejskich mężów stanu w okresie powojennym.
Jednak oprócz poczucia satysfakcji z tej sytuacji, musimy mieć świadomość, że rzeczą absolutnie niezbędną jest kapitalizowanie na rzecz interesów polskich właśnie tego dorobku. Tu nikt nam nie da nic za darmo i wszystko trzeba wydrzeć w sensie dosłownym.
W tym kontekście pojawia się perspektywa rozwiązania najbardziej w dłuższej perspektywie dolegliwego, dla swobodnego funkcjonowania Polski problemu – eksklawy królewieckiej. Twór ten stworzony został przez Stalina w sposób świadomy, jako instrument oddziaływania na Polskę, a także na cały obszar bałtycki. Jest to dzisiaj najbardziej zmilitaryzowany obszar w Europie, nasycony rosyjskimi rakietami mogącymi docierać do jednej trzeciej kontynentu. W perspektywie przystąpienia do NATO Szwecji i Finlandii, okręg królewiecki pozostaje swoistym wrzodem, mogącym paraliżować efektywne funkcjonowanie sojuszu w tym regionie. Wreszcie dla każdej Rosji, istnienie tej eksklawy będzie zawsze pretekstem do poszukiwania „korytarzy komunikacyjnych”, a to kosztem Litwy lub Polski w szczególności.
Istnienie zatem tego reliktu stalinizmu, obiektywnie tworzy dla przyszłego porządku europejskiego stały punkt zapalny. Perspektywa zepchnięcia Rosji do defensywy w nieodległym czasie, zmusza nas zatem do poważnego postawienia tej kwestii jako zagadnienia absolutnie koniecznego do nowego uregulowania.
Wydaje się, że i Rosjanie mają świadomość tej sytuacji. Dowodzi tego fakt, iż w ostatnim czasie docierały do mnie informacje o podejmowanych przez nich próbach zainteresowania Niemiec swoistym kondominium rosyjsko – niemieckim nad eksklawą. Widać więc, że spodziewają się problemów i zaczynają szukać asekuracji swoich wpływów, poprzez wykorzystanie historycznych niemieckich resentymentów. Co oznaczałoby dla Polski zrealizowanie takiego scenariusza, łatwo sobie wyobrazić. Prędzej czy później staniemy wobec „obiektywnej potrzeby posiadania dwóch korytarzy” przez Rosję i Niemcy.
W tej sprawie nie można czekać – musi ona wejść na agendę i im szybciej się to stanie, tym lepiej. Lepszego momentu tu nie będzie. Skoro Japonia otwarcie postawiła żądanie zwrotu wysp kurylskich, to oznacza to, iż świadomość rysowania się nowej sytuacji jest już szersza.
I pamiętajmy, Rosja i Niemcy też już myślą o rozwiązaniu tego problemu, a szkody jakie z tego wynikną, w perspektywie polskich doświadczeń historycznych, nie są trudne do przewidzenia. Dlatego też kwestię tę musimy otwarcie postawić jako najważniejszy cel polityki wspólnoty północnoatlantyckiej, po pokonaniu Rosji na froncie ukraińskim.
prof. Grzegorz Górski