Reakcja na wczorajsze fakty dokonane ze strony Rosji – zwłaszcza USA oraz normandzkich protektorów, czyli Niemiec i Francji – odpowie nam na to, jak wyglądać będzie najbliższa przyszłość. Nie tylko Ukrainy, ale również i Polski.
Najpierw przypomnienie tego, o czym pewno mało kto pamięta. Tzw. porozumienia mińskie stworzyły scenariusz do tego, aby po ich wprowadzeniu w życie doprowadzić do „pokojowego” rozkładu Ukrainy. Nie może zatem dziwić, że Ukraińcy je sabotowali. Jednak Niemcy i Francja przez wiele lat naciskając na ich realizację, obiektywnie działali na rzecz Rosji.
Także w ostatnich tygodniach, Scholz i Macron (ale i Biden) mówiąc o potrzebie realizacji tego „formatu”, wbijali nóż w plecy Ukrainy.
Czy działo się tak dlatego, że owa „gruba czwórka” dogadała się, aby rozwiązać problem tak, jak zrobił to dzisiaj w nocy Putin? O tym się właśnie przekonamy.
Jeśli zważyć na rozpętaną w ostatnich dniach po stronie amerykańskiej histerię na temat groźby wybuchu III wojny światowej, to właśnie ta wspomniana reakcja udzieli odpowiedzi, o co chodziło. Czy nie o to, żeby obwieścić sukces – mamy konflikt na „ciut ciut”, zrobimy sankcje „ciut ciut”, ale najważniejsze, że uniknęliśmy – przynajmniej na razie – wojny.
Jeśli taki był cel tej maskarady, jedynym wnioskiem płynącym z tego co oglądamy powinno być to, aby Kongres USA natychmiast rozwiązał CIA. Skala kompromitacji agencji (tej i jeszcze innych) okaże się tak wielka, że każdy cent wydatkowany na jej „ostrzeżenia” jest wyrzucony w błoto.
Istotniejsze jest to, co się będzie działo dalej.
Rosja osiągnęła pierwszy cel na swojej drabinie eskalacyjnej. 13 lutego pisałem o kolejnych celach, zatem rozwijając tamte myśli, możemy się spodziewać:
a) wznowienia działalności przez Noworosyjską Republikę Federacyjną (kto jeszcze pamięta o tym tworze i że „zawiesił” on działalność w 2015 roku),
b) jakiegoś powstania „uciskanej” ludności rosyjskiej w Zaporożu i Chersoniu, które spowoduje konieczność udzielenia jej pomocy przez armię rosyjską – dzięki temu Rosja „odblokuje” Krym i będzie kontrolować bieg Dniepru i odetnie de facto Ukrainę od morza,
c) formalnego proklamowania w nieodległej perspektywie „uznania” owej Noworosyjskiej Republiki Federacyjnej przez Rosję,
d) jak dobrze pójdzie, to w pakiecie może uda się Rosji przejąć Odessę.
Zakładam, że realizacja tego scenariusza będzie trwała wiele miesięcy i nie wyklucza to działań destabilizacyjnych wobec Ukrainy na innych kierunkach.
Dziś zapewne przekonamy się o tym, że Rosja „jeszcze” nie przekroczyła czerwonej linii, aby uruchomić „straszliwe sankcje”. Jeśli tak się stanie, to Polska powinna jeszcze bardziej wzmocnić współpracę obronną (ale i ekonomiczną) z Wielką Brytanią, Turcją, Rumunią i Ukrainą.
prof. Grzegorz Górski