Niezależnie od tego, jak się rozwinie kolejny etap wojny, którą od ośmiu lat osamotniona Ukraina toczy z Rosją, jedno jest już dzisiaj pewne. Łomot jaki sprawiają Ukraińcy „mołojcom Putina” nie tylko imponuje, ale przede wszystkim DEMASKUJE.
Przez ostatnie lata panowało przekonanie, że Putin dysponuje armią, która może zmieść z powierzchni ziemi każdego przeciwnika. Epatowanie zachodu filmikami, o kolejnych wielkich sukcesach rosyjskiej techniki wojskowej na tyle mroziło krew w żyłach, że nikt już nie pytał, jak owe cuda techniki przechodzą choćby fazę testów. Bo że nie trafiały do armii realnie, to każdy kto chciał, dobrze to wiedział.
No ale zachodowi potrzebne było uwiarygadnianie „potęgi Putina” po to, by ogłupiałe społeczeństwa wierzyły w taktykę „oswajania” Rosji. Po co? No po to, by z jednej strony robić interesy z Rosją, z drugiej – pod stołem – brać kasę od Putina.
Wszystko dobrze funkcjonowało, kolejni byli premierzy czy ministrowie bez żadnej żenady uprawiali najstarszy zawód świata na rzecz Putina i przekonywali, że lepiej „oswajać”, niż organizować nowy wyścig zbrojeń. Dzięki „oswajaniu” żyliśmy w pokoju i mogliśmy się oddać takim wspaniałym osiągnięciom cywilizacji zachodu jak LGBT czy zwalczać wysoką temperaturę.
I owe „elity kolektywnego zachodu” tak przytakiwały bajkom o potędze militarnej Rosji, że sam Putin w to uwierzył. A jak uwierzył i się zerwał owym mędrcom zachodu, to okazało się, że król jest nagi.
Jeśli przyjęlibyśmy odpowiednie proporcje, to zaryzykuję twierdzenie, że rosyjskie osiągnięcia z ostatnich kilku dni dorównują już osiągnięciom armii czerwonej w czerwcu i w lipcu 1941 roku. Tygrys został OBNAŻONY ukraińską determinacją i walecznością.
Cokolwiek jeszcze wydarzy się w następnych dniach – daj Boże, żeby Ukraińcy wytrzymali jak najdłużej – jedno jest pewne. Jeśli jeszcze ktoś po tym cyrku w wydaniu putinowskich tępaków będzie próbował nam wmawiać bajki, o niezwyciężonej armii rosyjskiej, o płukaniu nóg w kanale Le Manche, o konieczności „oswajania” czy budowania „wzajemnego zaufania” – każdy tak twierdzący niezależnie od tego czy to polityk, wojskowy, dziennikarz, artysta czy zwykły obywatel – będziemy mogli w ciemno powiedzieć, że to kolejny jurgieletnik Putina.
Putin już się zblamował, jest obnażony. A z naszego punktu widzenia nadzieja, że możemy stawić czoła rosyjskiemu zagrożeniu, zaczyna graniczyć z pewnością.
prof. Grzegorz Górski