Po pierwszych tygodniach formalnej już kampanii wyborczej oraz po upływie trzech miesięcy od faktycznego rozpoczęcia kampanii wyborczej, nasuwa się kilka refleksji i opinii. Punktem wyjścia dla nich niech będzie symulacja aktualnego rozkładu poparcia wyborczego, w oparciu o sondaże obejmujące drugą połowę stycznia i początek lutego (stan na dzień 8 lutego). Przypominam również, iż w przypadku II tury będę konsekwentnie trzymał się zasady podawania danych uwzględniając dwa warianty: pierwszy obejmujący wszystkie pracownie badawcze, drugi uwzględniający jedynie te, które uważam (na dzisiaj) za wiarygodne (OGB, Pollster, Estymator). A zatem wygląda to tak:
I tura:
Trzaskowski – 36,5
Nawrocki – 25,7
Mentzen – 11,6
Hołownia – 9,1
Biejat – 3,7
Braun – 2,3
Jakubiak – 1,5
Zandberg – 1,1
II tura:
Wariant 1
NAWROCKI – 40,8 %
TRZASKOWSKI – 49,9%
Wariant 2
NAWROCKI – 46,5 %
TRZASKOWSKI – 53,5%
Jakie wnioski płyną z tych danych?
Po pierwsze – Trzaskowski (mimo suflowania wyników głównie przez przychylne mu „pracownie”), oscyluje wokół 35% poparcia i mimo intensyfikacji swojej kampanii (a może właśnie wskutek tego), walczy raczej o zachowanie tego poparcia.
Po drugie – Nawrocki walczy o dojście do 30%, co z perspektywy poparcia głównej wspierającej go siły, powinno nastąpić w lutym.
Po trzecie – stabilizuje się trzecia pozycja Mentzena, co należy uznać za duży sukces w sytuacji, gdy głosy zabiera mu i Braun i Jakubiak i Stanowski.
Po czwarte – raczej trudno sobie wyobrazić na ten moment, że Hołownia zdoła przebić poziom 10%.
Po piąte – skumulowany wynik kandydatów lewicowych (Zandberg, Biejat) nie przekracza 5% i raczej więcej to nie będzie)
Po szóste – skumulowane poparcie kandydatów to 91,5%. Badania jednak nie uwzględniają jeszcze Stanowskiego (oceniam jego obecny potencjał na 2,5%) i grupy kilku pozostałych kandydatów (łącznie jakieś 3 – 4%). Pozostaje zatem już niewielki margines do zagospodarowania dla potencjalnych challengerów, zaś obecnie kandydaci muszą skupić się albo na obronie pozycji, albo na wyraźnym sprofilowaniu potencjalnych przepływów.
Co do kandydatów mających szansę na II turę (w chwili obecnej na 90% będzie to Trzaskowski i Nawrocki, szanse Mentzena są jednak niewielkie, a Hołowni praktycznie żadne), muszą oni szukać owych przepływów z myślą wyłącznie właśnie o II turze.
Patrząc na to z tej perspektywy widać wyraźnie, że sztab Tuska i Trzaskowskiego myśli obecnie wyłącznie w tych kategoriach. Co bowiem wynika z powyższych danych dotyczących I tury:
Potencjał wyjściowy Trzaskowskiego wynosi 41,3 % (poza nim to wyłącznie Biejat i wcale nie takie pewne głosy Zandberga).
Potencjał wyjściowy Nawrockiego wynosi 41,5% (poza nim Mentzen, Braun i Jakubiak).
Zakładając dojście Stanowskiego, czyli jakieś 2,5% i równomierny podział sympatii ewentualnych pozostałych kandydatów, uzyskujemy mniej więcej 45:43 dla Nawrockiego.
Z tego punktu widzenia rozstrzygające znaczenie ma postawa elektoratu Hołowni. Ten jak wiadomo dzieli się mnie więcej po połowie na elektorat PSL-u oraz postPO. Zakładając zatem w najlepszym – dla Trzaskowskiego – razie, może on liczyć właściwie wyłącznie na tę drugą część, bo część PSL-owska (wiejska) z pewnością w zdecydowanej większości poprze Nawrockiego.
Patrząc na to przez ten pryzmat, widzimy wyraźnie skąd u Trzaskowskiego wzięły się ostatnie „konserwatywno – narodowe” podrygi. Tusk ma świadomość, iż walka toczy się o część elektoratu Mentzena, który ma konserwatywne i wolnościowe nastawienie. I o elektorat wiejski, również preferujący takie poglądy.
Widać też wyraźnie, że ostatnie wypowiedzi Hołowni i jego dystansowanie się od Tuska i PO, mogą prowadzić również do erozji potencjalnych przepływów części jego wyborców na rzecz Trzaskowskiego.
Oczywiście mam świadomość, że na tym etapie są to jeszcze bardzo wstępne, bowiem tak naprawdę do II tury jest bardzo daleko. Co więcej – i to jest najważniejsze – o jej wyniku bardziej niż realne przepływy głosów z I tury (a już tym bardziej z sondażowych spekulacji), zadecyduje zdolność do mobilizacji do głosowania swojej strony. I tu tkwi największa szansa dla Nawrockiego, a jednocześnie największe przekleństwo dla Tuska. Bowiem właśnie druga tura będzie ostatecznym referendum dla jego rządów. A tego referendum nie wygrywa się tak, jak zwykli to robić zwolennicy jego obozu politycznego – poprzez wzywanie do absencji. To referendum będzie można wygrać wyłącznie przekonaniem do swoich realnych osiągnięć. Nie zaś do wydumanych w swoich patologicznych środowiskach, „rozliczeń”. I takiego referendum Tusk nie jest w stanie wygrać.
Nerwowe, a wręcz histeryczne podrygi Tuska w ostatnich tygodniach dowodzą, że ma on pełną świadomość tego o czym pisze. Jednak jest on całkowicie niezdolny – z różnych zresztą powodów – do wyciągania racjonalnych wniosków, dlatego prowadzi swoją formację na zderzenie z górą lodową.
Co daj Boże.
Prof. Grzegorz Górski