To kolejny artykuł, który ma na celu przestrzeganie przed hybrydowym atakiem niemieckim na nasz kraj.
Niemcy, nasz odwieczny wróg, zmieniają jedynie „teutońską maskę” w zależności od sytuacji. Hakata została założona w 1894 roku jako narzędzie wynarodowienia Polaków na ziemiach zaboru pruskiego (niemieckiego). Była ona ściśle związana z akcją Kulturkampfu (walki o kulturę), prowadzoną przez kanclerza Ottona von Bismarcka. Mimo programowej akcji wynaradawiania, dzięki sile Kościoła katolickiego oraz polskiej kulturze romantycznej i pozytywistycznej, Polacy promieniowali siłą i energią na całą Europę. Nie będę wymieniał tu wszystkich osiągnięć polskiej kultury oraz myśli, ale to dzięki nim jesteśmy dziś narodem.
Zgodnie z analizą prof. Konecznego, „Niemcy mentalnie są poza Europą”. Historia oraz obecna sytuacja pokazują, że nie tylko mentalnie. Obie wojny światowe ukazały barbarzyństwo oraz zezwierzęcenie Niemców, a nie jakichś anonimowych „nazistów”. Niemiecka buta, po paru dekadach (1945-1965) „fałszywej pokory”, powoli odżywała, a „genetyczna podłość” ujawniła się szczególnie po Okrągłym Stole (1990), w momencie umocnienia się antypolskiej agentury międzynarodowej. Przekazanie polskiej prasy „za grosze” obcym podmiotom, szczególnie niemieckim, spowodowało drenaż świadomości dużej części społeczeństwa. Krótki okres rządów Zjednoczonej Prawicy przypomniał o czasach chwały i ofiarności naszej Ojczyzny. Obecnie, po koszmarze 23 października 2023 roku i powrocie do władzy proniemieckiej opcji Donalda Tuska i jego stronników, powracają „demony polskiej współodpowiedzialności” za niemieckie zbrodnie.
Lansowanie fałszywej propagandy historycznej jest możliwe dzięki bezmyślności oraz słabej wiedzy historycznej dużej części społeczeństwa na temat naszej Ojczyzny. Pierwsze prowokacje ze strony Niemiec miały miejsce od 1997 roku. Zaczęto kultywować „tradycje Wolnego Miasta Gdańsk”, które przejawiało antypolskie działania. Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, zdaje się nie pamiętać o atakach niemieckich bojówek na polskich listonoszy, o obronie Poczty Polskiej oraz o obronie Westerplatte. To hańba i zdrada. Podobnie jak kursujące po współczesnym Gdańsku tramwaje w barwach z lat 30. Polityka władz Gdańska to powolna germanizacja polskiego miasta.
Ostatnio polską opinią publiczną wstrząsnęła nowa niemiecka prowokacja, w dużej mierze sfinansowana za pieniądze podatników – ohydna wystawa: „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”. Wystawa ta ma na celu testowanie Polaków i sprawdzanie, jak daleko można się posunąć. Niestety, odpowiedź jest negatywna.

niemieckiej „Hakaty” w Poznaniu
Mimo protestów w Gdańsku oraz w wielu innych miejscach w kraju, stronnictwo Donalda Tuska, silne swoją „matematyczną przewagą”, nic sobie nie robi z polskich głosów sprzeciwu. Wszyscy, którzy znają historię, wiedzą, że Polaków z Kaszub, Pomorza Gdańskiego, Śląska czy Prus Wschodnich siłą wcielano do niemieckiej armii pod groźbą obozu koncentracyjnego lub śmierci. Polacy nie zapomną prawdziwej historii, mimo działań Donalda Tuska i jego zwolenników.

Należy dodać, że w 2017 roku z legendarnego budynku Poczty Polskiej zniknął napis: „Poczta Polska”, który został zastąpiony niemieckim szyldem: „Postamt”. Komentarz jest zbyteczny.
Podobne działania mają miejsce we Wrocławiu, który mimo swoich perypetii historycznych, przez 450 lat był polski. Niestety, rada miasta, inspirowana przez niemieckie organizacje i fundacje, lansuje niemiecki koloryt miasta. Dotyczy to Mostu Grunwaldzkiego, któremu przekupny magistrat chce przywrócić nazwę Mostu Cesarskiego. Z kolei z auli Uniwersytetu Wrocławskiego zniknął Orzeł Piastowski na rzecz portretu króla Prus Fryderyka II Wielkiego, inicjatora rozbiorów Polski.
Należy przypomnieć niedouczonym rodakom, że Polacy żyjący na Pomorzu Gdańskim oraz Kaszubi wierni Polsce, którzy nigdy nie przywdziali niemieckiego munduru, skończyli w obozie Stutthof lub zginęli w Piaśnicy koło Wejherowa. To miejsce niemieckiego mordu w Piaśnicy jest nazywane w polskiej historii „Pomorskim Katyniem” lub „Kaszubską Golgotą”.

Zbrodnicze Niemcy nigdy nie pogodziły się ze stratą zagrabionych wcześniej ziem słowiańskich (Gdańska, Szczecina, Wrocławia czy Opola) oraz Prus Królewskich (Olsztyna). Analizując mapę po wyborach prezydenckich z 2025 roku, widać jasno, gdzie propaganda niemiecka, sączona przez polskojęzyczne media, odnosi oczekiwane rezultaty. Czerwony kolor ukazuje wpływ „współczesnej Hakaty”.
Pod zasłoną „europejskości” przemycane są omamy dla elektoratu Donalda Tuska. Antypolskich działań jest coraz więcej: „kamień pokuty” w Berlinie, Instytut Pileckiego, Muzeum II Wojny Światowej pod kierownictwem Rafała Wnuka oraz wiele innych przykładów.

Obudźmy się, póki czas!
Henryk Pejchert




