Nowy rok przywitamy z rekordową dziurą budżetową. Zgodnie z przyjętym projektem, deficyt budżetowy w 2025 r. ma sięgnąć prawie 300 miliardów złotych, czyli 5,5 proc. PKB. Dla porównania tegoroczny deficyt to zaledwie 184 miliardów złotych, a tak dużego deficytu w relacji do PKB nie było od 2010 r. Zgodnie z rządowymi prognozami przyszłoroczny dług publiczny sięgnie rekordowych 59,8 proc.
W budżecie rządu Donalda Tuska na 2025 rok nie ma pieniędzy na obietnice wyborcze. To m.in. obniżenie podatku Belki, wzrost zasiłku pogrzebowego czy kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. Z analizy rządowego projektu wynika, że choć budżet zakłada sięgający niemal 300 mld zł deficyt, to zabraknie w nim pieniędzy na najgłośniejsze obietnice wyborcze, zapisane w 100 konkretach na 100 dni. Po 100 dniach funkcjonowania rządu Donalda Tuska w pełni zrealizowanych było jedynie 9 obietnic wyborczych. W świetle zapisów w przyszłorocznym budżecie co najmniej do 2026 roku nie możemy się spodziewać realizacji kolejnych obietnic. Chodzi miedzy innymi o podniesienie kwoty wolnej od podatku – z 30 tysięcy złotych do 60 tysięcy złotych, w przypadku podatników rozliczających się według skali podatkowej, w tym także przedsiębiorców i emerytów. Koszt takiego rozwiązania wyniósłby ok. 52,5 mld zł. Ponadto w sferze pustych zapewnień znalazło się zniesienie podatku od zysków kapitałowych (podatek Belki) dla oszczędności i inwestycji w tym także na Giełdzie Papierów Wartościowych (do 100 tys. zł, powyżej 1 roku). Koszt szacowany jest na 1,5 mld zł. Również niespełnioną obietnicą stała się podwyżka zasiłku pogrzebowego. Miał on od lipca 2024 r. wynosić 150 proc. płacy minimalnej, czyli 6450 zł., a nadal wynosi 4 tys. zł. Koszt podwyżki szacuje się na ponad 2 mld zł. Kolejnym niewypałem jest wprowadzenie kredytu 0 procent, czyli programu dopłat do kredytów mieszkaniowych. Popisową klęską rządu Donalda Tuska stało się przywrócenie ryczałtowej składki zdrowotnej zlikwidowanej przez Polski Ład. Z obietnicy zawartej w punkcie 34 wśród 100 konkretów zrealizowane będzie jedynie odejście od naliczania jej od dochodu wynikającego ze sprzedaży środków trwałych (np. samochodów). Tych niespełnionych obietnic rządzącej koalicji 13 grudnia wynikających z analizy projektu ustawy budżetowej jest tak dużo, że śmiało można powiedzieć o kłamstwie wyborczym, które dyskredytuje obecny leniwy rząd Donalda Tuska. Poza tym należy zwrócić uwagę na pewne zabiegi z dziedziny kreatywnej księgowości wyrażające się przez „nagłe podkręcenie” prognozy wzrostu PKB o 0,2 pkt proc. i inflacji o 0,9 pkt proc. (podwyższanie prognozy inflacji z 4,1 proc. na 5 proc.), co według wielu analityków jest próbą poprawienia prognoz dochodów, aby uniknąć przekroczenia konstytucyjnych progów.
Koalicja 13 grudnia decyduje się na zaprezentowanie projektu budżetu z deficytem, który jest wyższy niż suma deficytów z ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. Będzie on o ponad jedną drugą wyższy niż w bieżącym 2024 r. i prawie 3,5-krotnie wyższy niż w 2023 roku, ostatnim, w którym rządził premier Morawiecki. Już w 2024 roku wzrósł on do 5,1 proc. PKB, a zaplanowany na 2025 rok ma wynieść aż 5,5 proc. PKB. Przy czym, zgodnie z prawem unijnym, nie powinien przekraczać poziomu 3 proc. PKB. Wobec tego, Bruksela wszczyna wobec Polski tzw. procedurę nadmiernego deficytu, tj. obowiązkowe zmniejszanie go w kolejnych latach, aż do osiągnięcia dozwolonego, 3-proc. poziomu. To pokazuje skalę fikcji z jaką mamy do czynienia, bo w oczywisty sposób taki budżet nie zostanie zrealizowany. Jest to budżet wyborczy tylko do wyborów prezydenckich w 2025 roku- a później zaprezentuje się budżet realny – z drastycznym ograniczeniem wydatków.
dr Marcin Kazimierczuk
Radny Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego