Czy polski Sąd Najwyższy da nam nowe, mocne, prawne narzędzie do walki ze zniekształcaniem prawdy historycznej o „polskich obozach”? To być może okaże się już 18 lutego. To na ten dzień, na godz. 11.30 zaplanowano rozstrzygnięcie kasacji w sprawie o sygn. akt II CSKP 1586/22. Sprawa dotyczy prawie 100-letniego Stanisława Zalewskiego – byłego więźnia niemieckich obozów zagłady Auschwitz (numer obozowy 156569), Mauthausen i Mauthausen-Gusen, obecnie prezesa Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych.
Przypomnijmy sprawę.
Skierowanie pozwów do sądu
Dwa pozwy o ochronę dóbr osobistych i zadośćuczynienie zostały skierowane w roku 2017 do Sądu Okręgowego w Warszawie przez Stowarzyszenie Patria Nostra wobec Bayerischer Rundfunk z siedzibą w Monachium (rozgłośnia radiowa B5) oraz Mittelbayerischer Verlag KG z siedzibą w Regensburgu (gazeta regionalna Mittelbayerische Zeitung). W ich internetowych publikacjach nazwano „polskimi obozami” niemieckie obozy zagłady w Sobiborze, Treblince i Bełżcu. Tym kłamliwym określeniem poczuł się wstrząśnięty 92-letni wówczas Stanisław Zalewski. Pozwy wniesiono w jego imieniu.
Stowarzyszenie wnosiło, aby sąd nakazał opublikowanie w języku niemieckim, na portalu internetowym http://www.mittelbayerische.de i pozostawienie przez okres 1 miesiąca, na stronie głównej w ramce wyboldowaną czcionką 14 pt na własny koszt oświadczenia w języku niemieckim następującej treści:
„Mittelbayerischer Verlag KG, wydawca portalu internetowego www.mittelbayerische.de wyraża ubolewanie z powodu pojawienia się w dniu 15 kwietnia 2017 r. na portalu www.mittelbayerische.de w artykule pt. Ein Kämpfer und sein zweites Leben, nieprawdziwego i fałszującego historię Narodu Polskiego określenia, sugerującego, jakoby obóz zagłady w Treblince został wybudowany i prowadzony przez Polaków i przeprasza Pana Stanisława Zalewskiego, który był więziony w niemieckim obozie koncentracyjnym, za naruszenie jego dóbr osobistych, w szczególności tożsamości narodowej (poczucia przynależności do Narodu Polskiego) i jego godności narodowej.”
Ponadto prawnicy Stowarzyszenia wnieśli o zasądzenie od pozwanego na rzecz Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych kwoty 50 tys. złotych.
Wnieśli też o sporządzenie opinii biegłego z zakresu polityki historycznej Niemiec lub instytutu naukowego, aby na podstawie dotychczas przeprowadzonych badań lub badań przeprowadzonych przez siebie na potrzeby niniejszej sprawy, wypowiedziano się w przedmiocie, czy posługiwanie się przez niemieckie redakcje prasowe określeniem „polski obóz koncentracyjny” lub „polski obóz zagłady” jest przejawem niemieckiej polityki historycznej (polityki pamięci) oraz czy niemiecka polityka historyczna (polityka pamięci) dąży do umniejszenia odpowiedzialności Niemiec za zbrodnie Holokaustu.
Analogicznie Stowarzyszenie Patria Nostra domagało się przeprosin i zadośćuczynienia finansowego od Bayerischer Rundfunk.
Obie spółki wniosły o odrzucenie pozwów bez ich merytorycznego rozpoznania. Uznały powództwo za pozbawione podstaw prawnych i faktycznych. Jednak Sąd Okręgowy w Warszawie w obu sprawach nie uwzględnił żądania pełnomocników niemieckich mediów i odmówił odrzucenia obu pozwów.
W uzasadnieniu postanowienia dot. Mittelbayerischer Verlag KG Sąd wyjaśnił, że w jego ocenie jurysdykcja krajowa sądów polskich wynika z art. 7 pkt 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE nr 1215/2012 w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych. Dokonując interpretacji powołanego przepisu Sąd Okręgowy odwołał się do wyroku TSUE w połączonych sprawach eDate Advertising i in. (C‑509/09 oraz C‑161/10). Wyjaśnił, że, pojęcie „miejsce, w którym nastąpiło lub może nastąpić zdarzenie wywołujące szkodę” można rozumieć zarówno jako obszar, gdzie nastąpiła przyczyna szkody, jak i obszar, gdzie szkoda się zmaterializowała. Podkreślił także, że istotne jest zachowanie wymogu przewidywalności jurysdykcji, oceniając jednocześnie, że w realiach niniejszej sprawy pozwana spółka mogła kierując się zasadami logiki i racjonalnego postępowania przewidzieć, że sporna publikacja internetowa może dotrzeć i być uznana przez odbiorcę za naruszającą jego dobra osobiste nie tylko na obszarze Niemiec, ale również na obszarze innych państw, w tym Polski. W tym stanie rzeczy, z uwagi na zlokalizowanie centrum interesów życiowych powoda w Polsce, jak i zlokalizowanie w Polsce miejsca, w którym – zgodnie z twierdzeniem powoda – nastąpiło naruszenie jego dóbr osobistych, Sąd Okręgowy uznał, że jurysdykcja przysługuje sądom polskim.
Zapytanie prejudycjalne i bitwa o „polskie obozy” dla polskich sądów
Niemieckie media nie poddały się i zaskarżyły oba postanowienia do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. W sprawie przeciwko Bayerisher Rundfunk, Sąd Apelacyjny w Warszawie w postanowieniu z dnia 9 września 2019 r. oddalił zażalenie pozwanej spółki, w pełni podzielając stanowisko sądu niższej instancji i nie dostrzegając podstaw do odstępstwa od dotychczasowej praktyki orzeczniczej.
Ostatecznie jednak sprawa ta została zawieszona ponieważ w drugiej sprawie, ten sam Sąd Apelacyjny ale już w innym składzie, w analogicznej sprawie przeciwko Mittelbayerische Zeitung, wyraził wątpliwość co do interpretacji przepisu art. 7 pkt 2 rozporządzenia nr 1215/2012. 30 października 2019 r. zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z tak zwanym pytaniem prejudycjalnym o wyjaśnienie znaczenia wspomnianego przepisu.
Analizę uzasadnienia pytania prejudycjalnego można ograniczyć do dwóch kwestii. Po pierwsze, w ocenie tego składu sędziowskiego, wypowiedź o „polskich obozach” nie dotyczy bezpośrednio powoda ani nawet samej Polski w okresie II Wojny Światowej, a ewentualne uzasadnienie dla poczucia pokrzywdzenia taką wypowiedzią odnoszącą się do zbiorowości wynika ze szczególnych jego doświadczeń z tego okresu historycznego, którego dotyczył artykuł (indywidualizacja). Po drugie – zauważono w motywach zapytania prejudycjalnego, że w wyniku emigracji Polaków trwającej do dnia dzisiejszego, kryteria legitymacji czynnej oparte na takim doświadczeniu wojennym, mogą dotyczyć nieograniczonego kręgu osób zamieszkałych w różnych państwach, nie tylko w Polsce (właściwość sądu). W ocenie Sądu Apelacyjnego można mieć wątpliwość, czy wydawca mógł „racjonalnie przewidzieć, iż w związku z treścią publikacji może zostać pozwany przez sąd polski w sprawie o ochronę dóbr osobistych konkretnej osoby fizycznej.”
13 marca 2020r. prawnicy Stowarzyszenia Patria Nostra skierowali do TSUE swoje stanowisko w stosunku do wątpliwości warszawskiego SA.
Podnieśli w nim, że nie tylko polskie i niemieckie sądy, ale i TSUE już wypowiadał się w kwestii jurysdykcji sądów w sprawach dotyczących naruszenia dóbr osobistych za pośrednictwem internetu. Wyraził stanowisko, że ze względu na miejsce urzeczywistnienia się szkody (w dowolnym miejscu na świecie), poszkodowany w takich sprawach może dochodzić od sprawcy pomówienia odpowiedzialności przed sądami każdego z państw członkowskich UE, na których terytorium pomówienie było dostępne (reguła mozaiki). Dziwi więc, że przed zadaniem pytań prejudycjalnych warszawski Sąd Apelacyjny nie skonfrontował swoich wątpliwości z argumentacją TSUE zawartą w wyroku z dnia 25 października 2011r. wydanego w sprawach połączonych eDate Advertising i in. (C‑509/09 i C‑161/10). Na jej podstawie której sformułowana została koncepcja łącznika centrum interesów i reguły mozaiki.
23 lutego 2021r. rzecznik generalny TSUE, Michal Bobek, ogłosił swą rekomendację co do nadesłanego z sądu w Warszawie pytania prejudycjalnego. Michal Bobek w swej opinii tłumaczył, że prawo unijne nie stoi na przeszkodzie, by były więzień Auschwitz dochodził ochrony swych dóbr osobistych w kontekście sformułowań o „polskich obozach” nawet w takich zagranicznych materiałach prasowych, w których nie został „indywidulanie zidentyfikowany”. A rozstrzygnięcie, na ile w konkretnej sprawie jest poszkodowany, należy do sądu zajmującego się tą sprawą.
Ponadto Bobek powołał się na przypomniane w TSUE przez polskie władze orzecznictwo polskich sądów, w którym do katalogu chronionych dóbr osobistych zalicza się tożsamość narodową oraz prawa do poszanowania prawdy o historii narodu. A zgodnie z polskim orzecznictwem krajowym użycie przymiotnika „polski” przypisuje winę za istnienie obozów zagłady grupie osób, które same były więźniami takich obozów, sugerując tym samym, że ofiary były w rzeczywistości sprawcami nieludzkich czynów.
Co ważne – ostateczne wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE są w stanowczej większości zgodne z opiniami jego rzeczników generalnych. Tym razem stało się inaczej… TSUE wydało wyrok w dniu 17 czerwca 2021r. W wyroku w sprawie C-800/19[1] Trybunał stwierdził, że:
Sąd, w którego obszarze właściwości znajduje się centrum interesów życiowych osoby podnoszącej naruszenie jej dóbr osobistych przez treści opublikowane na stronie internetowej, ma jurysdykcję do rozpoznania
– w odniesieniu do całości doznanych krzywd i poniesionych szkód – powództwa odszkodowawczego wniesionego przez tę osobę
– tylko wtedy, gdy treści te zawierają obiektywne i możliwe do zweryfikowania elementy, pozwalające na bezpośrednie lub pośrednie indywidualne zidentyfikowanie tej osoby.
Cytaty z uzasadnienia TSUE:
„Sprawy te dotyczyły sytuacji, w których osoby uważające się za poszkodowane ze względu na naruszenie ich dóbr osobistych były bezpośrednio wskazane w treściach opublikowanych w Internecie, ponieważ zostały one w nich wymienione z imienia i nazwiska, względnie przez przywołanie nazwy spółki”.
„Przyznanie jednak jurysdykcji do rozpoznania – w odniesieniu do całości doznanych krzywd i poniesionych szkód – powództwa odszkodowawczego wniesionego przez tę osobę, gdy w treści tej osoba ta nie została indywidualnie, czy to bezpośrednio, czy pośrednio zidentyfikowana, sądowi, w którego obszarze właściwości znajduje się centrum interesów życiowych owej osoby, godziłoby w przewidywalność przepisów o jurysdykcji przewidzianych przez rozporządzenie nr 1215/2012 oraz w pewność prawa, które ma ono gwarantować, w szczególności w stosunku do podmiotu publikującego sporne treści”.
– Stało się to, czego się obawiałem. Teraz naprawdę wyrokami polskich sądów będę mógł tapetować ściany w swoim mieszkaniu. Albo w siedzibie Związku Byłych Więźniów Obozów Zagłady – mówił wówczas ze smutkiem Stanisław Zalewski, którego sprawę rozpatrywał TSUE. – Albo sędziowie TSUE są ignorantami – mimo tytułów profesorskich – albo robią to celowo. Zamykają Polakom drogę do sądu w sprawach, w których są obrażani. Ja mogłem nie być w Treblince, ale nazwanie jej „polskim obozem” mnie – jako byłego więźnia – obraża. Obozów nie tworzyli kosmici. Byli to Niemcy – dodaje.
– Wyrok TSUE szokuje i przeraża gdy czytam, że TSUE nie może ustalić, czyje dobra osobiste mogą być naruszone określeniem „polski obóz zagłady Treblinka”. Z naiwnością dziecka sędziowie tłumaczą, że osoba ta, czyli Stanisław Zalewski, cyt. „nie została w żaden sposób wskazana, czy to bezpośrednio, czy też pośrednio, w opublikowanym artykule” – mówił wówczas z kolei mec. Lech Obara, prezes Stowarzyszenia Patria Nostra, pełnomocnik Stanisława Zalewskiego.
– Stowarzyszenie nie może oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z jakimś rodzajem dyskryminacji, skoro polscy obywatele nie mogą wywodzić swojego prawa do pozwania niemieckiego wydawcy przed polskim sądem na zasadzie art. 7 pkt 2 rozporządzenia nr 1215/2015 tylko dlatego, że wypowiedź jest tego rodzaju, iż potencjalnie poszkodowanych jest więcej i mogą mieć swoje centrum spraw życiowych w innych państwach członkowskich – dodaje mec. Szymon Topa ze Stowarzyszenia Patria Nostra, współautor wniesionej skargi kasacyjnej.
Oznacza to, że dobrodziejstwo tego przepisu nie ma zastosowania do przypadków, gdy wypowiedź ma potencjalnie wielu poszkodowanych, czyli w sytuacji, gdy wypowiedź w większym stopniu zasługują na negatywną ocenę, niż w przypadku, gdy poszkodowany jest tylko jeden. Trudno zaś przyjąć, aby dyrektywy wykładni płynące z motywów 15 i 16 rozporządzenia nr 1215/2015 faworyzowały sprawców pomówień wielu poszkodowanych, bądź defaworyzowały poszkodowanych pomówień grupowanych.
– Wyrok TSUE oznacza, że polskie sądy nie będą mogły rozpoznawać powództw o „polskie obozy” wywiedzione przeciwko niemieckim wydawcom. Polacy, aby domagać się ochrony swoich dóbr osobistych, będą musiały wytoczyć powództwo przeciwko wydawcy w państwie, w którym ma on swoją siedzibę – dodał mec. Obara.
W przypadku niemieckich wydawnictw, będzie trzeba skierować pozew przed sądem niemieckim. Jak zaś pokazała sprawa Karola Tendery, niemieccy sędziowie Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w Karlsruhe (niemiecki Sąd Najwyższy) nie mieli skrupułów, aby objąć ochroną niemieckiego wydawcę, powołując się na niezrozumiałą wykładnię swobody wyrażania opinii. Mało tego, nawet nie starali się wyważyć, czy specyficznie rozumiana swoboda wypowiedzi nie powinna ustąpić prawu Karola Tendery do ochrony jego poczucia godności naruszonego przez wypowiedzi niemieckich dziennikarzy.
Tym samym wyraźnie dały do zrozumienia podległym im jurdykacyjnie niemieckim sądom powszechnym, że interes niemieckich dziennikarzy jest ważniejszy niż dobra osobiste polskich obywateli i właśnie w taki sposób mają rozstrzygać podobne sprawy.
Nasz pogląd podzielają też inni prawnicy, na przykład prof. Genowefa Grabowska, konstytucjonalistka, która w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl twierdzi, cyt[2].:
„W moim odczuciu TSUE zaprzeczył temu, że mamy jakiś europejski wymiar sprawiedliwości, chroniący europejskie wartości. Tu ochrona wartości polegała na tym, że trzeba chronić godność, wartość nie tylko osób, ale i tożsamość państw, tożsamość narodową – to przecież zasługuje na ochronę. To, że to niemieckie medium sprostowało w końcu tę informacje, nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Przecież w tym wydawnictwie była wiedza, że to nie były polskie obozy śmierci, że Treblinka była niemieckim obozem śmierci. Mimo to użyto takiego sformułowania, a więc dopuszczono się fałszu historycznego.”
„Mam tu ogromne pretensje do TSUE, że żonglując przepisami dotyczącymi jurysdykcji, czyli właściwości sądów w państwach członkowskich, idzie tak dalece, że zamyka polskiemu obywatelowi drogę dojścia do sprawiedliwości.”
„Nie po to mamy w UE współpracę sądową i mamy TSUE, żeby Trybunał utrudniał obywatelom dochodzenie roszczeń – TSUE ma obywatelom to ułatwiać. Tym wyrokiem TSUE zamyka drogę dla obywateli tych państw, którzy chcą załatwiać sprawy sądowe w swoim państwie. Zamknięcie tej drogi jest szalenie wygodne dla Niemiec, niemieckiej prasy, niemieckich wydawców, bo tam bardzo często pojawiają się takie „kwiatki”, jak ten obecnie omawiany o „polskich obozach zagłady”. Wydawca taki jest bezkarny, wie, że przeciwko niemu nie będą szły pozwy z Polski, bo kto będzie narażał się na koszty, dojazdy, wyznaczanie pełnomocników przed wymiarem sprawiedliwości innego państwa. TSUE mówi: Masz obywatelu jechać do sądu w Karlsruhe, w Madrycie, w Sevilii i tam dochodzić swoich spraw, jeżeli masz problem transgraniczny, albo historyczny jak w tym wypadku.”
Dlatego też w listopadzie 2021r. Stowarzyszenie Patria Nostra wniosło do Sądu Najwyższego kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie Mittelbayerischer Verlag KG (sygn. I ACz 605/19, I C 88/18), który uchylił się – na skutek orzeczenia TSUE – od merytorycznego rozpoznania powództwa Stanisława Zalewskiego.
W kasacji podniesiono, że powyższym orzeczeniem zgodzić się nie można. Wcześniejsza praktyka orzecznicza wszystkich polskich sądów, które rozstrzygały pozwy byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych była niezmienna. Należą do nich pozwy rozstrzygane w Warszawie (przeciwko wydawcom Die Welt i Bayerisher Rundfunk), w Olsztynie (przeciwko wydawcy portalu focusonline.de) i w Krakowie (pozew przeciwko ZDF). W żadnej z tych spraw, kwestia polskiej jurysdykcji nie została skutecznie zakwestionowana przez niemieckich pozwanych. Mało tego – wątpliwości takich nie miały nawet niemieckie sądy – Sąd Krajowy w Moguncji, Wyższy Sąd Krajowy w Koblencji, a nawet Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe.
Polską linię orzeczniczą w analogicznej sprawie potwierdził również Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w wyroku z dnia 10 października 2019 r. w sprawie LEWIT v. AUSTRIA, Application no. 4782/18. Skarżący Aba Lewit, austriacki Żyd, zarzucił, że sądy austriackie nie wywiązały się z ciążącego na nich pozytywnego obowiązku ochrony jego dobrego imienia i nietykalności osobistej przed zniesławiającymi i nieprawdziwymi stwierdzeniami zawartymi w czasopiśmie „Aula”. W okresie reżimu nazistowskiego w stosunku do osób, które w ideologii nazistowskiej uważane były za istoty ludzkie niższej kategorii ( Untermenschen), używano dehumanizującego określenia „plaga dla kraju” ( Landplage).
Wspomnianą wyżej w stanowisku Stowarzyszenia Patria Nostra do TSUE regułę mozaiki, Trybunał już wcześniej ugruntował w orzeczeniu z 7 marca 1995 r. w sprawie C-68/93 Fiona Shevill (Rec 1995, str. I-00415). Podkreślił tam, iż osoba poszkodowana przez artykuł prasowy rozpowszechniony w kilku państwach członkowskich może domagać się odszkodowania od wydawcy zarówno przed sądem państwa, w którym wydawca tej publikacji ma siedzibę, jak i przed sądem państwa członkowskiego, w którym ta publikacja została rozpowszechniona i poszkodowany doznał krzywdy z powodu naruszenia jego godności narodowej i tożsamości narodowej.
Reasumpcja kasacji
Mając na uwadze powyższe uznać należy, że w sprawie zachodzi jurysdykcja krajowa pozwalająca na wytoczenie sprawy przed polski sąd cywilny. Sąd Apelacyjny wadliwie uznał, że w niniejszej sprawie nie ma zastosowania przepis art. 7 pkt 2 rozporządzenia nr 1215/2012 (wadliwie nie zastosował tego przepisu).
Po pierwsze, przepis ten ma zastosowanie, bowiem w niniejszej sprawie istnieją obiektywnie i możliwe do weryfikacji elementy inkryminowanej wypowiedzi (przypisującej Polakom utworzenie i prowadzenie obozu zagłady w Treblince), które pozwalają chociażby pośrednio zidentyfikować powoda (Polaka, zamieszkałego w Polsce, byłego więźnia obozu w Auschwitz, Prezesa Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, aktywnie działającego społecznie na rzecz upamiętnienia ofiar m.in. zbrodni popełnionych w obozie zagłady w Treblince).
Po drugie, nawet jeśli w sprawie nie ma zastosowania łącznik „centrum spraw życiowych”, to zgodnie z regułą mozaiki, osoba poszkodowana przez artykuł prasowy rozpowszechniony w kilku państwach członkowskich może domagać się odszkodowania od wydawcy zarówno przed sądem państwa, gdzie wydawca tej publikacji ma siedzibę, jak i również przed sądem państwa członkowskiego, w którym ta publikacja została rozpowszechniona i gdzie poszkodowany doznał krzywdy z powodu naruszenia jego godności narodowej i tożsamości narodowej. Tak więc, to w Polsce jest „miejsce, w którym nastąpiło lub może nastąpić zdarzenie wywołujące szkodę” w rozumieniu art. 7 pkt 2 rozporządzenia nr 1215/2012. Nie ma przy tym znaczenia, czy będzie to ze względu na lokalizację w Polsce „centrum spraw życiowych” powoda czy też ze względu na to, że w Polsce doszło do rozpowszechniania wypowiedzi naruszających jego dobra osobiste.
W konsekwencji, wbrew wywodom Sądu Apelacyjnego, w sprawie nie zachodzi negatywna przesłanka procesowa, o której mowa w art. 1099 k.p.c., uzasadniająca odrzucenie pozwu. Powództwo nie powinno być odrzucone, a sprawie powinien zostać nadany bieg, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa procesowego.
Mittelbayerischer Verlag KG podtrzymał swoje stanowisko w całości, popierając jednocześnie w całym zakresie treść uzasadnienia, zawartego w wyroku TSUE.
Wsparcie Rzecznika Praw Obywatelskich
W styczniu 2022r. prezes Stowarzyszenia Patria Nostra Lech Obara spotkał się osobiście z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, prof. Marcinem Wiąckiem. Rzecznik zdecydował się pomóc Stowarzyszeniu. Wsparł złożoną przez Stowarzyszenie kasację w trybie tzw. amicus curiae (łac. przyjaciel sądu), czyli osoby lub organizacji, która jako strona trzecia, dobrowolnie oferuje sądowi własną opinię prawną. Marcin Wiącek wyraził też zainteresowanie formalnym wzięciem udziału w rozprawie przed Sądem Najwyższym w formie przewidzianej w prawie dla RPO.
Pan Stanisław – jako poszkodowany, który doznał szkody w Polsce w związku z publikacją internetową strony pozwanej, dostępnej na terytorium RP – ma prawo wytoczyć powództwo przed polskim sądem – głosi stanowisko RPO Marcina Wiącka dla Izby Cywilnej SN (sygn. akt I ACz 605/19, I C 88/18).
– Skoro w sprawie o naruszenie dóbr osobistych przez publikację internetową dopuszczalne jest skierowanie przez poszkodowanego roszczenia o naprawienie całości szkody (w tym niemajątkowej) przed sąd państwa, w którym znajduje się jego centrum życiowe, to w tej sprawie sąd polski z tego punktu widzenia byłby sądem właściwym – czytamy w komunikacie RPO.
Stowarzyszenie „Patria Nostra”
Całość stanowiska tu:
https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/rpo-zwrot-polskie-obozy-proces-sn-stanowisko
[1] https://curia.europa.eu/juris/liste.jsf?language=pl&td=ALL&num=C-800/19
[2] https://wpolityce.pl/polityka/555228-prof-grabowskatsue-zamyka-droge-dojscia-do-sprawiedliwosci?fbclid=IwAR0gHl-nT8d7H8KKe3yux0Petm_HlEJJedY94ES243p_Or4rxO-vfQQZQvA