Przysłowia są mądrością narodu(ów) – to naczelne przysłowie, które pozytywnie wartościuje wszystkie przysłowia. Przysłowia uczą – powinny uczyć. Jednym z najmądrzejszych przysłów jest: „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Znają go „raszyści” – ruscy faszyści: „где двое дерутся, третий использует”, znają niemieccy faszyści: „wenn zwei sich streiten, freut sich der Dritte”. Na szczęście nasi wrogowie też o nim zapominają. Dobitnym tego przykładem jest odzyskanie przez nas Niepodległości po I wojnie światowej, kiedy okupanci Polski skoczyli sobie do gardeł. Kiedy dwaj bandyci, sowiecki i hitlerowski – „dozgonni” przyjaciele w 1941 roku chwycili się za łby, skorzystał na tym świat. My już niekoniecznie. Chodzi więc o to byśmy to My byli tym „trzecim”.
Dwóm naszym sąsiadom, Rosji i Niemcom niezmiennie, co najmniej od czasów carycy Katarzyny II (połączonych więzami krwi, można powiedzieć unią personalną – późniejsza władczyni Rosji, Sophie Friederike Auguste von Anhalt-Zerbst była Niemką/Prusaczką, ale była bardziej rosyjska niż sami Rosjanie), zależało na skłócaniu nas między sobą. I skłócaniu nas Polaków z sąsiadami, szczególnie z Ukrainą, mając chrapkę na żyzne połacie ukraińskiej Krainy. Nie układało się między nami najlepiej i traciliśmy (my i Ukraina) na tym i terytorialnie, i gospodarczo, i politycznie.
Bohdan Chmielnicki powodowany wybujałymi ambicjami, dochodząc własnych krzywd tłumaczył się, że walczy tylko z polskimi panami, a w rzeczywistości wszczął rebelię przeciwko Polsce. W dodatku sprzymierzył się z Tatarami krymskimi, a po „Ugodzie perejasławskiej” z 1654 r. oddał lewobrzeżną Ukrainę Naddnieprzańską włącznie z Kijowem pod opiekę cara Rosji Aleksego I. Pod butem cara los Kozaków nie był lepszy. „Autonomia” Ukrainy była systematycznie ograniczana przez carów aż do całkowitej likwidacji w 1764.
Stepan Bandera za to zwrócił się na Zachód, ale ponad Polską. Ten zagorzały ukraiński nacjonalista był przywódcą UON-B (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – frakcja Bandery), odpowiedzialnej za przeprowadzenie przy pomocy UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii) ludobójstwa ok. 100 tys. polskiej ludności cywilnej. W wyniku akcji odwetowych Polaków zginęło ok. 12 tys. Ukraińców.[1]
Bandera przed wojną był inicjatorem 11 zamachów terrorystycznych, w tym na ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego w 1934 r. Charakterystyczne było to, że ofiarami tych zamachów padali Polacy i Ukraińcy szukający porozumienia polsko-ukraińskiego. Po napaści Niemiec na Polskę Bandera został wypuszczony z więzienia w Brześciu 10 lub 13.09.1939 r. Po napaści Niemiec na ZSRR (Rosję Sowiecką) w 1941 r. ubzdurał sobie, że u boku Hitlera stworzy wolną Ukrainę. Ten bardzo szybko wybił mu to z głowy i „zakwaterował” go nawet m.in. w Sachsenhausen (jego dwaj bracia, Wasyl i Ołeksander zginęli w Auschwitz). A potem marnie skończył w Monachium za sprawą siepacza z KGB w 1959 r. Wspólne ustalenia podczas konferencji naukowych z udziałem polskich i ukraińskich historyków w 1999 r. doprowadziły do konkluzji, że sowieckie służby specjalne (NKWD i GRU) przyczyniały się do podsycania i rozwijania antagonizmów polsko-ukraińskich.
Tak samo pozwala sobie również kagiebowiec Władimir Putin. Jak wyznał Radosław Sikorski w wywiadzie dla „Politico”, Putin w „luźnej” rozmowie miał proponować Donaldowi Tuskowi, swojemu człowiekowi w Warszawie i w … Brukseli, podczas jego wizyty w Moskwie w 2008 r. rozbiór Ukrainy. Według Sikorskiego przywódca Rosji powiedział, że uważa Ukrainę za sztuczny twór, Lwów za polskie miasto i że zaproponował by wspólnie rozwiązać tę kwestię.[2]
Bieda w tym, że tak jak Putin łączy Polaków, tak Unia Europejska nas dzieli. Na nasze nieszczęście ma swoich pomocników (można z całą pewnością przyjąć, że jurgieltników – dotowanie KL-D przez CDU, finansowanie Campusu) w postaci totalnej opozycji w Polsce. Dobitnym przykładem jest tu Donald Tusk – produkt polskiej(?) SB i niemieckiej Stasi, „łatwy w hodowli” przez Angelę Merkel. W naszej historii nie brakowało płatnych zdrajców tak po stronie petersburskiej/moskiewskiej jak i saskiej/pruskiej/niemieckiej koterii.
Całe szczęście, że Pan Bóg (który to już raz?) potrafi wyprowadzić dobro nawet ze zła. Ukraina przekonała się, że „prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie”. W Polsce nie ma obozów dla uchodźców, a Ukraińcy są goszczeni w polskich domach. Polska zaś dopiero pod rządami Prawa i Sprawiedliwości zdała sobie sprawę, że Polska i Ukraina może istnieć tylko we współistnieniu.
Podział jest diabelską bronią. Słowo „diabeł” pochodzi od greckiego słowa „diabolos”, które może być przetłumaczone jako „dzielić”, „rozdzielać” lub bardziej dosłownie „rozwalać”. Dlatego odpowiedź dla wszelkiej maści wichrzycieli, judzicieli, szczwaczy, podżegaczy powinna być taka jak w „Liście Kozaków zaporoskich do sułtana tureckiego Mehmeda IV”, w którym „świński ryj”, czy „niechrzczony łeb” to były jeszcze łagodne określenia. Współcześnie Ukraińcy stworzyli bardzo udany propagandowo pastisz tamtej sceny: „Kozacy piszą list do Putina”. Dobitnie wyraziło się to w odpowiedzi obrońców Wyspy Węży: „Russkij wojennyj korabl, idi nach*j! Tusk i jemu podobni tylko taki język rozumieją.
Poza tym szubienice, sowieckie/ruskie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – czerwonych bydlaków, okupanta Polski, w Olsztynie należy zburzyć!
Antoni Górski