17 marca 1957 r. na placu Teatralnym u zbiegu dwóch ulic Marksa i Majakowskiego w krakowskiej dzielnicy Nowa Huta postawiono drewniany krzyż. Poświęcenia dokonał abp krakowski Eugeniusz Baziak. Krzyż stanął na placu, gdzie kilka miesięcy wcześniej władze komunistyczne zgodziły się usytuować pierwszy w dzielnicy kościół. Nikt tego pamiętnego dnia nie przypuszczał, że już wkrótce krzyż nowohucki stanie się głośnym symbolem walki o swobody religijne w komunistycznej Polsce.
Ateistyczna Nowa Huta
Decyzja o budowie Nowej Huty zapadła w 1947 r. na najwyższym szczeblu władz partyjno-państwowych. „Władza ludowa” postrzegała Kraków jako siedlisko reakcji i „burżuazyjnych” tradycji, więc idea nowego miasta w granicach starego została tak skonstruowana, aby jego nowi mieszkańcy równoważyli ideowo-polityczne sympatie krakowskiej inteligencji. Chłopi, którzy mieli zasilić wielkoprzemysłową klasę robotniczą powstającej Huty im. Lenina, tak samo jak patron zakładu, powinni być oddani rewolucyjnym i „postępowym” ideom. Ale trzeba ich oderwać od korzeni. Miasto miało być nowoczesne i… pozbawione symboli religijnych. W Nowej Hucie nie przewidywano budowy świątyni.
Będzie kościół?!
Budowę Nowej Huty rozpoczęto w 1949 r. Wysiedlono kilka wsi. Przymusowo skierowano do pracy osoby z wyrokami. W kilku nowych blokach pod przymusem zasiedlono Romów, nienawykłych do nagłej i nieakceptowanej zmiany stylu życia. Tak miał się wykuwać „nowy człowiek”. Ale nadszedł rok 1956. Stalinizm zachwiał się w posadach. Nowa ekipa związana z Władysławem Gomułką nie czuła się zbyt pewnie i szukała akceptacji społeczeństwa. Wyrazem nowych tendencji było otwarcie także na potrzeby Kościoła. W ramach tej nowej polityki komuniści wyrazili zgodę na budowę świątyni w Nowej Hucie. Symbolicznym odzwierciedleniem tej decyzji było ustawienie pierwszego w tym mieście krzyża w marcu 1957 r. Dla abp. E. Baziaka musiał to być moment wielkiego szczęścia. Metropolita lwowski i od 1951 r. – krakowski, był represjonowany przez komunistów. Do swej diecezji powrócił dopiero w grudniu 1956 r. I oto teraz nadchodził czas triumfu. W Nowej Hucie będzie nowy kościół!
Kościoła nie będzie!
Władze nie dotrzymały słowa. Wyciszenie nastrojów, postępujące z każdym miesiącem po przełomie październikowym, sprzyjało zaostrzaniu relacji z Kościołem. Ludzie powoli zanurzali się w swoją małą codzienność, a świątynia nie powstawała… Jak to często w takich przypadkach bywało, nagle stwierdzono, że na pl. Teatralnym powstanie szkoła. Owszem, szkoła była potrzebna – ale czy nie umyślnie postanowiono ją zlokalizować właśnie w tym miejscu? Sięgnięto po stary, wypróbowany sposób deprecjonowania Kościoła i potrzeb religijnych społeczeństwa. Potem cofnięto pozwolenie na budowę kościoła. A 27 kwietnia 1960 r. na plac wjechały koparki i ekipa robotników przystąpiła do usunięcia religijnego symbolu. Mieszkańcy dzielnicy zrozumieli, że kościoła nie będzie!
„Elementy klerykalne”
Najpierw na pl. Teatralnym zjawiły się kobiety, niezadowolone z demontażu krzyża. Wiernych przybywało. Przegnano robotników i na nowo ustawiono krzyż. Aby rozpędzić zgromadzenie, na miejsce skierowano milicję. Zamieszki rozszerzyły się na całą Nową Hutę. Byli ranni i aresztowani. Równocześnie w krakowskiej prasie pojawiły się antyreligijne enuncjacje. „Elementy klerykalne” przeciw kształtowaniu się nowohuckiej społeczności”? Język komunistycznej propagandy nie przebierał w sformułowaniach, by zohydzić nowego/starego „wroga” w oczach „ludu”…
Krzyż w Nowej Hucie pozostał
W sprawę nowohuckiego kościoła mocno zaangażował się nowy metropolita krakowski abp Karol Wojtyła. Skutecznie naciskał na władze i w 1967 r. rozpoczęła się budowa świątyni. Zaś na pl. Teatralnym powstała szkoła. A obok wciąż stał stary drewniany krzyż. Gdy drewno poczuło na sobie ząb czasu, wymieniono go na żelazny… Dziś w tym miejscu stoi pomnik Krzyża Nowohuckiego!
dr Waldemar Brenda