Rolnicy, aby móc wykonywać prace w gospodarstwie bardzo często biorą leasing albo pożyczkę na zakup sprzętów czy maszyn rolniczych, na przykład ciągników, młockarni, sieczkarni. Wystarczy jednak gorszy rok, klęska żywiołowa w postaci suszy, mrozów, czy niszczących wszystko ulew i pojawiają się problemy ze spłatą zobowiązań. Wówczas do działania przystępują firmy leasingowe.
Schemat postępowania tych firm wygląda w sposób następujący:
- Rozwiązanie umowy leasingu/pożyczki na np. traktor
- Wezwanie rolnika do zwrotu sprzętu
- W przypadku braku zwrotu sprzętu, przedstawiciel firmy windykacyjnej przyjeżdża do rolnika w asyście policji żądając natychmiastowego wydania sprzętu (pomimo braku wyroku, czy nakazu prokuratorskiego)
- Jeżeli rolnik odmawia wydania sprzętu, wierzyciel składa na policję zawiadomienie o przywłaszczeniu sprzętu (284 KK).
- Następnie prokurator nakazuje wydać sprzęt jako dowód w sprawie i oddać go właścicielowi.
Tak więc niespłacanie rat powoduje rozwiązywanie umów leasingowych. Dalej idą za tym windykacje i egzekucje komornicze. Leasingodawcy żądają od rolników zwrotu maszyn. Ich pracownicy straszą rolników więzieniem za przetrzymywanie sprzętów. Zapowiadają złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przywłaszczenia powierzonej rzeczy ruchomej z art. 284 § 2 kk. Przybywają do rolników w asyście policji. Wszystko po to, aby jak najszybciej odzyskać i sprzedać leasingowany sprzęt. Pozbawieni maszyn rolnicy zmuszeni zostają do zaprzestania pracy w gospodarstwie.
Częstokroć się zdarza, że gdy zastraszony rolnik nie zwraca przedmiotu leasingu, prokuratura na wniosek leasingodawcy wszczyna dochodzenie. Maszyny rolnicze, uznane za dowody rzeczowe w sprawie odbierane są przez windykatorów w asyście policji, na mocy postanowienia prokuratora.
Mecenas Lech Obara z olsztyńskiej kancelarii prawnej uważa, że jest to działanie absolutnie bezprawne.
Nie uzasadnia ich nawet naruszenie przez rolników warunków umowy. Firmy leasingowe zawiadamiają policję o przestępstwie przywłaszczenia tylko po to, aby wywrzeć nacisk na rolnika i jak najszybciej odzyskać swój sprzęt. Innymi słowy, zamiast udać się do sądu cywilnego z pozwem o wydanie sprzętu decydują się na krótszą drogę – karną. Mimo że rolnikom nie można przypisać odpowiedzialności za przestępstwo przywłaszczenia. O przywłaszczeniu sprzętu można bowiem mówić tylko wówczas, gdy ktoś chce zabrać komuś rzecz „na zawsze”. Tymczasem rolnicy nie oddają sprzętu tylko dlatego, żeby móc dalej prowadzić działalność rolniczą w gospodarstwie i zarabiać pieniądze. Także na spłatę wierzycieli – firm leasingowych. . Pomija się przy tym także fakt, że chce on negocjować z wierzycielami zawarcie ugody i spłacać swoje zobowiązania, zachowując przy tym sprzęt, a co za tym idzie – możliwość pracy.
Odzyskiwanie leasingowanych sprzętów w opisany wyżej sposób w szybkim tempie może doprowadzić do ruiny nawet dobrego gospodarza, który popadł w chwilowe trudności. Pamiętajmy bowiem, że zwykle rolnicy uzyskują dochody w pewnym cyklu, a nie co miesiąc, jak pracownicy na etacie. Rzadko który zaś rolnik może pozwolić sobie na zakup bardzo drogiej maszyny. Na ogół w swoim parku maszynowym bazują na sprzętach leasingowanych, a więc nie będących ich własnością.
Zdarzają się także przypadki, gdzie mimo odebrania przedmiotu leasingu, postępowanie toczy się dalej, a do sądu wpływa akt oskarżenia. Bywa też że, dowód w sprawie – czyli na przykład ciągnik – zostaje odebrany, a postępowanie zostaje umorzone ze względu na brak znamion czynu zabronionego. Jeżeli leasingobiorca nie zaskarży postanowienienia, ciągnik przepada. Kancelaria Mec. Obary wielokrotnie z pozytywnym skutkiem skarżyła postanowienia o zatrzymaniu i wydaniu maszyn czy sprzętu leasingodawcy.
Sąd bez żadnych wątpliwości uznał, że (cyt.) „Zażalenie jest zasadne i to w stopniu oczywistym”.
Sprawa powinna zostać jak najszerzej rozpropagowana wśród opinii publicznej. Zwłaszcza rolnicy i drobni przedsiębiorcy powinni poszerzyć swoją wiedzę na temat swoich praw i obowiązków jako leasingobiorców.
Aneta Markowska