W związku z ewidentną walką z Kościołem kreowaną przez liberalną lewicę w Polsce warto przypomnieć coś, co nie tak dawno działo się w latach 30-tych u naszych sąsiadów Niemców. Czasy inne, lecz analogie niestety podobne.
W 1937 roku liderzy lewicowej NSDAP stwierdzali: „Nie może być już pokoju między państwem narodowosocjalistycznym a Kościołem katolickim. Roszczenia Kościoła mają charakter totalitarny, stanowią wyzwanie dla władz państwowych”.
W związku z taką postawą władz Niemiec w ogłoszonej kampanii antykościelnej szczególną rolę miały odegrać kampanie oszczerstw przeciw duchownym.
Szczególną rolę odegrał wiec z 23 maja 1937 r. w berlińskiej Deutschlandhalle. Sprawozdanie z tej imprezy transmitowały wszystkie rozgłośnie, a przemówienie, wysłuchane przez 10 tysięcy aktywistów, stanowiące główne uwieńczenie „piekielnego koncertu” przeciwko Kościołowi, ukazało się we wszystkich gazetach pod tytułem „Ostatnie ostrzeżenie”.
Goebbels z pozycji „zatroskanego ojca czworga dzieci” napiętnował „wołające o pomstę do nieba (…) skandale kaznodziejów moralności”. Przedstawiając duchownych jako „zezwierzęconych i pozbawionych skrupułów deprawatorów młodzieży”.
Eskalacja agresji objęła też włączoną do Niemiec Austrię — 13 października 1938 r. na centralnym placu Wiednia urządzono antykościelny seans nienawiści, wzywając do występowania z Kościoła, pośród ogromnego tłumu wznoszono hasła przeciw Żydom i Kościołowi. Wkrótce rozpoczęły się procesy pokazowe księży, zakonników i sióstr zakonnych. Do więzień i obozów koncentracyjnych zaczęli trafiać duchowni katoliccy i protestanccy. Wielu kapłanów zostało karnie przeniesionych lub otrzymało zakaz głoszenia kazań.
Niby czas inny…
Keram