Prezydent Piotr Grzymowicz lubi chłopców, w przeciwieństwie do swego poprzednika na tym urzędzie, który otaczał się kobietami i był skłonny wynosić je jak najwyżej (najchętniej na wieżę).
Chłopcy prezydenta Grzymowicza (chciałoby się powiedzieć „chłopcy z ferajny”) to plejada najróżniejszych typów i postaw psychologicznych, od tych miłych i potulnych, aż na prawdziwych Żmijach skończywszy. Ich kariery u boku prezydenta rozpoczynały się w rożnych okolicznościach przyrody, od pobytu w szpitalu (Żmija wie o co chodzi), poprzez bunt, presję i upór (które pan prezydent spacyfikował dając klucz do spiżarni z konfiturami), aż do tych milusińskich, którzy stracili pracę i udali się pod opiekuńcze skrzydła prezydenta Piotra.
Dzięki tej nadopiekuńczości prezydenta Piotra Olsztyn jest miastem prawdziwie „nowoczesnym”, mamy nawet Muzeum Nowoczesności.
Skąd się wzięło to muzeum? Jak mówi zorientowany w temacie Bogdan Bachmura:
”To głównie dzięki uporowi dwóch stowarzyszeń: „Świętej Warmii” i „Sadyby” udało się najpierw uratować przed wyburzeniem budynek dawnego Tartaku Raphaelsohnów, a później stworzyć w nim Muzeum Nowoczesności. Ale stowarzyszenia to ludzie, a w tym przypadku właśnie Rafał Bętkowski i Krzysiek Worobiec, bo to oni odegrali w tym dziele główne role”
Bogdan Bachmura, prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia”, twierdzi również, że „muzeum cieszyło się wielka popularnością, odwiedzało je rocznie 20 tysięcy ludzi z całego świata” co, biorąc pod uwagę, że eksponaty nie są opisane w żadnym obcym języku, jest zaskakująco dobrym wynikiem (dla porównania – skansen w Olsztynku odwiedza ponad 80 tysięcy ludzi rocznie, a opisy eksponatów i przewodniki po skansenie są w 4 językach – po polsku, niemiecku, rosyjsku i angielsku).
Muzeum Nowoczesności odwiedzało 20 tysięcy, ale już nie odwiedza, bo wprowadzono bilety i naprawiono toalety w parku – co wspólnego mają toalety z frekwencją? Dużo, bo w muzeum była bezpłatna toaleta, w parku był kłopot -wybudowana za kilkaset tysięcy toaleta padła, a nie każdy chciał korzystać ze śmierdzącego zastępczego obiektu, tzw. Toi-Toia.
To muzeum zaspokaja przynajmniej czterech chłopców – pierwszym z nich jest oczywiście Rafał Bętkowski, który jest opiekunem z ramienia MOK, drugim Krzysiek Worobiec – zwany „Obrońcą Mazur”(jemu poświęcimy oddzielny tekst), trzecim jest nadredaktor Tomasz Kurs, który wsparł wcześniej wymienionych chłopców swoim autorytetem w walce o to muzeum, a czwartym kierownik Muzeum Rafał Sobiela.
„Wiesz co robi to muzeum? Ono odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest muzeum na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym muzeum? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo”
„Zaskakująca forma prezentacji dziejów techniki dawnego Olsztyna”
Rafał Bętkowski chętnie prezentuje Księgę Pamiątkową muzeum oraz zawarte w nich wpisy, jak ten:
„Zaskakująca pozytywnie forma prezentacji dziejów techniki w dawnym Olsztynie. Szkoda, że trudno dowiedzieć się o istnieniu muzeum, jeśli się nie jest mieszkańcem Olsztyna. – napisał Andrzej Pawlak, profesor PAN z Łodzi”.
To najlepsze miejsce do nauki historii naszego miasta – mówił prezydent Piotr Grzymowicz podczas otwarcia Centrum Techniki i Rozwoju Regionu Muzeum Nowoczesności. I rzeczywiście, wśród eksponatów możemy zobaczyć stare radio, takie jeszcze trzeszczące, z kiepskim potencjometrem nadające na falach ulotnych (czytaj: w systemie analogowym). Radio z całą pewnością należy do historii naszego miasta, bo przecież mieszkańcy Olsztyna słuchali radia.
Jak na muzeum nowoczesności przystało, cała ekspozycja jest bardzo nowoczesna, można by rzec interaktywna – zastosowano niezwykle nowoczesne formy przekazu, wydruki ścienne stoją obok dwóch, czy nawet trzech, monitorów z zapętlonymi filmami, a całości dopełniają słuchawki, które można założyć i co nieco posłuchać.
Na otwarciu Muzeum (październik 2014 roku) ówczesny motorniczy kultury olsztyńskiej Marek Marcinkowski mógł z duma zameldować – „zrobilim co moglim”, aby ekspozycja była na najwyższym poziomie.
Dzięki otwarciu Muzeum pan prezydent Grzymowicz spełnił niechcący swoją obietnicę wyborczą sprzed 4 lat – obiecał, że przed upływem jego kadencji pojawią się w Olsztynie tramwaje, i – jak widać na zdjęciu – prezydent sam nie dowierza, że tramwaje jednak w Olsztynie się pojawiły.
Artur Sobiela – kandydat do parlamentu startujący z listy komitetu wyborczego „Partia Razem” w okręgu wyborczym Olsztyn w roku 2015, to z całą pewnością jeden z „najnowocześniejszych” „chłopców z ferajny. Poniżej próbka jego możliwości:
„My odkłamujemy historię. Pokazujemy proces formowania się nowoczesności. Pokazujemy przede wszystkim przełom XIX i XX wieku, z perspektywy historii regionu.
Nie mam żadnej perspektywy narodowej. Nawet perspektywy regionalne są zakłamane. Przemysł budowali Niemcy na tych terenach, a myśmy jeszcze długie lata w PRL-u, do dziś korzystamy z tego dziedzictwa.
Żydowska społeczność w Olsztynie była nieliczna, dwu procentowa. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że to była bardzo aktywna mniejszość, która włożyła bardzo duży wkład. Skandalem jest, że nie mamy w Olsztynie ulicy Ericha Mendelsohna.My budzimy się ze snu. Gdyby nie uratowano Tartaku Raphaelsonów, to byśmy w ogóle nie pamiętali, że była tu jakaś dzielnica przemysłowa. Wszystko byśmy wyrzucili.
Byśmy wyrzucili Niemców, Żydów oraz przemysł, rozwój, nowoczesność. Wszystko byśmy wyrzucili – za jednym zamachem – na śmietnik.”
Muzeum pod jego kierownictwem wręcz powala swoja nowoczesnością, i jest zajeb…ciekawe, a tzw. „eksponaty miesiąca” to innowacja na skalę światową.
Koszty prowadzenia tego przybytku nowoczesności i historii miasta nie są powalające – to ok. 470 tysięcy złotych, ale jak zaznacza pan prezydent Grzymowicz, koszty te nie uwzględniają kosztów ubezpieczenia mienia, podatków, obsługi finansowo-księgowej i promocji. Z drugiej jednak strony 470 tysięcy piechotą nie chodzi.
Nowoczesna kultura i jej nowoczesny sternik
Następny ulubieniec to obecny sternik kultury Mariusz Sieniewicz – człowiek, dla którego kutas przylepiony do orła jest przejawem buntu artystycznego – ciekawe czego przejawem byłby kutas umieszczony zamiast głowy pana Sieniewicza?
Pan Sieniewicz jest bardzo nowoczesny, jego życiowe credo najlepiej oddaje jego własna wypowiedź dla newsbar.pl:
„Chowamy się za Boga, religię, Polskę, budujemy poczucie urojonej wspólnoty. Zawracamy do XIX wieku odwołując się do haseł narodu i ciągłego zagrożenia. …. Chcemy być silnym, dumnym narodem, a społeczeństwem jesteśmy marnym – egoistycznym, krótkowzrocznym, roszczeniowym, zamkniętym na innych. Demokrację mamy de facto gdzieś, można nas kupić. A jednocześnie jest ten nieszczęsny polski katolicyzm…”
Jego „twórczość” również jest bardzo nowoczesna, zasłynął m.in zbiorem powieści pod tytułem „Żydówek nie obsługujemy” – w ogromnym skrócie: mężczyzna stojąc w kolejce do kasy zamienia się w kobietę, mało tego, ta kobieta jest Żydówką – prawie patent na Nobla, jest LGBT, jest Żyd, są wredni Polacy. Niestety, Polacy nie spalili Żydówki i Nobla zgarnęła Ukrainka Tokarczuk, która poszła zdecydowanie dalej:
„Wymyśliliśmy sobie historię Polski, jako kraju niezwykle tolerancyjnego, otwartego, jako kraju, który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości…tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”
I pomyśleć, że gdyby Mariuszowi nie zabrakło odwagi i spaliłby tą tytułową Żydówkę, prezydent Grzymowicz miałby noblistę w MOK-u.
Miałam napisać jeszcze o Mirku Pampuchu, równie nowoczesnym samorządowcu co pan prezydent Grzymowicz, ale wieczór zapada i trzeba iść kury zamknąć w kurniku, więc o Mirku Pampuchu napisze przy okazji (kury ważniejsze).
Poniżej kilka zdjęć z Muzeum Nowoczesności, obejrzyjcie sobie, bo na takie muzeum, to szkoda pieniędzy na bilet.
A tak w ogóle, to Piotr Grzymowicz musi odejść, a „Szubienice” muszą być zburzone.
Grażyna Paździoch
Samochodziki w Muzeum Nowoczesności