Wojewoda z PSL-u wbił szpilę prezydentowi Olsztyna z Koalicji Obywatelskiej, stając okoniem do ekspansji miasta na Purdę. To więcej niż sprzeciw – to sygnał, że może nadszedł czas na rewizję planów. Skoro Olsztyn nie radzi sobie z własnym chaosem, czy to nie Purda powinna zrewanżować się i przygarnąć Jaroty?
Oto przed nami małe polityczne arcydzieło, godne uwiecznienia w annałach lokalnych potyczek: wojewoda warmińsko-mazurski, przedstawiciel skromnego PSL-u, z gracją, ale i twardym postanowieniem, zatrzymuje zapędy ekspansjonistyczne wszechwładnego prezydenta Olsztyna, dumnie reprezentującego Koalicję Obywatelską. O, jakże to piękna i pouczająca scena! Jeszcze nie tak dawno pan prezydent, z zaciśniętymi ustami i miną męczennika, tłumaczył, że cała ta fuzja odbywa się w majestacie prawa i, rzecz jasna, dla dobra wspólnego. A tu nagle – wojewoda mówi stanowcze „stop”. I nie tylko „stop”, ale też „nie teraz, nie tak, i zdecydowanie nie w ten sposób”. Cóż za afront dla wizjonera!
Jak zdążyły już wytknąć lokalne portale, w tym niepokorne „Opinie Olsztyn”, cała ta koncepcja przyłączenia fragmentu gminy Purda to pomysł słaby jak herbata po raz trzeci zalana tą samą torebką – bez smaku, aromatu i jakiejkolwiek realnej wartości. Zero prawdziwych konsultacji, zero spójnej wizji, za to aż nadto butnej arogancji. Co z tego, że w Olsztynie od lat nie radzą sobie z własnymi terenami, że drogi przypominają ser szwajcarski, zabudowa jest chaotyczna, a zieleń miejska znika w tempie ekspresowym? Nic to! Zamiast posprzątać we własnym ogródku, władze miasta postanowiły sięgać po nowe tereny, niczym kolonizatorzy na przełomie wieków, z fantazją, która w innych realiach mogłaby sięgnąć po flagę z logotypem Olsztyna i zatknąć ją triumfalnie gdzieś w Purdzie. Absurd.
Zresztą, jakże słusznie zauważyli autorzy „Opinii Olsztyn”, prezydent z uporem maniaka lansuje wizję „Metropolii”, która istnieje chyba tylko w jego gabinecie, nijak się mając do rzeczywistości poza nim. W teorii miały być szerokie konsultacje społeczne, a w praktyce? To było markowanie dialogu, festiwal pozorów. W Olsztynie zaledwie promil mieszkańców – ledwie 1% – ruszył na te „konsultacje”, i to w formie kuriozalnej, bo anonimowej i internetowej ankiety. Zero zaangażowania, zero woli uczestnictwa. A w Purdzie? Frekwencja ponad 30%, a wynik jednoznaczny i bolesny dla ratusza: niemal wszyscy mówią „nie!”. I co na to urząd? Że Purdę ogarnął paraliżujący strach, że mieszkańcy nie rozumieją?
A może to nie strach, drodzy państwo, a zwykła, zdroworozsądkowa przezorność? Ludzie z Purdy mają oczy, uszy i, co najważniejsze, rozum. Wiedzą doskonale, co się dzieje po drugiej stronie granicy gminnej. Wiedzą, że obietnice inwestycji, nowych szkół, dróg i tramwajów są jak mgła nad jeziorem Ukiel: zjawiskowe, pięknie brzmiące, ale ulotne i nietrwałe. Wystarczy lekki wiatr i znikają bez śladu.
I tu właśnie wkracza wojewoda. Niemalże na białym koniu, z pieczątką i opinią odmowną, niczym rycerz w lśniącej zbroi. Nie dlatego, że pała nieokiełznaną miłością do Purdy (choć kto wie?), ale dlatego, że ma oczy otwarte i rozumie, że nie można budować metropolii na gruzach zaufania społecznego i wbrew woli obywateli. Wojewoda Król pokazał, że można mieć własne zdanie. A może to przestroga dla tych, którzy na stanowiskach odurzyli się władzą: nie liczcie, że wszyscy będą wam przyklaskiwać tylko dlatego, że macie w ręku pieczęć.
Warto też przypomnieć, że gmina Purda to nie żadna prowincjonalna ostoja leśnych dziadków, którą można by bezkarnie zaanektować. To prężnie rozwijająca się gmina, z mieszkańcami, którzy wybierają to miejsce świadomie, uciekając od miejskiego chaosu, korków, betonozy i wątpliwej jakości życia. I nagle to wszystko ma zostać przełknięte przez rozdmuchaną administracyjnie strukturę Olsztyna, który ledwo dyszy pod ciężarem własnych problemów? Dziękujemy, postoję, a nawet pobiegnę, byle dalej od tej „metropolii”.
Może warto na poważnie podchwycić pomysł, który od dawna krąży w komentarzach: a może to Purda powinna wchłonąć Jaroty? Przecież kulturowo, infrastrukturalnie i komunikacyjnie wiele przemawia za tym, że Jaroty mają z Purdą znacznie więcej wspólnego niż z centrum Olsztyna. A już na pewno są bliżej lasu i świeżego powietrza. To byłaby dopiero prawdziwa „reforma terytorialna”, z korzyścią dla mieszkańców!
Ten felieton nie jest przeciwko rozwojowi, broń Boże. Jest przeciwko arogancji władzy. Przeciwko traktowaniu mieszkańców jak pionków na planszy z napisem „rozwój terytorialny”, gdzie o ich losie decydują politycy za biurkami. I przeciwko udawaniu, że wszystko to dzieje się dla dobra wspólnego, podczas gdy w tle migają wyłącznie zyski z podatków i nowa, piękniejsza mapka Olsztyna na ścianie gabinetu.
Więc brawo, panie wojewodo. Niech się pan trzyma tej pieczęci. I niech Purda zostanie Purdą – bo choć mała, to z charakterem. Ale jest i łyżka dziegciu w tej beczce miodu – trzeba pamiętać, że wojewoda może sobie mówić, co chce, ale ostateczną decyzję podejmują koledzy prezydenta Olsztyna z rządu Koalicji Obywatelskiej. I to oni mają ostatnie słowo w tej grze. Więc zanim otworzymy szampana, warto trzymać korek pod ręką, by nie musieć go ponownie zamykać.
Marek Adam