Wiele wskazuje, że papież Leon XIV przyjedzie do Polski, na Warmię, do Gietrzwałdu. A przecież jeszcze niedawno tuż obok sanktuarium miała powstać gigantyczna hala Lidla. Czy to nie opatrzność?
Niektórzy powiedzą: przypadek. Inni – że opatrzność. Ale kiedy słyszymy, że papież Leon XIV, augustianin, którego białą sutannę widzimy dziś w Watykanie, pyta o Gietrzwałd i przyjmuje z radością kopię figury Matki Bożej Gietrzwałdzkiej, to trudno nie mieć ciar na plecach. I pomyśleć: coś w tym jest.
Prezydent Andrzej Duda zaprosił Ojca Świętego do Polski. Leon XIV – wywodzący się z zakonu augustianów, którzy na Warmii mają swoje miejsce (w 1347 roku biskup Herman z Pragi sprowadził tych zakonników do Reszla. Wznieśli tam kościół i klasztor, a co ciekawe, przez blisko 180 lat głosili kazania także po polsku!) – sam pytał o nasze sanktuaria. To pokazuje, że Gietrzwałd, gdzie „Maryja mówiła po polsku”, może stać się nie tylko symbolem wiary Polaków, ale duchowym centrum Europy w tym trudnym czasie.
Przypomnijmy. Kilka dni temu kustosz sanktuarium, ks. Przemysław Soboń CRL, przekazał Ojcu Świętemu kopię figury Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. Papież Leon XIV uśmiechnął się, wysłuchał historii objawień, udzielił błogosławieństwa Polakom zebranym na Placu św. Piotra i tym, którzy pielgrzymują do Gietrzwałdu. Pojawiły się pierwsze spekulacje o możliwej pielgrzymce papieskiej. Teraz prezydent Duda w Watykanie znów mówił o Warmii, padło zaproszenie. Czy potrzeba więcej znaków?
A jednak nie byłoby tej nadziei, gdyby nie jeden fakt, który zasługuje dziś na przypomnienie: kilkaset metrów od gietrzwałdzkiego sanktuarium miało wyrosnąć gigantyczne centrum dystrybucji Lidla. Potężna hala, setki ciężarówek, ruch, hałas, tiry od rana do nocy. Mówiono: inwestycja stulecia. Ale mądrzy ludzie z Warmii wiedzieli, że nie wszystko można przeliczyć na zysk.
I zaczęli działać. Protesty, pisma, petycje, rozmowy. Blisko trzy lata upartej walki i modlitwy. Kto tam był, ten widział banery, transparenty, wiarę w to, że Gietrzwałd zasługuje na ciszę, która od 1877 roku otula kapliczkę objawień. Dziś, gdy patrzymy na zatrzymaną budowę – trudno nie pomyśleć, że stał się cud.
Lidl wycofał się. Gietrzwałd oddycha. Może nie byłoby dziś zaproszenia dla papieża, może nie padłoby to pytanie o jubileusz 150-lecia objawień, gdyby tuż obok wyrósł betonowy kolos. A tak? Pielgrzymi mogą dalej klękać, słyszeć śpiew ptaków, a nie klakson tirów.
Dlatego dziś, kiedy czytamy, że Leon XIV – papież z zakonu augustianów, który na Warmii ma swoje pradawne duchowe ognisko – może przyjechać do Gietrzwałdu, trzeba westchnąć: dzięki Ci, Boże, za ludzi z uporem, dzięki za protestujących, dzięki za każdy głos w obronie ciszy tej ziemi.
Może to właśnie Warmia przypomni Europie, że są miejsca, których nie wolno zagłuszać szumem interesów. Że sanktuaria są po to, by słuchać szeptu Matki Bożej, a nie szumu silników. Może papież Leon XIV stanie tu, gdzie Maryja mówiła po polsku – przypomni, że Opatrzność wciąż czuwa nad nami, nawet jeśli czasem w to wątpimy.
Dziś Gietrzwałd czeka. Warmia czeka. Polska czeka. A ci, którzy od lat modlą się u stóp Matki Bożej Gietrzwałdzkiej, mają prawo wierzyć, że ta historia ma sens. I że kiedy Leon XIV postawi tu swój pastorał, wszyscy poczujemy, że nie ma przypadków – są znaki. I dobrze, że potrafimy je dostrzec.
Marek Adam