Sejmik województwa warmińsko-mazurskiego przyjął budżet pełen cięć na zdrowie i bezpieczeństwo, jednocześnie pompując miliony w promocję. Burzę wywołała też decyzja o nadaniu imienia Mirona Sycza szkole w Górowie Iławeckim mimo kontrowersji wokół jego przeszłości.
O zrelacjonowanie tej tragikomicznej sesji poprosiliśmy radnego Wojciecha Cybulskiego, byłego wicekuratora oświaty w województwie, który z niejednej komisji edukacyjnej chleb jadł i potrafi dostrzec błędy nawet tam, gdzie większość widzi tylko broszury i uśmiechy koalicji.
Tnijmy, gdzie popadnie
Główną osią sporu stał się budżet na 2025 rok. Dochody określono na poziomie 1,619 mld zł — o 386 mln zł więcej niż w roku bieżącym. Wydatki zaplanowano na 1,638 mld zł, co oznacza deficyt wynoszący 18,69 mln zł. I choć w samym budżecie zrównoważenie wydatków inwestycyjnych z pozostałymi kosztami wydaje się odpowiednie, to jednak jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach.
Opozycja, na czele z radnym Wojciechem Cybulskim, nie kryła oburzenia wobec propozycji drastycznych cięć na służbę zdrowia i bezpieczeństwo. Jak zauważył radny, wydatki na ochronę zdrowia spadły z 63 do zaledwie 51 milionów złotych. I to przy wzroście dochodów budżetowych! To nie wszystko — obrona cywilna otrzymała żenujące 5000 złotych, co wystarczy może na zakup kilku broszur z instrukcjami o tym, jak kryć się pod stołem w razie ataku.
Polecieli z budżetem
Całkowite środki na promocję województwa przekraczają 20 milionów złotych, co pokazuje, że priorytetem koalicji są billboardy, reklamy i wiece, z których część, jak można podejrzewać, zapewne będzie miała charakter spotkań wyborczych w nadchodzących wyborach prezydenckich.
I tu pojawia się „cymes”. W budżeczie zapisano także 6 mln złotych na promocję województwa u przewoźnika lotniczego. W obliczu takiego rozdawnictwa radni PiS postulowali przesunięcie 3 milionów z promocji na wsparcie służb mundurowych, co, rzecz jasna, zostało odrzucone. Przecież plakaty reklamowe są ważniejsze niż sprzęt dla straży pożarnej, prawda?
Na zamki z piasku
W sejmikowym kabarecie nie zabrakło również perełki w postaci budżetu dla… nieistniejącej placówki w Olecku. Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli, którego formalnie pod tą nazwą fili w Olecku nie ma, figuruje w planach finansowych na 2025 rok.
Gdy radny Cybulski zwrócił uwagę na tę farsę, odpowiedź była równie groteskowa, co sam zapis w budżecie — machnięto ręką i obiecano, że „się poprawi”. Problem w tym, że podobny błąd znalazł się w poprzednim budżecie na 2024 rok, a przez cały rok nikt nie zdołał go usunąć.
Szkoła imienia donosiciela?
Sesja budżetowa nie ograniczyła się jednak do kwestii finansów. Burzę wywołała także sprawa nadania imienia Mirona Sycza szkole z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim. Radny Paweł Warot, znany ze swojej bezkompromisowości, przypomniał niewygodne fakty na temat przeszłości Sycza, który, jak wynika z dokumentów, współpracował z SB i donosił nawet na własnych kolegów z mniejszości ukraińskiej.
Wystąpienie radnego spotkało się z natychmiastową reakcją — tyle że zamiast merytorycznej debaty radny stał się celem personalnych ataków. Przewodniczący sejmiku nie tylko uciszył dalszą dyskusję, ale także zamknął możliwość zadawania pytań.
Banderowskie tradycje
Tu trzeba przypomnieć, że tak bardzo fetowany nieżyjący już działacz ukraiński był oddanym członkiem PZPR, a z domu wyniósł banderowskie tradycje UPA. Jak sam przyznawał, że „miłości do Polaków z domu nie wyniósł”. Ilustracją może być sytuacja, kiedy wobec jednego z olsztyńskich dziennikarzy o prawicowych poglądach pozwalał sobie na żarty typu: „Mój ojciec, takim jak ty głowy kosą obcinał”.
A przypomnijmy, że Miron Sycz był synem Ołeksandra Sycza, członka OUN-UPA oraz strzelca w kureniu „Mesnyki”, po wojnie skazanego przez polski sąd na karę śmierci. Ostatecznie imię Mirona Sycza zostało szkole nadane, a argumenty o jego kontrowersyjnej przeszłości — zignorowano.
Marek Adam