Redakcja Deb-Wyb. Sekcja Pióropałkarzy
Jubileusz
W redakcyjnym pokoju cisza. Kursik i Soszka siedzą w skupieniu wpatrzeni w ekrany swoich komputerów. Wreszcie Kursik jęknął.
– Soszka, ale żeś gniota odpalił! Ty czytałeś to co napisałeś, czy od razu do Wydawcy poleciałeś? – zniżył głos do szeptu.
– Przecież wiemy, że on uwielbia takie napuszone mędrkowanie, że świat się kończy, Polska upadnie, bo jego nikt nie słucha.
– O co Ci chodzi? – Soszka żachnął się gwałtownie.
– A myślisz, że kogoś obchodzi, czy pójdziesz na wybory za trzy lata? – ostro odbił Kursik.
– ONI muszą wreszcie zacząć z nami rozmawiać! ONI muszą! – powtórzył Soszka.
– Wydawca nie chodzi na wybory, bo się na demokrację obraził i nikt o ten jego jeden decydujący głos nie walczy. A Ty co? Liczysz, że według Twojego „widzimisię” ONI świat zmienią, żebyś Ty był łaskaw iść na wybory? – Kursik już nie krył zdenerwowania.
– Trzeba z tym skończyć – Soszka poderwał się za biurka – Nie ma banków, przemysłu, handlu, nic nie ma. Tylko te partyjno-plemienne wojny. Podzielili naród, a tu LGBT atakuje, a ONI wszystko przegrają, Polska ginie – Soszka załamywał ręce.
– Soszka, przestań, możesz takie kity Wydawcy podsuwać, on je uwielbia. Wiesz, że zawsze kupi i pochwali jak ONYM przykładasz, a jak trzeba adwokatów opłaci. Zapomniał tylko, że ONYCH ludzie wybierają i coraz więcej na wybory chodzi, a jego olewają i nawet gadać z nim nie chcą – Kursik zareagował z wypiekami na twarzy.
– A Rakowski powiedział, że Polacy swoje szanse marnują, bo się rządzić nie umieją i tylko się kłócą, międzynarodowemu kapitałowi zarobić na Polsce nie dają – grzmiał Soszka.
– Co?! Rakowskim się wspierasz? Tym komuchem? – Kursik jęknął.
– Syn jego, teraz jest dyrektorem u wielkiej finansjery – szybko odburknął Soszka.
– To sobie autorytet znalazłeś! Dokładnie to samo jak ojczulek gada. Dlatego komuchy muszą nas za pysk trzymać bo inaczej sami doprowadzimy się do katastrofy. Pięknie, już Soszka nie pamiętasz? – odbił Kursik.
– Wszystko trzeba zmienić, Konstytucja do wymiany, rząd do wymiany, opozycja do wymiany, wyborcy do wymiany! Dopiero wtedy zagłosuję! – Soszka nie przestawał.
– A jak już wszystko pozmieniasz i nadal nikt Cię słuchał nie będzie, to co wtedy zrobisz? Bo już teraz wyglądasz jakbyś miał żółte papiery – Kursik wycedził złośliwie.
– Zawsze warto mieć, w takim sądzie się mogą przydać… – przytomnie odburknął Soszka – A Ty? Jak Wydawca każe w Naszość ładować to co, bierzesz „bejsbola” i walisz. A może prawdy szukasz?
– Ja wiadomo: z Wyb jestem i nikt po mnie niczego innego się nie spodziewa. Ale Ty z wielkiej wolnościowej, solidarnościowej Deb. Czysta prawica. Wielki kombatant walki o prawdę, krzyż zasługi za to od ONYCH dostałeś. Dawno temu, nawet sobie pod tytułem napisałeś „Tylko prawda jest ciekawa” – Kursikowi puściły hamulce – A teraz proszę, donosiciele to twoje główne źródło informacji, a komentarzowym wsparciem są Ci esbeccy emeryci. Komu Ty właściwie służysz?
– Oj Kursik, Ty stary chłop, a tyle jeszcze musisz się nauczyć. O czym tu u nas będą czytać? Że ktoś, coś dobrze zrobił, że się poprawiło, lepiej się ludziom żyje? Że drogi budują, kolej przywracają, albo jakieś tam fabryki budują? – pytał retorycznie Soszka.
– Trzeba pisać, że państwo zawłaszczają, że jest wojna, katastrofa, podziały, walki w Naszości. A u nas Kowala odwołują, wojewodę odwołują, Hutnika nie lubią, Majdan źle ubrany chodzi, w radyjku i telewizorku zmiany będą. Niech się boją, kłócą i dzielą – to się sprzedaje, na to czeka nasz Wydawca – Soszka promieniał.
– Tak, tak. Wszystkich z Naszości już dziesięć razy odwoływałeś, a Kowala to ze dwadzieścia. A oni i tak mają cię gdzieś. I co z tego, że czasem coś z sensem napiszesz, jak naczytają się wcześniejszych bzdur – to nawet jak prawdziwą aferę ujawnisz to i tak Cię oleją – Kursik ciągnął dalej.
Drzwi prawie wyskoczyły z futryny. Wkroczył Wydawca.
– Co jest Redaktory! Wrzaski na korytarzu słychać. A tu temat jest – 40 lat Solidarności! Pamiętajcie, wtedy było pięknie, a teraz? Diagnoza jest prosta – pozostały zgliszcza.
– Tak jest Szefie! – Kursik stuknął obcasami.
– A ja już mam, wysłałem Szefie na e-maila – „szybszy jestem” pomyślał Soszka.
Kotek Mruczek
(przeciągnął się leniwie na parapecie redakcyjnego okna)