Piłkarska, kibicowska Polska jasno powiedziała: tylko nie Trzaskowski. Z zemsty ośmiogwiazdkowa propaganda zarzuciła Karolowi Nawrockiego udział w „ustawkach”. A przecież Donald Tusk sam chwalił się, że brał w nich udział (choć myślę, że jak zwykle kłamie). Stosunek do kibiców Tusk pokazał w 2012, kiedy zaatakował ich całą siłą policyjnego państwa.
Kolejny raz okazuje się, że rządowa propaganda komentuje zależnie od sytuacji: dajmy na to, jak ośmiogwiazdkowiec wypije litr wódki, to jest super gość, a jak normalny człowiek po dwóch setkach powie wystarczy, to znaczy, że to pijak, alkoholik i zupełna szmata.
Ten atak za udział w „ustawkach” pokazuje coś jeszcze. „Ustawka” to walka, w której stają naprzeciw siebie grupy kibiców i walczą według ustalonych reguł. Ci, którzy w nich uczestniczą mają świadomość, że bójka to bójka, można kogoś sprać, ale też i samemu można dostać w mordę. Nie jest to zabawa dla salonowych lwów.
Za kilka dni wybierzemy Prezydenta Polski. Potrzebujemy Prezydenta na trudne czasy. Prezydenta, który nie może się bać, wymiękać, oddawać pola, obrażać się czy marudzić. W dzisiejszej polityce uśmiechy, uściski, poklepywania i miłe słówka są tylko w świetle kamer. Maleńką próbkę, jak wygląda polityka, pokazał Donald Trump w słynnej rozmowie z Wołodymirem Zełenskim w gabinecie owalnym. Choć i tak była to bardzo łagodna rozmowa.
W prawdziwej polityce trzeba umieć zadać cios, ale też, zrobić unik, a w ostateczności przyjąć cios i walczyć dalej. Karol Nawrocki pokazuje, że ma cechy wojownika. Nie ustąpi, gdy wie, że ma rację i broni słusznej (naszej) sprawy. Nie boi się powiedzieć, że wsparcie Ukrainy nie może być bezwarunkowe i nieograniczone. Jednoznacznie stwierdza, że będzie przeciw regulacjom tworzącym przywileje dla osób LGBT, nie dopuści do zalania Polski przez nielegalnych nachodźców.
Drugi kandydat na Prezydenta RP – Trzaskowski to dokładne przeciwieństwo Nawrockiego. Noszony na rękach i otaczany puchem układów krakowskich, warszawskich, salonów brukselskich. Stypendia, staże, awanse, grono możnych przyjaciół otwierających wszystkie drzwi i chroniących przed przykrościami. Takie prowadzenie ma jednak wielką słabość: buduje przekonanie, że cały świat pracuje na to, aby wspierać wychowanka. Całkowicie zabija też odporność na problemy i ciosy.
Te cechy obu kandydatów bardzo wyraźnie pokazała kampania wyborcza. Nawrocki – chłopak z peryferyjnej dzielnicy Gdańska. Przebija się przez życie swoją pracą, uporem i talentami. Przygotowany do walki o nasze wartości, nasz klub, naszą Ojczyznę. Nie czuje przymusu podobania się możnym tego świata.
Trzaskowski nieustannie powtarza, że ma doskonałe układy i znajomości w najwyższych sferach, a w młodości był nawet „dupiarzem”. I cóż z tego. Kampania wyborcza wykazała, że nie nadaje się na trudne czasy. Nie potrafi działać pod presją, skupiony na sobie powtarza: ja to, ja tamto, ja zrobiłem, ja powiedziałem, ja załatwiłem. Zmienia zdanie, poglądy, flagi. Tak mu zależy, że nie ma żadnych oporów, aby kłamać bez zmrużenia oka i obiecywać to, czego nie ma zamiaru dotrzymać („co szkodzi obiecać?).
A wracając do wysuwanych przez ośmiogwiazdkowców zarzutów wobec Nawrockiego, że uczestniczył w kibicowskich „ustawkach”. Jeżeli chcą, aby Karol Nawrocki kojarzył się z najbardziej zagorzałymi kibicami piłkarskimi, to do Trzaskowskiego najbardziej pasuje identyfikacja ze środowiskiem LGBT.
Wobec tego trzeba zapytać: gdyby przyszła potrzeba obrony Polski, to kto pierwszy do niej stanie? Ekipy z Łazienkowskiej 3, Bułgarskiej 17, Olimpijskiej 5, Jurowieckiej 21, Nowej Bukowej 1, Roosevelta 81, Piłsudskiego 138, Kałuży 1? Czy może towarzystwo zbierające się pod tęczowymi flagami?
Jerzy Szmit