14 lipca 2024 r. w niedzielę o godz. 11:00, dokładnie w chwili, gdy przestał padać ulewny deszcz i na długi czas zaświeciło słońce, przy udziale tłumu uczestników, w liczbie szacowanej nawet na 20 tysięcy, obok wsi Domostawa i obok miejsca obsługi podróżnych „Bukowa II” przy szosie ekspresowej S19 prowadzącej z Lublina do Rzeszowa, na granicy dwóch województw lubelskiego i podkarpackiego, rozpoczęły się długo oczekiwane uroczystości odsłonięcia pomnika Rzezi Wołyńskiej autorstwa mistrza Andrzeja Pityńskiego.
Mistrz Pityński był wybitnym, i najbardziej znanym na świecie polskim rzeźbiarzem, prawie przez całe życie mieszkającym i tworzącym w USA, którego realizacje w postaci kilkudziesięciu pomników monumentalnych znajdują się na kilku kontynentach, w tym wiele na terenie USA. Najbardziej znany na świecie to jego Pomnik Katyński w Nowym Jorku, położony w Jersey City naprzeciw nowojorskiego Manhattanu, o którym głośno było w 2018 r., gdy lokalne władze podjęły próbę jego przeniesienia w inne miejsce, a który wraz upadającymi wieżami WTC w dniu 11 września 2001 r. stał się symbolicznym elementem tego wydarzenia. Jest to pierwszy pomnik katyński w USA i jednocześnie drugi w przestrzeni publicznej świata (po Toronto, gdyż pomnik w Londynie – rzeczywiście pierwszy na świecie – znajduje się na cmentarzu Gunnersbury).
Losy udostępnienia w przestrzeni publicznej obu pomników są identyczne, gdyż postawienie Pomnika Katyńskiego w Nowym Jorku przez długi czas blokowało lobby rosyjskie podobnie, jak postawienie Pomnika Rzezi Wołyńskiej w Polsce skutecznie dotąd blokowało lobby ukraińskie. Oba pomniki mają charakter ilustracyjny. Cała twórczość mistrza Pityńskiego charakteryzowała się szczerością i dosadnością artystycznej wypowiedzi, wynikającej z jego najgłębszego patriotyzmu. Oboje jego rodziców było Żołnierzami Wyklętymi, podobnie jak brat matki, który był jednym z najdłużej ukrywających się w lasach przed komunistyczną władzą, gdyż aż do 1959 r.
Mistrz Pityński ukończył Pomnik Rzezi Wołyńskiej już w 2018 r., lecz do dnia swojej śmierci 18 września 2020 r. nie doczekał jego odsłonięcia, gdyż aż do obecnego miesiąca nie znalazł on dla siebie miejsca w przestrzeni publicznej w Polsce, z powodu społecznego ostracyzmu wynikającego z dramatycznej wymowy pomnika. Odmawiały przyjęcia pomnika do siebie, m. in., takie miasta jak Rzeszów, Przemyśl, Stalowa Wola, Kielce, Jelenia Góra i Toruń (w tym przypadku, zarówno odmówił prezydent miasta, jak i ojciec Tadeusz Rydzyk, który – nota bene – sam był zafascynowany tym pomnikiem, lecz postawienie go na terenie toruńskiego „Imperium” Ojca Dyrektora, po pół roku usiłowań, zablokowały ostatecznie kościelne władze zwierzchnie).
Lista odmów, będąca jednocześnie listą polskiej hańby, jest o wiele dłuższa. Liczni przedstawiciele różnych samorządowych władz lokalnych, przy bierności władz centralnych, kolejno odmawiali upamiętnienia tym pomnikiem ofiar jednej z największej polskich tragedii, zamordowanych w najprawdopodobniej najbardziej okrutnej i bestialskiej zbrodni w całych dziejach świata na terenie Wołynia i w Małopolsce Wschodniej, nawet 120 tys. polskich obywateli tylko za to, że byli Polakami i katolikami. Badacz tej historii Aleksander Korman, którego rodzina też zginęła w tej straszliwej zbrodni, wymienia 365 rodzajów wyrafinowanych sposobów zabijania, jakich upowcy mieli dopuszczać się na Polakach.
„Widok był straszliwy. Sąsiadka miała obcięty język, wydłubane oczy, była naga i przecięta od góry do samego dołu. Jej dzieci – dziewczyna i chłopak, którzy mieli po ok. 17 i 18 lat – również mieli odcięte języki, wydłubane oczy i cali byli pocięci. Natomiast małe, dziesięciomiesięczne dziecko było nożem przybite do ściany i tak zmarło. Jego główka i rączki zwisały do dołu, a po ścianie leciała krew, była już taka zastygła. Do dzisiaj to pamiętam i nigdy nie zapomnę tego widoku. Kolejnych sąsiadów nie było w domu, ponieważ gdzieś wyjechali, ale pozostały ich dwie córki. Obie były zmasakrowane i całe porozcinane – opowiadała bohaterka wywiadu. – Ukraińcy najpierw rozcinali brzuchy, obcinali języki, a na końcu wydłubywali oczy, żeby mordowani jak najdłużej wszystko widzieli. Jako pierwsze zabijane były dzieci, by rodzice to widzieli i słyszeli ich krzyk, a później to samo robili z nimi” – relacjonowała Halina Zalewska dodając, że te traumatyczne przeżycia cały czas do niej wracają: „Zawsze sobie przypominam ogród, każdy kwiatek, i te pomordowane dzieci. Do dzisiaj słyszę swój krzyk. To są obrazy, które zostały w mojej pamięci na zawsze i nigdy ich nie zapomnę. Wszystko doskonale pamiętam”.
Fundatorem pomnika, który odlano z brązu w odlewni w Gliwicach, był Okręg 2. Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, z siedzibą w Nowym Jorku, lecz honor Polski – w Ojczyźnie – ostatecznie uratował Zbigniew Walczak, były już wójt Gminy Jarocin w powiecie niżańskim, i jednocześnie, Przewodniczący Społecznego Komitetu Budowy Pomnika, którego przewodniczącym Komitetu Honorowego był nieżyjący już ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, kapelan środowisk kresowych.
Odbiór odsłoniętego pomnika wśród uczestników tego wydarzenia był entuzjastyczny, w przeciwieństwie do przedstawicieli narodu sprawców, którzy skomentowali to wydarzenie następująco:
„Niestety, Polacy nigdy nie zrozumieli, że obrażając uczucia narodowe Ukraińców, kopią grób dla Polski” – napisał w mediach społecznościowych Bohdan Czerwak, obecny lider OUN – Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
„Nie jest to pomnik ofiar, tylko pomnik nienawiści. I dlatego jest przez wielu ludzi interpretowany właśnie tak, jako coś, co ma utrzymywać, podsycać nienawiść, a nie oddać należną cześć, należny szacunek ofiarom tego, co się stało w 1943 roku” – powiedział Mirosław Skórka, prezes Związku Ukraińców w Polsce w materiale „Wydarzeń” Polsatu.
Pomysł „postawienia skandalicznego pomnika” to „świadoma polityczna prowokacja, która ma na celu poniżenie godności Ukraińców, pogłębienie różnic i ostateczne zniszczenie pozytywnych rezultatów pojednania” między narodami polskim i ukraińskim, „do którego nawoływał papież Jan Paweł II” – stwierdził wcześniej Mykoła Kniażycki, poseł do parlamentu ukraińskiego.
Z kolei, w odpowiedzi przedstawicielom narodu sprawców prezes IPN Karol Nawrocki stwierdził: „Pomnik jest adekwatny do tego, co ukraińscy nacjonaliści zrobili 120 tys. polskim sąsiadom. Uznaję, że nie ma narodów wybranych do przeżywania swojej historii (…). Polska ma prawo do zachowywania pamięci”.
Tułaczka Pomnika Rzezi Wołyńskiej szczęśliwie znalazła swój finał w miejscu najbardziej do tego odpowiednim, czyli u bram ziemi, która spłynęła polską krwią podczas Rzezi Wołyńskiej.
Piotr Junker – uczestnik uroczystości w dniu 14 lipca 2024 r. w Domostawie