Campus Polska Przyszłości 2023 zakończył się na dobre. To była już trzecia jego edycja. I prawdopodobnie ostatnia. Formuła zlotu totalnej opozycji w miasteczku akademickim w Olsztynie najwyraźniej się wyczerpała, a trwający sześć dni sabat totalniaków podzielił nawet jezioro, nad którym się odbywał.
Nic by się nie stało, gdyby Campusu najzwyczajniej nie zauważyć. Nie padły na nim żadne jasne deklaracje, nie było istotnych dyskusji ideowych. Był jedynie kolejnym miałkim wydarzeniem odbywającym się w dużej mierze za pieniądze z zagranicy.
Campus jest miejscem propagowania skrajnych ideologii i zachowań. I jak podczas rewolucji bolszewickiej, że swoimi mieńszewikami rozprawił się już na wstępie do tegorocznej edycji. Tak trzeba rozumieć wielką wycinkę tzw. symetrystów, którym zabroniono udziału w wydarzeniu.
Rewolucjoniści spod znaku Tuska spotkali się we własnym gronie i jedynie pokrzykiwali z zaciśniętymi pięściami temu wszystkiemu, co tak bardzo nienawidzą. Tradycyjnie oberwało się Kościołowi katolickiemu, który broni resztek cywilizacji w Europie.
Prawdziwy seans nienawiści urządzili Biedroń i Czarzasty powitani z entuzjazmem przez Trzaskowskiego. Nienawistnicy miotali się po scenie oraz miotali obelgami. Biedroniowi nie wystarczyło już epatowanie ze sceny swoim homoseksualizmem.
— Od 22 lat żyje z Krzysztofem Śmiszkiem w związku — wykrzykiwał Biedroń.
— Arogancki, tłusty, bezczelny kler. Z tym walczymy. Chcemy państwa świeckiego. Kobiety nigdy nie będą miały pełni praw, jeśli nie będzie państwa świeckiego — kontynuował Czarzasty.
Campus, który w swoim założeniu jest spotkaniem programowym, był miejscem osobistych wyznań. Jedna z aktorek upubliczniła, że jej wnuk jest adoptowany. Joński i Szczerba wyznali, że przeraża ich plan PiS sfinansowania budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego m.in. ze sprzedaży gruntów na Okęciu.
Na tym nie koniec. Kosiniak-Kamysz razem z Hołownią próbowali wziąć słuchaczy na litość wzruszającą opowieścią o tym, jak są potrzebni w Sejmie. — Jeżeli my nie uzyskamy ośmiu procent, to znaczy, że dalej będzie rządził PiS — łkał ze sceny Hołownia.
Z kolei Tusk, z tej samej sceny, z której rok temu z nienawiścią w oczach grzmiał, że z list PO będą kandydowali jedynie zwolennicy aborcji, tłumaczył, że Giertych będzie w sprawie mordowania nienarodzonych dzieci głosował, jak PO mu każe.
Nie zabrakło kabaretowego zestawienia autorów jednych z największych polskich afer gospodarczych na jednej scenie przedstawianych jako nadzieja na praworządność made in Koalicja Obywatelska. Osiecki z Get Back, który ma zarzuty za działanie w zorganizowanej grupie plus Witucki, również z zarzutami, wystąpili w panelu ze Śmiszkiem, który ma być wiceministrem sprawiedliwości w rządzie opozycji. Ot, chichot historii.
Miałkie intelektualne wydarzenie, którym był tegoroczny CPP 2023 przez mieszkańców Olsztyna zostanie zapamiętany tylko z jednego powodu. Na czas trwania sabatu totalnej opozycji miasteczko akademickie w Kortowie zostało podzielone płotem. Ogrodzone zostało także jezioro. I to, do tego stopnia, że płot wstawiono na wiele metrów w głąb tafli wody.
Suto finansowanemu przez zagraniczne fundacje wydarzeniu nie pomogła obecność kontrowersyjnej noblistki Olgi Tokarczuk. W kolejce po jej autograf stanęło zaledwie garstka młodych, a jej wykład okazał się smętnym pokazem pseudointelektualizmu. Noblistka określiła siebie jako osobę, która „ma rodzaj depresji klimatycznej”. Przyznała też, że czasami budzi się w nocy i myśli o nadciągającej zagładzie klimatycznej, która teraz „pomrukuje w krajach południa Europy, czy na Hawajach” …
Marek Adam