11 stycznia 2024 roku w Warszawie miał miejsce, Marsz Wolnych Polaków, który był protestem na „zamach stanu” dokonanym przez „koalicję 13 grudnia”.
Mimo wygranych wyborów, 15 października 2023 r. przez totalną koalicję, stworzony rząd Tuska (z 10 partyjek) chciał w sposób natychmiastowy przejąć media publiczne, aby pozbawić „wolnego głosu” polskie społeczeństwo. Gdy piszę ten artykuł 12 stycznia br., uświadamiam sobie, że nie długo będziemy mieli miesiąc armagedonu. Oprócz ww. faktów pojawili się pierwsi od 1989 roku więźniowie polityczni: Maciej Wąsik oraz Mariusz Kamiński, którzy mimo prawa łaski prezydenta z 2015 roku zostali pozbawieni mandatów poselskich przez Tuska rękoma Hołowni.
W Olsztynie solidarnie z apelem PiS-u został zorganizowany wyjazd wielu autokarów ze zwolennikami wolnych mediów do Warszawy. Kilka dni wcześniej, każdy chętny do wyjazdu na Marsz do Warszawy, przekazał organizatorom dane personalne, po czym po paru dniach dostał przydział do odpowiedniego autokaru.
Emocje i wątpliwości dotyczące wyjazdu dręczyły moich kolegów i znajomych, oraz mnie samego, szykujących się do podróży. Pamiętaliśmy, jak traktowani byli uczestnicy pierwszych Marszów Niepodległości podczas drogi do Warszawy: szczegółowe długie kontrole pojazdów oraz przeszukiwania podróżnych. Kontrole miały na celu maksymalne przedłużenie podróży i tym samym opóźnienie dojazdu do stolicy. To był koloryt czasów ośmioletnich rządów Platformy Obywatelskiej. Ale zaszczyt uczestnictwa w patriotycznym Marszu Wolnych Polaków wziął górę!
Przed wyjazdem 11 stycznia, ponad setka osób wyjeżdżająca autokarem nr 1 i nr 2, zebrała się przed Hotelem Wileńskim przy ulicy Knosały. Wraz z sąsiadem z Dajtek mieliśmy przydział do autobusu nr 2. W oczekiwaniu na swój autokar spotkałem parę znajomych osób z lat szkolnych, jak również byłego kuratora oświaty, Marka Nowackiego, kolegę ze Szkoły Podstawowej nr 1 z Zatorza.
Po wejściu do swojego autokaru, sympatyczna pani Sonia, pełniąca rolę kierowniczki grupy, sprawdziła obecność (53 osoby) i ruszyliśmy w stronę Warszawy, przez dłuższy czas jechaliśmy za autobusem nr 1. Autobusy ruszały w pewnej odległości czasowej, aby nie tworzyć zwartej kolumny z przyczyn logistycznych.
Podróż przebiegała spokojnie, w autokarze tworzyły się grupki dyskusyjne wymieniające poglądy na zaistniałą sytuację. Po postoju w Glinojecku na stacji Orlenu, podczas jazdy, pani Sonia przekazała informację, którą otrzymała od Jerzego Szmita o grożących kontrolach autokarów.
W nerwowej atmosferze, bez zatrzymań dojechaliśmy o godzinie 13 do rogatek Warszawy. Na parkingu docelowym (Torwar) byliśmy po 14 godzinie.
Po sformowaniu grupy, z transparentem „Klub Gazety Polskiej”, udaliśmy się ulicą Górnośląską w stronę Sejmu, mimo wezwań pani Sonii grupa zaczęła się rozrywać lub mieszać się z innymi grupami. Przed wymarszem spod autokaru pani Sonia podała miejsce odjazdu do Olsztyna, parking spod Pałacu Kultury i Nauki. Każdy uczestnik otrzymał telefon kontaktowy do pani Sonii oraz pana kierowcy. Tu należy podkreślić wzorową organizację całego wyjazdu.
Po godzinie byliśmy przed Sejmem, w drodze mijaliśmy coraz więcej policji. Przewodnim hasłem podczas drogi było: „Ruda Wrona, Orła nie pokona” oraz „Chodźcie z Nami!”. Gmach Sejmu był otoczony „wesołymi europejskimi barierkami” Hołowni.
Cały repertuar okrzyków jest trudny do powtórzenia, niektóre potrafię odtworzyć: „Gdzie jest płaczek z TVN-u”, „Rudy do budy” oraz „Rudy do Berlina”. Nie było żadnych wulgaryzmów, sprawdzane były transparenty w przeciwieństwie znanych manifestacji „totalnych”, gdzie oprócz ośmiu gwiazdek (***** ***), pojawiały się inne ohydne przekleństwa, wiele osób powtarzało, że „szatan podniósł głowę”!
Niech zwolennicy Tuska odpowiedzą sobie sami, po której stronie są słynni „królowie życia”, ciemnogród, prostactwo oraz niedouczone chamstwo.
Uroczysta atmosfera unosiła się przed Sejmem oraz pomnikiem Bohaterów AK. Punktem kulminacyjnym, obok odśpiewania Hymnu Narodowego było odtworzenie doniosłego hymnu chwalebnego Te Deum laudamus. Można było zauważyć wśród uczestników duże wzruszenie.
Po wystąpieniu prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego oraz innych posłów PiS-u swoje wystąpienia miało wielu gości z różnych regionów Polski. Po godzinie 19 tłum zaczął formować kolumny, by udać się przed Belweder. Po godzinnym marszu wraz z sąsiadem postanowiliśmy zawrócić i udać się na miejsce zbiórki pod Pałac Kultury i Nauki ze względu na potworne zmęczenie.
Po chwili zauważyliśmy, że tłum zaczął się rozrywać i grupkami zmierzać się do powrotnych punktów zbornych. Doszliśmy do słynnej palmy (Nowy Świat) i po skręcie w prawo, po kilkunastu minutach, zobaczyliśmy oświetloną iglicę Pałacu, jak nigdy w życiu ucieszyliśmy się na widok stalinowskiej budowli!
Po dotarciu z dużymi perypetiami do swojego autobusu byliśmy przeszczęśliwi. Ogrom autobusów zgromadzonych przed Pałacem, przysporzył zmęczonej patriotycznej dziatwie wiele problemów, ale dzięki Bogu w sukurs przyszły numery kontaktowe, szczególnie do pani Sonii!
Mimo trudnych warunków atmosferycznych (ślizgawica) chwilę po północy byliśmy już w Olsztynie.
Na zakończenie artykułu chciałbym przypomnieć, szczególnie młodym wyborcom Trzeciej Drogi, że jeżeli tak będzie dłużej, to czeka ich w niedalekiej przyszłości zbieranie szparagów oraz opieka nad potomkami „nazistów” w niemieckich domach opieki społecznej! Sprawa do zastanowienia. Rzesza blisko 3-milionowej Gimbazy daje niestety efekty!
Henryk Pejchert