W sierpniu 2013 roku, podczas nieformalnego spotkania w ogrodzie hotelu Belweder w Warszawie, działacz PO Henryk Koczan złożył donos na Pawła Majchera, który został szefem gabinetu politycznego ministra spraw wewnętrznych. Cała wina pana Majchera polegała na tym, że jego siostra była rzecznikiem wojewody za czasów PiS.
– Nie mam pojęcia, kim jest pan Paweł Majcher, … – odpowiedział premier Donald Tusk . – Dzisiaj jeszcze spytam pana ministra Sienkiewicza, kto zacz.
– To pisior! To pisior! – mieli odpowiedzieć premierowi działacze PO.
– Pisior, tak? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem gabinetu.
Wydawałoby się, że okres polowania na pisiory dawno już minął, ale nie w Olsztynie.
27.09.2022, o godzinie 12:10 redakcja Gazety Wyborczej zamieściła artykuł, w którym pewien „działacz”, płacząc w mankiet spodni redaktora Kursa, skarżył się na pisiora, a dokładnie na Jerzego Szmita. Płaczliwemu działaczowi (jak informują wiewiórki zaprzyjaźnione z redaktorem Tomaszem Kursem, ów działacz to znany frustrat prowadzący biznes w Stawigudzie) nie podoba się, że Jerzy Szmit atakuje prezydenta Grzymowicza m.in:
„ (…) nadaje ton dyskusji, prowadzi własną kampanię dotyczącą strategii rozwoju Olsztyna i występuje w roli komentatora.”
Oberwało się tez posłance Arent, która wg płaczka ze Stawigudy:
„(…) nie potrafiła utemperować medialnej działalności Szmita, który błyszczy nie tylko w kontrolowanym przez siebie portalu Opinie Olsztyn, ale także pokazuje się na konferencjach przy okazji inwestycji drogowych czy innych wydarzeń. – Widać, że Jerzy Szmit robi, co chce, a na dodatek jego ludziom nie spadł włos z głowy. Przeciwnie: mają się dobrze i otrzymują kolejne stanowiska.”
Długo nie trzeba było czekać, żeby kolega redaktora Kursa znany posiadacz tzw. żółtych papierów również wysmażył pamflet potępiający pisiorów i żądający głowy przynajmniej jednego z nich. Otóż 28 września 2022 11:42 ukazał się artykuł: Kto rządzi olsztyńskim okręgiem PiS, Szmit czy Arent?
Jak poinformował były redaktor radiowy Adam Socha:
Stworzenie stanowiska zastępcy dyrektora w Totalizatorze Sportowym Sp. z o.o. oddział w Olsztynie dla Zbigniewa Targowskiego wywołało oburzenie i zaskoczenie lokalnych działaczy PiS-u, którzy uważają, że po pierwsze, stanowiska w spółkach Skarbu Państwa należą się członkom partii, po drugie, to sygnał, że nadal „karty rozdaje” Jerzy Szmit (Targowski jest postrzegany jako jego „człowiek”) a nie nowa pełnomocnik okręgu olsztyńskiego PiS poseł Iwona Arent.
Rzeczywiście, nigdy w żadnych wydarzeniach związanych z olsztyńskim PiS-em (zebrania, uroczystości, wybory) Targowski nie istniał. Ten absolwent Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Warszawie, przez 19 lat pracował w Telekomunikacji Polskiej S.A., następnie przez 11 lat w PKO BP. W 2018 roku dostał stanowisko Dyrektora Regionu Warmińsko-Podlaskiego Banku Pocztowego S.A.
Z treści artykułu również wynika krytyka Iwony Arent, która wg autora artykułu nic nie robi a „jedyna zmiana, którą wprowadziła, to wynajęcie nowego, schludnego lokalu na spotkania partyjne przy ul. Kościuszki w Olsztynie, w miejsce obskurnego i zapyziałego lokalu w kamienicy przy ul. Dąbrowszczaków”
Dodatkowo redaktor Socha poinformował:
„Stanowisko dla Targowskiego w Totalizatorze jest dla tych działaczy (którzy nie uznawali Jerzego Szmita jako szefa regionu olsztyńskiego) sygnałem słabości ich liderki i tego, że centrala partii się z nią nie liczy.
Wysłałem pytanie do poseł Arent, czy konsultowano z nią stanowisko w TS dla Targowskiego? „Nie” – odpowiedziała krótko, co potwierdza ich obawy.
Cel tych redaktorskich wypocin wydaje się dość jasny, tu nie chodzi ani o Targowskiego, ani też o Szmita, lecz o rozbijanie środowiska PiS w Olsztynie.
Jeżeli obecna szefowa regionu olsztyńskiego Iwona Arent da się wpuścić w maliny i spowoduje odwołanie dyrektora Totalizatora Sportowego w Olsztynie, to nie tylko wywoła zamieszanie w środowisku działaczy PiS, ale również udowodni, że tezy o zawłaszczaniu państwa głoszone przez duet Socha Bachmura są prawdziwe (bo jak inaczej nazwać odwołanie z zajmowanego stanowiska człowieka o takim dorobku zawodowym jak wspomniany Zbigniew Targowski? I z takim kierunkowym wykształceniem – ma nie tylko ukończone dwa kierunki z dziedziny zarządzania, ale również studia MBA). Dodatkowo może narazić się na zarzut nieposłuszeństwa wobec prezesa Kaczyńskiego, który na ostatnich wewnętrznych spotkaniach apelował o wygaszenie sporów i zagroził wyciąganiem konsekwencji wobec osób rozbijających jedność partii. Dodatkowym smaczkiem ewentualnego odwołania Zbigniewa Targowskiego będzie opinia, że nowa szefowa jest osobą sterowalną przez dwóch wrogich PiSowi pismaków.
Z kolei jeśli nic nie zrobi, to wywoła wzmożoną frustrację u kilku mało znanych „działaczy”, co w ich przypadku może doprowadzić do biegunki czy innych dolegliwości gastrycznych.
I po co ci to było, Grzegorzu Dyndało?
Grażyna Paździoch