Zanim do władzy doszła „uśmiechnięta koalicja”, takie sytuacje były nie do pomyślenia. 107 rodzin pracowników zwolnionych ze zlikwidowanego w Olsztynie zakładu PKP Cargotabor nie dostało ani odpraw, ani świadczeń związanych ze zwolnieniami grupowymi. Te rodziny nie miały radosnych świąt… ani nie fetowały objęcia przez Polskę prezydencji w Unii Europejskiej!
107 pracowników układu, czyli praktycznie cała załoga, dostało wypowiedzenia na początku listopada. Pracowali do końca miesiąca. Ostatnia wypłata pojawiła się na ich kontach 10 grudnia. I jak relacjonują nam Ci, z którymi redakcja „Opinii” ma kontakt, dalej jakby przestali istnieć dla firmy, której większość z nich poświęciła swoje całe życie.
Nie ma informacji, ani o tak szumnie zapowiadanym przejęciu zakładu przez firmę z Wrocławia, ani, co gorsza, należnych pieniędzy… ani odpraw, ani świadczeń związanych ze zwolnieniami grupowymi. Święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok i święto Trzech Króli były tych 107 rodzin czasem rozpaczy, a nie radości.
Gdzie są teraz wszyscy związkowcy i politycy, którzy tak chętnie przychodzili na wiece w zakładzie, gdy było to dla nich opłacalne politycznie? Gdzie honor i choćby ludzki odruch u władz krajowych spółki, którą „uśmiechnięta koalicja” postawiła w stan restrukturyzacji? Gdzie pomoc od władz lokalnych i wojewódzkich?
Rodziny zwolnionych pracowników zasługują na szacunek i “ludzkie” potraktowanie. Ich dramat to papierek lakmusowy odporności naszego społeczeństwa na łamanie prawa.
Jeśli podobne sytuacje mają miejsce w Warszawie, gdzie politycy kłamią, obrażają się nawzajem i naginają przepisy, można jeszcze powiedzieć, że to ich sprawa. Ale w tym przypadku władza otwarcie lekceważy prawo pracowników do godności i bezpieczeństwa socjalnego!
A łamania podstawowych zasad, na których opiera się zaufanie społeczne, nie wolno tolerować pod żadnym pozorem. Ludzie nie mogą być traktowani jak zbędne elementy w machinie biurokracji. To nie tylko kwestia sprawiedliwości, ale fundament stabilnego i uczciwego państwa.
Warto też pamiętać, że zlikwidowany w Olsztynie zakład to nie tylko miejsce pracy, ale i kawał historii. Zlokalizowany przy ul. Marii Zientary-Malewskiej, pełnił kluczową rolę w utrzymaniu taboru kolejowego w regionie. W czasach świetności naprawiano tu tysiące wagonów. Teraz gdy kolej rządzi się „uśmiechniętą kalkulacją”, miejsca takie jak Olsztyn stało się „nieopłacalne”.
I to mimo tego, że zakład jako jeden z niewielu tego typu w kraju wypracowywał zysk. Mimo doinwestowania go w ostatnich latach kwotą blisko 10 milionów złotych. Mimo posiadania wyjątkowego skarbu w postaci doświadczonej załogi, której skompletowanie na nowo wydaje się nierealne.
Ale na likwidacji zakładu cierpią nie tylko pracownicy. Zdaje się, ze w Warszawie nikt nie pomyślał nie tylko o zwalnianych i ich rodzinach, ale także o bezpieczeństwie Polski. Kolej od lat odgrywa kluczową rolę w logistyce wojskowej, zapewniając szybki i efektywny transport sprzętu, amunicji czy żołnierzy. A Warmia i Mazury, leżące na wschodniej flance NATO, mogą w przyszłości stanowić kluczowy obszar działań operacyjnych…
Marek Adam