Totalna Opozycja cierpi na brak symboli. Na siłę próbuje uczynić takim symbolem śmierć Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, który zginął z rąk szaleńca podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zwolennicy totalsów w drugą rocznicę śmierci Adamowicza układali na Placu Solidarności w Gdańsku ułożyli serce ze zniczy, zaś wdowa po prezydencie Gdańska po raz kolejny przed kamerami wygłaszała manifest polityczny przekonując, że winę za śmierć jej męża z ręki szaleńca ponosi PiS i bliżej nieokreślona nienawiść polityczna. Znicze rozpaliło przed olsztyńskim ratuszem również ok. 20 członków KOD-u.
Warto pamiętać jednak, że nienawiść, o której mówiła wdowa po prezydencie Gdańska, bardzo intensywnie hodowała Platforma Obywatelska i środowiska lewicowe. Co więcej – pielęgnują ją dalej, z braku pomysłu sięgając po symbole i próbując wzbudzić ból, który Polacy czuli już dwukrotnie w najnowszej historii – po śmierci Jana Pawła II oraz po Katastrofie Smoleńskiej.
Totalsi jednak doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie uda im się na siłę zbudować Adamowicza-symbolu – przede wszystkim dlatego, że środowiska konserwatywne w powadze śmierci będą raczej „ciszej nad tą trumną”, niż sięgną do okrutnych narzędzi, z których tak chętnie korzystali dzisiejsi udawani żałobnicy po Adamowiczu.
KOD w obliczu śmierci
Warto przypomnieć Czytelnikom, jak potraktowali oni podobną próbę uczczenia pamięci – w 2010 roku i przez wiele lat później – kiedy pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie Polacy ustawiali znicze przed obrazem śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki. Co kilkadziesiąt minut na miejscu pojawiały się warszawskie służby porządkowe i łopatami oraz spychaczami usuwały znicze z chodnika przed pałacem.
Co odważniejsi przyszli członkowie KOD-u rozkopując znicze ustawiali w miejscu pamięci puste puszki po piwie, a rozochoceni alkoholem oddawali na palące się znicze mocz.
Dlaczego z taką nienawiścią próbowano zwalczać wynikającą z potrzeby serca zwykłych obywateli chęć upamiętnienia Prezydenta Polski?
Hanna Gronkiewicz-Waltz, ówczesna prezydent Warszawy tłumaczyła, że musi „dbać o porządek w pasie drogi”. – W związku z tym od 10 miesięcy bez przerwy codziennie rano między godziną 3 a 5 sprzed Pałacu Prezydenckiego są zbierane znicze – wyjaśniała. – Wiele osób do mnie pisze, że im się nie podoba bałagan. Poza tym chodnik przed Pałacem Prezydenckim na warszawskim Krakowskim Przedmieściu to miejsce, którego nie można zamknąć. Bo jak wjedzie np. delegacja do prezydenta?
Ówczesny szef klubu PiS Mariusz Błaszczak odpowiadał jej: „Zachowanie funkcjonariuszy podległych Pani Prezydent było ostentacyjnym okazywaniem braku szacunku dla mieszkańców Warszawy, którzy w ten sposób oddają hołd poległym 10 kwietnia 2010 roku, urąga zarazem pamięci ofiar katastrofy. Na protesty zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim osób strażnicy miejscy reagowali dość agresywnie a usuwanie wieńca i palących się zniczy określali jako: usuwanie 'śmieci’”.
Dzisiaj totalsom ze stajni m.in. Gronkiewicz-Waltz nie przeszkadza bałagan, śmieci, ani to, że „centrum miasta to nie cmentarz” (używali takich argumentów), ani nawet zanieczyszczający powietrze dym ze świec (takich argumentów również używali).
Tradycja, która się nie przyjęła
Na siłę upamiętniają śmierć Pawła Adamowicza próbując z tej śmierci – morderstwa, co warto przypomnieć, z ręki szaleńca, które wydarzyło się podczas koncertu WOŚP w Gdańsku – symbol walki o Polskę. I kolejny symbol walki o Konstytucję i demokrację. Kolejny symbol, który w polskim społeczeństwie się nie przyjmie, bo Polacy doskonale pamiętają postać Adamowicza. Jego zaangażowanie w wątpliwe biznesy Amber Gold, to jak ciągnął z działaczami PO po płycie gdańskiego lotniska samolot założonych przez twórcę Amber Gold linii lotniczych OLT Express, które w zamyśle miały przejąć narodowego przewoźnika PLL LOT. Pamiętają również to, że kłamał w oświadczeniach majątkowych, że był znacznie bogatszy, niż wynikałoby to z osiąganych przez niego dochodów. Zamożność nie jest grzechem – jednak on nigdy nie chciał wyjaśnić, skąd ta zamożność pochodzi.
To właśnie pytania o oświadczenia majątkowe – proste i bez podtekstów – żona Adamowicza traktowała, jako objaw nienawiści. I do dzisiaj tak je traktuje.
Żal po śp Adamowiczu, podtrzymywany przez polityków totalnej opozycji, topnieje w oczach, czego dowodem jest garstka KOD-owców w Olsztynie. Choć bardzo starali się rozkręcić akcję ze zniczami, nic z tego nie wyszło. Symbol nie przyjął się na warmińskiej ziemi – być może dlatego, że nawet zwolennicy totalnej opozycji wiedzą, że za Adamowicza Gdańsk niebezpiecznie zmierzał w stronę dobrowolnego zniemczenia, łącznie z pomysłami odtworzenia Wolnego Miasta Gdańska i szukania dobrych stron czasów, kiedy na gdańskim magistracie powiewały z dumą gigantyczne swastyki.
Śp. Paweł Adamowicz nie zostanie symbolem nie tylko dlatego – jego śmierć i jej kolejne rocznice nie będą podgrzewane eksplozjami nienawiści, co miało miejsce w przypadku Katastrofy Smoleńskiej. Nie stanie się tak również dlatego, że większość z nas czuje pokorę w obliczu śmierci i bardzo poważnie traktuje złotą zasadę, że o zmarłych można mówić dobrze, albo wcale. Dlatego śmierć Adamowicza przeszła bez echa w środowiskach innych, niż totalnej opozycji.
Paweł Pietkun