Przetaczające się przez Polskę kolejne fale protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zakazu aborcji eugenicznej są oparte na fałszywej propagandzie mocno podbijanej przez opozycję. Razem z rosnącą z dnia na dzień liczbą zakażeń koronawirusem pokazuje, że Polska może stanąć przed zupełną destabilizacją. Na pytanie, komu na takiej destabilizacji zależy można odpowiedzieć tylko… Białorusini, przygotujcie się na najgorsze!
W geopolityce nie ma przypadków. Rewolucje, protesty społeczne, blokowanie rządowych mediów, podsypywanie pieniędzy na chaotyczne działania opozycji i burzenie fundamentów społeczeństwa – to stare, jak świat metody prowadzenia wojny. Trudno jest nie dostrzec, że jedynym podmiotem zainteresowanym realizowanym właśnie scenariuszem w Polsce jest Kreml i jego plany odbudowy imperium w granicach Związku Radzieckiego. To najlepszy czas na jakiekolwiek ruchy. Czas wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych bardzo mocno spolaryzował amerykańskie społeczeństwo, które i tak było już przerażone tym, jak bardzo w ich kraju rozprzestrzenia się koronawirus. Amerykańska administracja przynajmniej do końca roku będzie miała związane ręce. Kampania wyborcza, same wybory i w końcu burzliwe tygodnie powyborczych protestów składanych przez sztaby wyborcze obu kandydatów gwarantują Moskwie spokój w przypadku wprowadzenia wojsk na Białoruś – wszak Aleksander Łukaszenka już o taką pomoc poprosił.
Krajem, który bezspornie zareagowałby na rosyjską aneksję Białorusi jest Polska – utrzymanie demokratycznego kraju buforowego między Polską a Rosją jest w interesie Polskiej Racji Stanu. A bez mała 40 milionowy kraj, który w ciągu ostatnich lat okazał się dla UE i USA silnym, gospodarczym partnerem, może rosyjskim władzom skutecznie pokrzyżować plany.
Nie bez powodu słabnąca do lat opozycja staje się nagle bestią o waleczności lwicy broniącej swoje małe. Liderzy Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, oraz związanych z nimi organizacji pozarządowych bez mrugnięcia okiem wypychają ludzi na ulice, nic nie robiąc sobie z dramatycznie wzrastającego zagrożenia i liczby zakażeń koronawirusem przekraczającej, 10, 12, 13, 14 a w końcu 16 tysięcy osób dziennie.
Kościół na celowniku. Nie pierwszy raz
Kolejna grupa aktywistów wściekle atakuje kościoły i duchownych. Kościół katolicki w chwilach największego zagrożenia dla Polski od zawsze był miejscem trwania i odradzania się polskiego patriotyzmu, polskich tradycji i obyczajów. Dlatego też przez wszystkich najeźdźców i wrogów polskości był uznawany za pierwszego wroga. Nie jest inaczej także dzisiaj. Setki młodych, pełnych nienawiści ludzi wypisują na murach kościołów obelżywości, które trudno jest cytować, przeszkadzają w nabożeństwach, prowokują – licząc na nadchodzący opór ze strony tych, którzy kościołów bronić są gotowi. Skłócona i przełamana na pół Polska będzie krajem słabym i na takiej właśnie Polsce zależy strategom na Kremlu. To realizacja strategii Związku Radzieckiego opisanej skrupulatnie w podręczniku do dzisiaj będącym obowiązkową lekturą w rosyjskich akademiach wojskowych – „Wojnie Buntowniczej” płk Jewgienija Messnera. Strategii, która doskonale sprawdziła się w Mołdawii, na Ukrainie, sprawdza się na Białorusi i jest wykorzystywana nad Wisłą.
Determinację, z jaką opozycja wysyła na ulice bezrefleksyjne tłumy – wiedząc doskonale, że wielu protestujących za kilka dni, góra kilka tygodni wyląduje w szpitalach z objawami Covid-19 – mogą usprawiedliwić jedynie pieniądze. A tych na wpływanie na politykę wewnętrzną w krajach ościennych Rosja nigdy nie żałowała.
Protest przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego jest dzisiaj zupełnie niezrozumiały. Trybunał Konstytucyjny badał wszak zgodność prawa uchwalonego przez dzisiejszą opozycję z Konstytucją promowaną i przyjętą również przez dzisiejszą opozycję. Twarzą Konstytucji był Aleksander Kwaśniewski. Do jej przyjęcia nawoływał Donald Tusk i wielu dzisiejszych polityków opozycyjnych. Odrzucali ówczesne argumenty, że jest nieprecyzyjnym bublem prawnym, którego wady będą szkodzić Polsce w przyszłości. A aborcja eugeniczna jest sprzeczna z Konstytucją, co przyznają również autorytety prawnicze związane z obozem opozycyjnym.
Propaganda kłamstwa
Urodzenie śmiertelnie chorego dziecka jest oczywiście ogromną tragedią dla rodziców – tragedią niewyobrażalną, dającą się jedynie porównać do poronienia długo oczekiwanej ciąży. Nie jest to jednak problem dotykający większości Polek – co propagandowo wtłoczyła do głowy młodym ludziom opozycja z bezprecedensowo silnym poparciem stacji TVN i innych mediów opozycyjnych. Problem, jaki badał Trybunał Konstytucyjny dotknie może co tysięcznej obecnej na manifestacji kobiety.
Propagandowo przedstawia się również aborcję jako formę antykoncepcji – aborcja nie jest i nigdy nie była formą antykoncepcji. I jako taka nie miała nic wspólnego ze świadomym planowaniem ciąży i rodziny (a przecież to te argumenty są na sztandarach protestów w całej Polsce). Antykoncepcja to tabletki hormonalne, spirale i prezerwatywy! Antykoncepcja to uniemożliwianie zapłodnienia, nie zaś usuwanie rozwijającego się płodu. I kolejne kłamstwo… „Moje ciało, moja sprawa”, „moja macica, moja sprawa” – krzyczą kobiety (i mężczyźni, wielu z nich deklaruje się jako homoseksualiści) blokujący drogi w polskich metropoliach. Jednak dziecko w łonie matki nie jest jej ciałem – o czym kobiety doskonale wiedzą.
Nikt nie zabronił kobietom planowania rodziny, państwo nie nakazuje rodzenia dzieci – i znowu propagandowe kłamstwo powielane od niemal tygodnia. Kobiety mogą zachodzić w ciąże, bądź im zapobiegać – jeżeli chcą.
Nikt po decyzji TK nie wstrzyma badań prenatalnych – to codzienność w gabinetach ginekologicznych i na oddziałach położniczych w szpitalach. Badania prenatalne będą wykonywane dalej – o czym mówią lekarze bez względu na to, po której stronie obecnego sporu się znaleźli. Dzieci w łonach matek będą badane równie szczegółowo, jak do tej pory. I podobnie wykonywane będą operacje i zabiegi wewnątrzmaciczne. Mówienie czegoś innego jest kolejnym ruchem mającym na celu podgrzanie emocji i wywołanie protestów. Co istotne, kiedy argument wstrzymania badań prenatalnych po wyroku TK pojawił się po raz pierwszy, z mediów opozycyjnych zniknęli lekarze ginekolodzy i położnicy. Ich zdania już nikt nie przedstawia, bo nie o prawdę dzisiaj chodzi, a wyłącznie o konflikt. Konflikt wewnątrz narodu, na którego dezintegracji najbardziej zależy politykom co wieczór wznoszącym toast na Kremlu i szykującym się do spędzenia Sylwestra w Mińsku. W rosyjskim Mińsku.
Paweł Pietkun