Wydawało się, że w oksymoronach kapusia „Bolka” Wałęsy nikt nie przebije. Tusk przebija granice wyznaczone nie tylko przez innych, ale i samego siebie. Do tej pory próbował przekonać, że był i jest największym rusofobem w Europie, jeśli nie na świecie. Z tych nieudolnych prób nic nie wyszło, to teraz próbuje wskazać rusofila.
Tusk akronim Zjednoczonej Prawicy za Leszkiem Moczulskim rozszyfrował jako PZPR – Płatni Zdrajcy Pachołki Moskwy (poprawiono go) … Rosji. Nigdy nie był błyskotliwy ani innowacyjny. Pół biedy kiedy powtarza za kimś; gorzej gdy wykonuje czyjeś polecenia. Jego działalność jako premiera (za I-szego Tuska i teraz) w Polsce to potwierdza dobitnie.
W oszczerczym filmiku podkręca emocje i napuszcza na siebie Polaków i to tuż po zamachu na premiera Słowacji Roberta Fico. Do czego może doprowadzić sianie nienawiści?! Tak nie robi Polak swojemu Narodowi! A mimo to Tusk bezczelnie wmawia: „Rosja już tu jest. Jej największym sukcesem w Polsce jest PiS”. Powtarza te słowa za byłym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego Pytlem (wypowiedź z 2022 r.). Tym samym, który w październiku 2012 r. w Kadynach (gm. Tolkmicko) chlał wódę z funkcjonariuszami rosyjskiej FSB, a jednego z nich obdarował … polską szablą oficerską. Hańba! Mimo Zbrodni Smoleńskiej Tusk, jako „nasz [Rosjan] człowiek w Warszawie” jeszcze bardziej zacieśniał współpracę z Putinem. To już jest szczyt bezczelności!
Dzisiaj Tusk na swoje usprawiedliwienie podaje: „Z panem[?] Putinem spotykałem się równie często jak Lech Kaczyński”!? Fakt – razem spotkali się w 70-tą rocznicę wybuchu II wojny światowej na Westerplatte w 2009 roku. Trzeba było widzieć minę Tuska i Putina, gdy Prezydent Lech Kaczyński mówił, że: „Nie wolno ustępować imperializmowi, ani nawet skłonnościom neoimperialnym”. A to było już po inwazji Rosji na Gruzję. Drugi raz spotkali się na pobojowisku smoleńskim, gdy nad leżącym w rosyjskim błocie Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim Tusk ściskał się ze zbrodniarzem (już wtedy wiedział – zbrodnie w Czeczenii i Gruzji) Putinem.
„Pijąc” do PiS-u Tusk dwa dni temu napisał: „Rosja to wrogość wobec Zachodu, zwłaszcza wobec Unii, pogarda wobec rządów prawa i wszelkich mniejszości, upartyjnienie gospodarki i mediów, zalegalizowana państwowa korupcja, religia na usługach władzy, panowanie służb specjalnych. Otwórz oczy i poszukaj podobieństw” – namawiał. Właśnie! Doskonale umie połączyć prawdę (tym razem) o Rosji z manipulacją. Polacy „posłuchają”, jednak nie tak, jakby chciał Tusk i „otworzą oczy”.
Tusk niby historyk, a nie „załapuje”, że tak samo zdrajcami i Targowicą „pop-i” – pełniący obowiązki Polaków z nadania Moskwy – nazywali Żołnierzy Niezłomnych, którzy właśnie wałczyli z Rosją Sowiecką i jej „polskimi” pachołkami – tym najgorszym sortem.
Tusk ustami MSWiA Siemoniaka po „Pogłosie” Kierwińskim, byłego MON, tego od tablic Mendelejewa, zapowiada na 21 maja przyjęcie przez rząd projektu nowelizacji o Państwowej Komisji ds. Badania Wpływów Rosyjskich i skierowanie jej na najbliższe posiedzenie Sejmu?! Dobre sobie – pod warunkiem, że Tusk będzie pierwszym podejrzanym!
Tusk to taki dwa w jednym i jednocześnie sprzecznym (jak on funkcjonuje?) – „rusofobiczny rusofil” albo, jak pisałem swego czasu, „Rusofob rusofilny”.[1] Dobrze wyszkolony przez „polską” SB i niemiecką Stasi – złodziej złapany za rękę krzyczy: to nie moja ręka!?
Poza tym szubienice, sowieckie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – czerwonych bydlaków z Katynia i Smoleńska, Buczy i Izumia, okupanta Polski, których tak żarliwie broni lewactwo w Olsztynie należy zburzyć! Od wieków wolne narody burzą pomniki swoich okupantów.
Antoni Górski