Wyrwanie się dość daleko z Polski, oderwanie się od bieżącej gorączki politycznej, ale i od miejscowych problemów, daje naprawdę dobre efekty. Taki dystans, w powiązaniu z możliwością spojrzenia na sytuację innych, pozwala lepiej dostrzegać własną sytuację. Prawie trzy tygodnie spędzone na zachodnim wybrzeżu USA, przy 9 godzinach różnicy czasu, daje niesłychany komfort właśnie takiego zdystansowanego spojrzenia.
Zawsze uważałem, że bez takiego porównywania się do innych, oceny naszego podwórka są ułomne i oderwane od rzeczywistości. I po raz kolejny się to potwierdziło.
O naszej skłonności do kompleksów wobec „Zachodu” i każdego stęknięcia byle idioty na temat naszych „wad” i „niedostatków”, pisałem wiele.
Nic, naprawdę nic tak nie leczy z kompleksów, jak dobre poznanie rzeczywistości u innych.
Szalejąca inflacja, brak realnych osłon antykryzysowych i „tarcz covidowych”, prawdziwe naruszanie wielowiekowych reguł praworządności, oszustwa wyborcze, skorumpowane elity polityczne, patologiczny kształt życia gospodarczego połączony z rozpasaniem obrzydliwie bogatych rodzinnych karteli, szalejąca cenzura, niszczenie autorytetu służb mundurowych, nieznana w dziejach skala kryminalizacji życia w miastach, terror moralny ze strony „poprawności politycznej”, setki tysięcy nielegalnych migrantów, forsowanie patologicznych koncepcji ideologicznych zaprzeczających naturze człowieka, czy w końcu całkowicie fałszywa „troska” o klimat…
Tak wygląda dzisiejsza Ameryka.
I nie tylko.
Pojedźcie do Kanady, spędźcie trochę czasu w Niemczech, Belgii, Holandii, Francji – wszędzie to samo.
„Liberalna – demokracja” u szczytu swojej potęgi – niszczy człowieczeństwo, niszczy podstawy cywilizacyjne, kwestionuje naturalny porządek, cenzuruje, wyklucza, zamyka do więzień, uderza w biznesy niepokornych…
Weźmy choćby inflację – dotyka nas w Polsce i na całym świecie, bo jest to efekt „walki z ociepleniem klimatu”. Choćby nie wiem co nam tłumaczyli w Brukseli czy w Waszyngtonie, prawda jest jedna – prosta i nieskomplikowana. To wszystko co robimy dla „walki z ociepleniem”, przynosi takie skutki. A będą one coraz cięższa dla każdego przeciętnego obywatela.
Jaki jest realny wzrost inflacji w ciągu roku (czyli stan obecny w stosunku do podstawy sprzed roku) – proszę bardzo:
US +5, Ger +4,8, Hsp +4,9, POL +4,5, Węg +3,8, Cze +3,5, GBR +3,4, Ita + 3,2.
Czyli – wbrew temu co wrzeszczy krajowa opozycja – problem jest naprawdę wszędzie. I to w podobnej skali. Jeśli Niemcy mają wyższy wzrost inflacji niż my, to jest oczywiste, że z uwagi ma poziom naszych związków z ich gospodarką nie może być inaczej. To jasne jak słońce dla każdego, kto zechce używać rozumu. I tu nie o to chodzi, by wychwalać rząd („nic się nie dzieje”) czy NBP, ale też słuchać się nie da tych idiotów, którzy podają ceny pietruszki czy serka.
I teraz pytanie – czy gdziekolwiek z tych ww. krajów poza Polską, pojawił się kompleksowy program osłonowy i regulacje, które mają osłabić skutki tego sprokurowanego przez ideologicznych szaleńców nieszczęścia inflacyjnego? Powiem krótko – tu w Ameryce, nikt nawet o tym nie pomyślał.
To jeden przykład – mogę ich podać od ręki z dziesięć.
Dlatego choć było mi w Ameryce miło i przyjemnie to nawet NIE MACIE POJĘCIA, JAK SIĘ CIESZĘ ŻE WRACAM DO POLSKI. DO NAJWSPANIALSZEGO MIEJSCA NA ZIEMI !!!!
I nie zmieni tego ani Tusk, ani Lampart, ani Michnik i cała ta zgraja, która celem swojej działalności publicznej uczyniła plucie na MÓJ UKOCHANY KRAJ.
Grzegorz Górski