– Musimy dzisiaj skoncentrować się na wyborach prezydenckich, na wygranej Andrzeja Dudy, bo to jest dla nas, dla całej Polski – także dla Olsztyna – najważniejsze – mówi Jerzy Szmit.
Panie Prezesie, 5 marca prezydent Andrzej Duda spotkał się z mieszkańcami Szczytna i Pisza. Jak prezydentowi podobało się na Mazurach?
Wyjeżdżał pod wrażeniem serdeczności, z jaką był przyjmowany. Ta szczególna, spontaniczna radość i wdzięczność (było je widać w ludzkich oczach) zrobiły na nim ogromne wrażenie. Przyznał to zresztą, kiedy miałem okazję z nim potem krótko porozmawiać.
Prawdę mówiąc nie ma się co dziwić. Dorobek ostatnich pięciu lat jest ogromny. Chodzi nie tylko o koniec dotkliwej biedy, która dotykała wiele dzieci w naszym regionie jeszcze kilka lat temu. Mówimy o dostępności do pracy, wzroście poziomu życia itd… Mamy przecież w regionie ogromne inwestycje komunikacyjne, budowane są nowe drogi, odbudowywana jest kolej, która niemal zniknęła na ogromnym obszarze Warmii i Mazur. To również powrót wojska na Warmię i Mazury, przywrócone posterunki policji i odbudowa placówek pocztowych. Przede wszystkim jednak poczucie, że coś można zmienić, że wreszcie przyszła władza, która zauważa i rozwiązuje nasze problemy. To zresztą widać po wynikach wyborów, bo przecież Prawo i Sprawiedliwość wygrało w regionie wybory do Parlamentu Europejskiego, a potem wybory parlamentarne. To dlatego spotkania wyborcze prezydenta Andrzeja Dudy miały właśnie taką, a nie inną atmosferę. To ważne, bo wygrana Andrzeja Dudy będzie ma dla Olsztyna ogromne znaczenie…
Przykro to mówić, ale Olsztyn kojarzony jest najczęściej z aferami. Nie mamy szczęścia do prezydentów miasta. Przed nami kolejne referendum. Tym razem w sprawie odwołania Piotra Grzymowicza, obecnego prezydenta Olsztyna, zorganizowane przez Czesława Małkowskiego, prezydenta byłego…
Z jednej strony nie dziwię się inicjatorom referendum, że chcą odwołania Piotra Grzymowicza. Jest złym prezydentem, o czym od wielu lat mówimy. Z drugiej strony mądrość w polityce polega na tym, żeby przewidywać konsekwencje swoich działań. Czas, który został wybrany przez organizatorów referendum, wskazuje na to, że celem organizatorów jest powrót do ratusza prezydenta Czesława Małkowskiego. Było to początkowo powiedziane nawet wprost, a z czasem – ponieważ okazało się, że nie jest to wcale atutem – zaczęło być skrywane. Problem polega na tym, że Czesław Małkowski i Piotr Grzymowicz to jest ten sam program, to samo środowisko, ta sama polityka. W najważniejszych sprawach – głosowaniach nad budżetem, absolutorium, po sprawy budowy spalarni czy sprzedaży OZK – zawsze głosują razem. Pytanie: czy Olsztyn może sobie pozwolić na kontynuowanie takiej polityki? W tym wypadku zmiana personalna w niczym nie zmieniłaby polityki prowadzonej przez miasto. Oczywiście byłoby więcej festiwali, może więcej tańców na ulicach, ale oprócz tego dalej będzie trwała, szkodliwa polityka trwonienia szans rozwoju i zamykania się miasta na nowe pomysły i nowych ludzi. Prawdziwym celem obu panów jest utrzymywanie władzy olsztyńskiego układu. Pora skończyć z tą sytuacją, w której mamy na zmianę u władzy Małkowskiego i Grzymowicza. Niestety musimy na to jeszcze trochę poczekać.
My dzisiaj skupiamy się, na wygranej Andrzeja Dudy. Nasze miasto nie jest samotna wyspą, jesteśmy częścią Rzeczypospolitej.
Ponadto termin referendum w pobliżu wyborów prezydenckich nie służy też referendum. Przypominam, że do jego ważności potrzebna jest frekwencja na poziomie blisko 40 tys. wyborców. Taki wynik, bez współpracy głównych sił politycznych, jest bardzo trudny do osiągnięcia. Pamiętamy, że gdy odwoływany w referendum był Czesław Jerzy Małkowski interesowała się tym cała Polska – wozy wszystkich wielkich stacji telewizyjnych dyżurowały pod ratuszem i nadawały bezpośrednie relacje z ulic Olsztyna. Dzisiaj referendum nie wywołuje wielkich emocji – a one decydują o frekwencji.
Gdyby inicjatorzy, których osobiście szanuję, chcieli porozmawiać z Prawem i Sprawiedliwością, jak to widzimy, gdyby zechcieli uzgodnić kalendarz działań i osobę kandydata – nie wykluczam, że poparlibyśmy tę inicjatywę. Dzisiaj sprawy potoczyły się swoim tokiem, szkoda.
Choć, jak pan mówi, nie ma konfliktu w PiS zdarzają się krytyczne wobec pana publikacje, niekoniecznie jedynie w „Gazecie Wyborczej” – programowo niechętnej obecnej władzy…
Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu słyszałem opinie „PiS mi się podoba ale musicie zmienić tego Kaczyńskiego”. Jesteśmy partią rządzącą, więc nieustająco narażoną na krytykę. Na prezesie w okręgu olsztyńsko-ełckim skupia się uwaga lokalnych przeciwników politycznych czujących zagrożenie swoich interesów. Zaskorupiały przez dziesięciolecia olsztyński układ polityczny przestał być domknięty. Myślę, że za tymi którzy nas atakują, chowa się wiele osób, które cudzymi rękami bronią swoich pozycji w naszym olsztyńskim światku.
Poddawani jesteśmy różnym presjom, naciskom, hejtowi czy bardziej wyrafinowanym metodom wpływu. A przecież w każdej dużej partii jest grupa osób niezadowolonych z obecnego kierownictwa i jest to najzupełniej normalne . Jedni wyrażają to otwarcie, inni o swoich problemach zawiadamiają te media , które czekają na żale „anonimowego działacza”, który napisał, że np. nie podoba mu się sposób prowadzenia zebrań partyjnych. Z tych doniesień powstają „wstrząsające” historie o konfliktach wewnętrznych w olsztyńskim PiS. Schemat jest prosty – wystarczy że autor poda temat a brygady hejterskie ruszają do roboty. Poważne, szanujące się redakcje hejterów eliminują bo hejt jest zaprzeczeniem wolności słowa. Niestety w Olsztynie są redakcje dla których tworzenie pola do komentarzowego hejtu stało się sensem ich istnienia. Dlatego w pełni świadomie unikamy reakcji na takie pełne bezradności zaczepki. Dbam o to, aby to nas nie pochłaniało , nie dzieliło, ponieważ to my naprawiamy rzeczywistość, a dobrze nam to wychodzi. Szkoda czasu na udowadnianie, że nie jesteśmy wielbłądami, szkoda czasu na bezsensowną debatę.
Choć przyznam, rozmiar przemysłu hejtu jaki dotyka ludzi odważnych, dzielnych i aktywnych takich jak: Artur Chojecki, Dariusz Rudnik, Radosław Nojman, Grzegorz Smoliński, Paweł Żukowski, Marek Nowacki i wielu innych działaczy jest gigantyczny. Mogę jednak zapewnić ludzi dobrej woli – siły zła nas nie przemogą.
Ma pan jednak najsilniejsze nazwisko w lokalnych strukturach w PiS w regionie…
Mnie nie wypada tego oceniać. Prawdę mówiąc nawet się na tym nie skupiam, bo najważniejsze jest, żeby robić coś pozytywnego, żeby funkcje nie przesłaniały nam oczu. Te funkcje to jedynie narzędzie do poprawiania świata, służenia innym, zmieniania otoczenia na lepsze.
Czy olsztyński układ, o którym pan wspomina, da się zatrzymać? Zniszczyć? On właściwie jest niezmienny – podobnie jak Pana obecność w polityce, sięga lat 90 ub. wieku…
Trzeba nad tym pracować. Każde zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, wszystko, co osiągamy, każdy obszar który został uwolniony, w którym ludzie mogą spokojnie oddychać – bo przecież o to tak naprawdę chodzi – to jest nasz sukces. Przez ostatnie lata udało nam się zrobić bardzo dużo, osłabić układ. Myślę, że kolejne wybory i powtórny sukces Andrzeja Dudy w wyścigu do fotela prezydenckiego, w co ogromnie wierzę, pozwoli nam na zrobienie kolejnych kroków, że będziemy mieli możliwość wprowadzania w życie naszych rozwiązań.
Jaki jest wasz program dla Warmii i Mazur?
Jest skrojony dla naszego regionu. To oczywiście walka z ubóstwem, walka z wykluczeniem komunikacyjnym, wyrównywanie szans, prawdziwa polityka zrównoważonego rozwoju – to są te rzeczy na które czekaliśmy przez kilkadziesiąt lat, a tak naprawdę od zakończenia II wojny światowej. Walczyliśmy o to, żeby potrzeby naszego województwa były wreszcie dostrzeżone, a problemy rozwiązywane. Z radością mogę powiedzieć, że właśnie to dzisiaj się dzieje.
Rząd buduje drogę ekspresową na Mazury przeciwko której protestują ekolodzy. To też nie wyborcy PiS, raczej wyborcy Biedronia. Ale wydają się silni, krzyczą głośno…
Protestują wąskie środowiska, które potrafią wokół siebie wytworzyć ogromny szum, potrafią zmobilizować do swojej akcji różne środowiska medialne. Jednak, jeżeli rozmawiamy rzeczywiście z mieszkańcami, którzy nie przyjeżdżają tu na wakacje, nie odwiedzają Warmii i Mazur, nie bawią się tu, ale żyją tu i pracują, to już spotykamy się wyłącznie z głosami, że taką drogę trzeba niezbędnie wybudować. Zresztą, gdy jeden z mazurskich burmistrzów deklarujący się jako przeciwnik budowy drogi S16 zrobił w swojej gminie takie mini referendum internetowe, to okazało się, ze ogromna większość mieszkańców gminy była zdecydowanie za drogą.
W tej sprawie z jednej strony mamy elity, czy może wąskie grupy które są zainteresowane tym, żeby na Mazurach nic się nie zmieniło – większość z nich żyje poza naszą małą ojczyzną – które mają możliwości docierania do mediów, mają możliwości komunikowania się, mają możliwości głoszenia swoich poglądów, z drugiej strony mamy mieszkańców, którym ta droga jest potrzebna z powodów bezpieczeństwa, z powodów gospodarczych.
W ostatecznym rozrachunku dzięki tej drodze poprawi się również samopoczucie turystów mazurskich tak głośno ją potępiających. Dlaczego? Proszę popatrzeć, co się dzieje w Mrągowie w środku sezonu – tam nie ma jeszcze obwodnicy, godzinami trzeba przejeżdżać przez Mrągowo stojąc w korkach prawie warszawskich. Podobnie w Mikołajkach, które chwalą się, że są perłą Mazur. Tylko, że przejechanie przez nie w sezonie okazuje się dużą sztuką wymagającą cierpliwości i czasu.
Czy uda Wam się zatrzymać młodych na Warmii i Mazurach?
To jest nasze największe zadanie, największy cel. Nie jest to łatwe, bo musimy stworzyć szanse rozwojowe dla tych ludzi, którzy mogą się rozwijać gdzie indziej. Wszystkich na pewno nie uda się zatrzymać, bo przeciwko nam są siły pieniądza, władzy i wielkiego miasta – a to ogromne siły. Jednak rzecz w tym, żeby pozostanie i układanie sobie życia na Warmii i Mazurach nie oznaczało rezygnacji, nie oznaczało powodu do frustracji – nie udało mi się i dlatego zostałem. Chcielibyśmy, żeby młodzi świadomie wiązali się z regionem wiedząc, że można się na Warmii i Mazurach zrealizować, można żyć godnie, można rozwijać swoje talenty i można być dumnym z tego co się osiągnęło.
Ile dajecie sobie czasu na to, żeby zlikwidować pamiętający czasy PRL-u układ i radykalnie zmienić region oraz podejście do niego młodych ludzi?
Zwycięskie wybory prezydenckie Andrzeja Dudy – w co głęboko wierzę – dadzą nam trzy lata na kontynuowanie zmian, które się rozpoczęły w 2015 roku. To jest dużo czasu i myślę, że już pod koniec tego okresu zaczniemy zbierać efekty naszych działań. Działań które były podejmowane już wcześniej. Uważam, że umocni się przemysł, odczujemy obecność wojska, poczujemy poprawę po prostu. Tu widzę ogromną rolę Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, żeby umiał się przystosować do zmieniającej się rzeczywistości, żeby umiał być też ośrodkiem, który kształci ludzi nie tylko szukających pracy w miejscach abstrakcyjnych, ale rzeczywiście potrafią swoje umiejętności związać z Warmią i z Mazurami. No i oczywiście przemysł. Spójrzmy na Warmińsko Mazurską Specjalną Strefę Ekonomiczną, która ma znakomite wyniki finansowe – gdy już te firmy które zadeklarowały albo budowę swoich zakładów pracy, albo rozbudowę istniejących zrealizują plany inwestycyjne, to też zaczniemy to odczuwać. Będzie więcej pracy, będą wyższe płace, ludzie którzy mają wyższe kwalifikacje nie będą musieli szukać sobie pracy w Warszawie, Gdańsku, czy Poznaniu, tylko będą mogli te swoje kompetencje wykorzystywać w naszej małej ojczyźnie.
Olsztyn również będzie się rozwijał. Dobrze byłoby tylko żeby władze miasta, ale także część mieszkańców, jak najszybciej zrozumieli, że szansą Olsztyna nie jest turystyka, bo turystycznie to się jedzie do Mikołajek, do Mrągowa do Pisza – to tam jest turystyka i wypoczynek. Olsztyn ma szanse i powinien zostać regionalnym centrum, które zapewnia kulturę, które zapewnia wysoki poziom ochrony zdrowia, które stanie się rzeczywiście metropolią ściągającą z tych mniejszych ośrodków młodzież widzącą, że właśnie w Olsztynie może swoje marzenia spełnić.
Olsztyn, co powtarzają od lat rządzący miastem, nie jest miastem turystycznym i takie stawianie sprawy jest zupełnym niezrozumieniem sytuacji, bo dzisiaj nie wygramy konkurencji z Mikołajkami, z Rynem, z Mrągowem, czy z Braniewem nad Zatoką. Co możemy zaoferować turystom? Zamek, katedrę, dobry obiad, kawę – potem wszyscy jadą dalej. Właśnie na Mazury. Musimy z tego wyciągać wnioski. Olsztyn powinien być ośrodkiem przemysłowym po to, żeby kształceni na naszym uniwersytecie inżynierowie mogli na miejscu znaleźć normalną pracę. Może przesuniemy się z tego trochę takiego cichego spokojnego lenistwa w obszary, w których będziemy się kojarzyli z dynamizmem i rozwojem. Wszystko jest przed nami.
Dziękuję za rozmowę
Paweł Pietkun