Pisanie o Lechu Wałęsie przychodzi mi z trudem. Dla mojego pokolenia był przecież symbolem walki o wolna Polskę, podstawowe ludzkie prawa. Był prawdziwą legendą. Dzisiaj niemal każde działanie, każda wypowiedź wywołuje okrzyk: jak on może? Co mu jest? Dlaczego to robi?
Ostatnimi czasy obok jego komentarzy politycznych fanatycznie antyrządowych i zwykłych bzdur wygadywanych na dowolny temat dochodzi coraz wyraźniej wątek osobistej krzywdy finansowej.
Lecha Wałęsa jest dla świata, niezorientowanego w polskiej rzeczywistości politycznej, nadal człowiekiem wielkiego formatu, którego chętnie się zaprasza, słucha i nagradza. Dla Wałęsy od zakończenia pełnienia funkcji Prezydenta RP właśnie „zagranica” stała się źródłem bardzo lukratywnych dochodów. Dochody te pozwalały na utrzymywanie poziomu życia dostępnego bardzo tylko wąskiej grupie Polaków. Wykłady, odczyty, obiady, spotkania, na których wygłaszał swoje oświadczenia (lub tylko był obecny) doskonale wypełniały gruby portfel byłego działacza związkowego.
Przyszedł jednak czas covid-u i chętni na takie drogie imprezy zniknęli. Tym razem nie mógł za to obwinić rządu i Jarosława Kaczyńskiego, więc zaczął ogłaszać, że zbankrutował. Stwierdził, że on zarabia 6 tys., a żona wydaje 7 tys. Koniec świata!
Kwot nie będę komentował. Zastanawia mnie co innego. Wałęsa ogłasza, że szuka pracy, każdej pracy. Jak sam mówi od elektryka do prezydenta, wszystko weźmie. Dlaczego zatem na taką interesującą propozycje pozostają głusi koleżanki i koledzy z Gazety Wyborczej: Michnik, z TVN-u: Miszczak, czy z Europejskiej Partii Ludowej: Tusk. Przecież tyle zawdzięczają Wałęsie. Dziennikarze redakcji gazety i telewizji zarobili krocie, propagując jego historię, wypowiedzi, występy, pomysły. Europejscy politycy uwielbiali pokazywać się w jego obecności, ściskać dłoń, fotografować się.
Stały, suto opłacany felieton w piątkowym wydaniu michnikowej gazety, co to dla niego? Przecież jakiś redaktor mógłby pomóc napisać. Czy w TVN-ie – piętnastominutowy komentarz na tematy bieżące w dobrym czasie antenowym. Trochę byłoby śmiechu, zjadliwych komentarzy, ale pretekst do wypłaty byłby bardzo dobry. Skoro zagranica tak lubi słuchać Wałęsy to, dlaczego Europejska Partia Ludowa, na czele której stoi Tusk, nie weźmie go na etat głównego europejskiego stratega. Trudno byłoby przetłumaczyć, o czym mówi, ale zawsze można pokiwać głową i stwierdzić, że niestandardowe wypowiedzi Wałęsy są wielopiętrową intelektualną odpowiedzią na problemy dzisiejszego świata.
Wspomniani wyżej koledzy i stojące za nimi środowiska zawsze ustawiały Wałęsę według swoich potrzeb. Kiedy był dla nich groźny – bezwzględnie go zwalczały, kiedy był potrzebny – wynosiły pod niebiosa. Dzisiaj, gdy przestał być nawet zabawny, zostawili go na lodzie. Smutny finał. A może by znowu zaczął grać w totolotka?
Jerzy Szmit