Sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów i Polityki Regionalnej Jacek Karnowski, były wieloletni prezydent Sopotu na początku września zaproponował, by w Polsce rozważyć wprowadzenie regionalizacji pensji minimalnej. Miałaby być ona wyższa dla pracowników np. w Warszawie, a niższa pracowników w miejscowościach np. z woj. warmińsko- mazurskiego.
Samorządowcy jednogłośnie wskazują, że to wydatki na edukację stanowią największe obciążenie dla budżetów jednostek samorządu terytorialnego. W wielu gminach stanowią one główny wydatek bieżący, przewyższający nawet koszty inwestycyjne. Podwyżki wynagrodzeń nauczycieli, związane ze wzrostem płacy minimalnej i zmianami w systemie awansu zawodowego, pochłaniają ogromne środki, które teoretycznie powinny być rekompensowane przez subwencje oświatowe. W praktyce jednak subwencje te nie pokrywają w pełni finansowych potrzeb w zakresie edukacji, co skutkuje powstawaniem deficytów w budżetach samorządów. W tym kontekście minister Karnowski poważnie rozważa propozycje regionalizacji płacy minimalnej. Minimalne wynagrodzenie byłoby zróżnicowane w zależności od regionu, co ma odzwierciedlać lokalne warunki gospodarcze. Jak wskazuje Karnowski – to mogłoby pomóc w lepszym dopasowaniu polityki płacowej do lokalnych realiów i wzmocnić gospodarki regionów o wyższym poziomie rozwoju.
Kwestia wprowadzenia regionalizacji pensji minimalnej w Polsce nie wydaje się być dobrym pomysłem ponieważ stosowana jest ona przez państwa o ustroju federalnym, jak Stany Zjednoczone czy Kanada, co w założeniu wzmacnia autonomię poszczególnych stanów w kierowaniu polityką oraz gospodarką regionalną. Polska jest krajem unitarnym pod względem prawnym, ale również bardzo homogenicznym. Występują u nas dużo mniejsze różnice regionalne niż w większych państwach, takich jak USA. W przypadku Polski różnice w wynagrodzeniach są dużo większe pomiędzy branżami niż regionami. Większą różnicę widać np. po porównaniu wynagrodzenia informatyka i nauczyciela niż nauczycieli czy informatyków w różnych regionach. Wprowadzenie skomplikowanego lub zbytnio rozbudowanego modelu ustalania wysokości płacy minimalnej może prowadzić do chaosu. Dodatkowo zmiana modelu w zależności od jego założeń może generować dodatkowe koszty administracyjne. Ponadto regionalizacja płacy minimalnej może pogłębić różnice w zamożności pomiędzy regionami, co z pewnością spowoduje jeszcze większe zubożenie mieszkańców naszego regionu oraz zwiększy wśród nich poczucie niesprawiedliwości, gdyż za taką samą pracę będą otrzymywać niższe wynagrodzenie. Może to zachęcić osoby młode do migracji do bogatszych regionów. Doprowadziłoby to do dysproporcji regionalnych, braku rąk do pracy i jeszcze większego wyludnienia naszego regionu.
Następnym problemem jest sposób wyznaczenia płacy minimalnej oraz kwestia regionów, w których miałaby dana płaca obowiązywać. Wiadomo, że nawet województwa są zróżnicowane wewnętrznie pod względem rozwoju gospodarczego. Ponadto nie wiadomo, kto miałby wyznaczać poziom wynagrodzeń minimalnych i na podstawie jakich wskaźników. Nikt nie wymyślił obiektywnej, zrozumiałej dla wszystkich i pozbawionej kontrowersji metody wyznaczania płacy minimalnej dla regionów. Nikt też nie wie jaki miałby być rząd wielkości różnic pomiędzy obszarami. Jeżeli miałyby to być niewielkie różnice, wówczas nie ma sensu naruszać obecnego ładu. Natomiast jeżeli miałyby to być duże różnice, to mogą zaburzyć funkcjonowanie gospodarki kraju. Dużo wyższa płaca minimalna w potencjalnie bogatych regionach mogłaby doprowadzić do tego, że część pracodawców zaczęłaby zatrudniać na czarno w celu uniknięcia podatków. Regionalnie zróżnicowana stawka byłaby problematyczna przy ustalaniu wysokości różnych świadczeń, które uzależnione są od wysokości płacy minimalnej. Wprowadzenie regionalnego zróżnicowania może zrodzić falę niekończących się dyskusji i sporów. Nie ma też dowodów na to, że prognozy entuzjastów tego rozwiązania, dotyczące spadku bezrobocia i wzrostu gospodarczego w biedniejszych województwach potwierdzą się. Wprowadzenie branżowego i regionalnego zróżnicowania płacy minimalnej mogłoby doprowadzić do kontrowersyjnych sytuacji. Np. sprzątaczka z Warszawy zarabiałby więcej niż nauczyciel z Elbląga czy Olsztyna. Taki obrót spraw mógłby doprowadzić do strajków i głośnego sprzeciwu społecznego. Poczucie niesprawiedliwości pracowników, wykonujących te same prace, aczkolwiek w różnych rejonach Polski i za różną stawkę może doprowadzić do spadku wydajności pracowników.
dr Marcin Kazimierczuk
Radny Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego