W internecie wrze po uroczystości otwarcia letniej Olimpiady w Paryżu, gdzie jednym z punktów programu artystycznego było sparodiowanie przez transwestytów Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci.
Wprawdzie po wielu głosach oburzenia organizatorzy oświadczyli, że była to „parafraza” innego obrazu, pt. „Uczta bogów” innego, późniejszego o sto lat artysty Jana Harmesza van Biljerta i dotyczyła innego w sumie tematu to oświadczenie to przyjęte zostało przez większość europejskiej prawicy jako naciągane post factum tłumaczenie pod wpływem fali krytyki. Na tym pokazie otwarcia ukazała się także uśmiechnięta królowa Francji Maria Antonina z uciętą głową . Istna orgia lewicowego rozpasania antytradycjonalistycznego, antyreligijnego. Co na to francuska prawica ? Wydaje się że faktycznie nie istnieje, bo właśnie w takich sytuacjach polaryzacji widać najlepiej kto jest kim. A przecież francuska prawica, ba, skrajna prawica ma swoją długą historię, dała się zaznaczyć w wielu historycznych momentach. Miała też wiele swoich postaci, nieraz kontrowersyjnych. Jedną z nich był niewątpliwie Robert Brasillach.
Gdyby przyszło zapytać przeciętnego Polaka, któremu zdarza się od czasu do czasu przeczytać jakąś książkę, kim był Robert Brasillach? Na pewno by nie wiedział. Sądzę jednakże, że również nie wiedziałby przeciętny Francuz. Nie był to bowiem pisarz popularny czy sławny, aczkolwiek w okresie międzywojennym stawał się znanym literackim krytykiem. Zginął młodo. Jego śmierć była w zasadzie czymś co nazwać można sądowym morderstwem. W majestacie ówczesnego prawa skazano go na karę śmierci za kolaborację z niemieckimi władzami okupacyjnymi. Była to jednak w wypadku Brasillacha wyłącznie kolaboracja intelektualna. Nikogo nie wydał Niemcom. Nie zadenuncjował żadnej komórki ruchu oporu, nie walczył z bronią w ręku w szeregach armii okupacyjnej, nie służył w żadnej paramilitarnej organizacji współpracującej z okupantem. Opublikował artykuły i książki mówiące o konieczności francusko-niemieckiej współpracy i chwalącej niemiecki i włoski faszyzm. Za to zginął. W chwili śmierci miał 34 lata. Był nie tylko faszystą ale i gejem. Na zachowanych fotografiach widać tzw. „chłopca z dobrego domu” w okrągłych oprawach okularów, uczesanego z przedziałkiem, bez zarostu, z niewinnym wyrazem twarzy. Wydawało by się to sprzecznością samą w sobie- bycie homoseksualistą i faszystą. Ale nie było. Związki pomiędzy faszyzmem a homoseksualizmem istniały. O tym w dalszej części artykułu. Brasillach zabity z wyroku sądu Wolnej Francji przypomina osiemnastowiecznego francuskiego poetę Andre Cherniera który zginął zgilotynowany również w wyniku sądu rewolucyjnego podczas dyktatury Robespierre’a w okresie Wielkiej Rewolucji Francuskiej. W obu wypadkach szkodliwość społeczna i polityczna była równa zeru a jednak obu dosięgła śmierć z mocy obowiązującego prawa.
Robert Brasillach urodził się 31 marca 1909 roku w Perpignan, na granicy francusko- hiszpańskiej, u stóp Pirenejów, w rodzinie oficera. Jego ojciec, porucznik Arthemile Brasillach ukończył słynną wojskową akademię francuskiej armii w Saint Cyr. Po czym trafił do regimentu dowodzonego przez późniejszego marszałka Francji Louisa Lyauteya. Był to jeden z francuskich dowódców podczas zdobywania Afryki Zachodniej, w latach 1912 –1925 był rezydentem generalnym Francji w Maroku. Ojciec ciągle był przenoszony do różnych garnizonów, wreszcie trafił do francuskiej armii kolonialnej w Maroku a z nim jego rodzina, tj. żona Marguerita Redo Brasillach i mały Robert i jego siostra Zuzanna. Ojciec zginął w Maroku w roku 1914. Po jego śmierci wdowa z dwójką dzieci wróciła do Perpignan. Robert miał wtedy niecałe sześć lat a jego matka liczyła trzydzieści trzy lata. Na dzisiejsze realia była całkiem młodą kobietą. W ówczesnych też nie była jeszcze stara. Wyszła drugi raz zamąż. Jej wybranym był Paul Maugis, lekarz praktykujący w okolicy Perpignan. Po ślubie cała rodzina przeniosła się do miasteczka Sens w północnej Burgundii, będącego w pewnym sensie zapleczem Paryża, w każdym razie znajdującym się stosunkowo niedaleko na południowy wschód. Tam to Robert i Zuzanna młodsza od niego o rok poszli do szkoły. W roku 1921 urodziła się ich przyrodnia siostra Genowefa. Sens było miastem pamiętającym czasy rzymskiego imperium. Rodzina Brasillach – Maugis zajmowała duży osiemnastopokojowy dom. W mieście jest dużo zabytków średniowiecznych, między innymi dwunastowieczna katedra. Ojczym Roberta miał lukratywną praktykę lekarską. W wieku lat szesnastu młody Brasillach wyjechał do Paryża by kontynuować naukę w liceum gdzie ukończył dwie ostanie klasy w Liceum Ludwika Wielkiego (XIV). Była to w tym czasie bardzo prestiżowa i droga jednocześnie szkoła w Paryżu i w całej Francji. Młody licealista przebywał w gronie chłopców o zbliżonych poglądach, pochodzeniu społecznym, podobnym poziomie życia. Była to francuska klasa średnia, lub też wyższa średnia. Bourgerois czyli burżuazja czyli mieszczaństwo. U nas nieraz wyśmiewane, poniżane, na zachodzie Europy stanowiące podstawę społeczeństwa i „twarde jądro” państwa. U nas wypadało być szlachcicem albo artystą, broń Boże mieszczaninem. Tam, we Francji to mieszczaństwo było klasą rządzącą i jest nią nadal.
Kolegami z klasy Roberta byli Roger Vailland i Maurice Bardeche. Pierwszy z nich był pisarzem podobnie jak i Brasillach, jednakże podczas wojny i niemieckiej okupacji zajął zupełnie odmienne stanowisko, uczestnicząc we francuskim ruchu oporu. W roku 1945 wydał powieść pt.” Dziwna zabawa” poświęcona walce z Niemcami. Powieść ta była tłumaczona na polski i wydana w 1948 roku. Vailland należał do grupy lewicujących anarchistów. W jakiś sposób w roku 1948 można było jeszcze ją wydać w Polsce. Bardeche krytyk literacki, wydawca dzieł zebranych Balzaca,naukowiec o zdecydowanie prawicowych poglądach po roku 1945 został neofaszystą. Do działalności politycznej pchnęła go bezpośrednio egzekucja Brasillacha. W początkowym okresie ich znajomości Bardeche był przewodnikiem po ówczesnej francuskiej myśli prawicowej i po literaturze. Mieli też w liceum Ludwika Wielkiego swojego ulubionego nauczyciela, Andre Bellesort’a który z kolei był wielbicielem Charles Maurrasa oraz jego koncepcji cywilizacji śródziemnomorskiej i łacińskiej. W roku 1930 po ukończeniu liceum Brasillach zostaje studentem Ecole Normale Superieure w Paryżu. W dosłownym polskim tłumaczeniu byłaby to szkoła wyższa zwyczajna. Tłumaczy się to jako Francuską Szkołę Wyższą albo Wyższą Szkołę Państwową. Takich szkół jest we Francji parę a wypełniają one zadania kształcenia młodzieży oprócz uniwersytetów. Jest zdaje się odpowiednikiem anglosaskiego college’u tylko nieco wyżej stojącym w hierarchii stopni nauczania. To coś jak nasza Państwowa Wyższa Szkoła tylko bez przymiotnika : zawodowa i stojąca na o wiele wyższym poziomie. Ta paryska Wyższa Szkoła Państwowa miała i ma bardzo wysoki poziom nauczania i cieszy się niezmiennie wysokim prestiżem. Jej absolwenci to m.in. Jean Paul Sartre i Georges Pompidou, Maurice Maerleau- Ponty i Simone Weil. Kształci francuską elitę intelektualną i jest w tym względzie zbliżoną do Oxfordu w Anglii czy Harvard w USA. Politycznie podczas studiów młody Brasillach zaczął dążyć do Action Francaise czyli Akcji Francuskiej, prawicowej, monarchistycznej organizacji utworzonej przez Charles Maurrasa. Żył on w latach 1868- 1952. Był twórcą koncepcji – nacjonalizmu integralnego- doktryny mówiącej o nadrzędności narodu jako władzy najwyższej ale też o jego niesuwerenności. Niesuwerenność narodu oznaczała ni mniej ni więcej to, że na jego czele powinna stać władza która nie byłaby władzą wybraną demokratycznie i nie powinna ona od wyborów narodu zależeć. To on, naród powinien we wszystkim być zależny i posłuszny władzy. Ideałem więc byłaby monarchia absolutna, w europejskich realiach XX wieku, monarcha sprawowałby władzę autorytarną. Z kolei naród, w rozumieniu Maurrasa to nie zbiór zatomizowanych, pozbawionych punktu zaczepienia jednostek podatnych na manipulacje. Naród to zbiór mniejszych wspólnot; lokalnych, terytorialnych, opartych na wiekowej tradycji krain, ziem, gmin które posiadają duży lokalny samorząd w ramach monarchii. Maurras widział społeczeństwo jako hierarchię, odwzorowanie piramidy z królem na szczycie i samorządnych, lokalnych ,opartych o historyczne tradycje wspólnotach u podstawy. Państwo z ustrojem monarchicznym rozumiał jako organizację zdecentralizowaną, z dużą autonomią prowincji i regionów. Uważał również, że niezbędnym do funkcjonowania takiej społecznej hierarchii i tradycji jest Kościół Rzymskokatolicki. Sam, chociaż był niewierzącym nigdy Kościoła nie atakował a na odwrót, głosił konieczność jego uczestnictwa w życiu narodu i państwa. Był konserwatystą i monarchistą ale był też zdecydowanym krytykiem faszyzmu zarówno włoskiego jak i niemieckiego. Również był zdecydowanym przeciwnikiem, ba, wręcz wrogiem demokracji liberalnej. Uważał , że w tym systemie bardzo łatwo o wynaturzenia, rządy klik, mafii, korupcję przy jednoczesnym ogłupianiu i manipulowaniu narodem który nieraz nie dorósł do odpowiedzialności demokratycznych wyborów. Władza, moralna, dążąca do dobra narodu powinna go prowadzić jak dobrzy rodzice dziecko, chroniąc od różnych złych przypadków. Władzy tej pomaga Kościół będący gwarantem należytego społecznego porządku i moralności. Ta ideologia nazywana nacjonalizmem integralnym w różnych odmianach zaczęła niezależnie od Maurrasa funkcjonować w Europie. Można stwierdzić, że większość ruchów nacjonalistycznych w tym czasie przejęła Maurrasowski pogląd na relacje władzy i narodu w aspekcie nacjonalistycznym. Nawiązywał do niego np. Dmytro Doncow, ideolog ukraińskiego nacjonalizmu, zamiast jednak króla stawiając na czele narodu najbardziej ideowo i moralnie wybijające się jednostki które według niego miały prawo do decydowania o losach narodu i jego życiu oddając własne do jego dyspozycji. Tę zasadę przyjęli też faszyści – Mussolini i Hitler oraz autorytaryści, zwolennicy silnego państwa i silnej władzy: Franco, Salazar oraz po części nasz Marszałek Piłsudski a także radykalni młodzi działacze Narodowej Demokracji tworzący w połowie lat trzydziestych XX wieku ruch narodowo-radykalny. Różnica pomiędzy nimi a Maurrasem polegała na tym, że ten ostatni był przeciwnikiem egalitaryzmu i socjalizmu który był widoczny w innych narodowych ideologiach. Egalitaryzm to próba, dążenie do zrównania warstw społecznych, socjalizm to dążenie do takiego podziału dochodu narodowego aby wszyscy mieli mniej więcej po równo. Skoro naród jest całością, jedną wielką rodziną połączoną więzami krwi to nie powinno być różnic w posiadanym majątku. Maurras uważał, że regulowanie dystrybucją dóbr jest złem – jest rewolucją, jest zaprzeczeniem tradycji na której zbudowane jest państwo, monarchia, Kościół. Nie można zabierać jednym by dać drugim. Różnice w stanie posiadania są czymś naturalnym, potrzebnym i koniecznym, jako że są podstawą ekonomicznej aktywności. Sztuczne zrównywanie szans jest wbrew naturze. Połączył on ideologię prawicową z nacjonalistyczną. Dotąd bowiem, nacjonalizm łączył się przede wszystkim z socjalizmem, różnie pojętym. Swego rodzaju konsekwencją konserwatyzmu będzie też powstały w wieku XX tradycjonalizm integralny, ze swoimi głównymi przedstawicielami takimi jak : Julius Evola, Rene Guenon o których napiszę w kolejnej „Debacie”. Maurras tworzył również teorię o cywilizacji śródziemnomorskiej jako osobnej całości tworzonej przez rasę „łacińską” którą przeciwstawiał Germanom i cywilizacji północy. Poprzez wspólnotę łacińską rozumiał Francuzów, Włochów i Hiszpanów. Akcja Francuska miała też swoje bojówki młodzieżowe które przyjęły nazwę – Kameloci Króla. Organizacja ta została zdelegalizowana w roku 1936. Blisko nich był też młody Robert Brasillach.
Akcja Francuska posiadał własną gazetę „L’Action Francaise” której redaktorem był Maurras. W roku 1926, 29 grudnia papież Pius XI nałożył ekskomunikę na Akcję Francuską i Maurrasa. Przyczyną było postawienie na pierwszym miejscu narodu w życiu społecznym, miejscu które należy się Bogu. Z kolei 5 lipca 1939 roku, kolejny papież Pius XII zdjął tę ekskomunikę. Maurras był też dwa razy więziony za swoje przekonania antyrepublikańskie, antyparlamentarne, raz przez 8 miesięcy w 1936 roku, kiedy też rząd francuski rozwiązał Akcję Francuską i w latach 1944- 1952 za wspieranie kolaboracyjnego rządu marszałka Filipa Petaine’a w okresie niemieckiej okupacji. Maurras był też niestety, antysemitą, swój początek politycznej działalności datować mógł na okres tzw. afery Dreyfusa która wybuchła w 1894 roku roku. Polegała ona na tym, że jeden z oficerów armii francuskiej, Alfred Dreyfus został skazany za zdradę na rzecz Niemiec w tzw. procesie poszlakowym, to znaczy takim w którym sąd nie dysponował żadnymi dowodami a jedynie domysłami. Głównym powodem skazania Dreyfusa było to, że był z pochodzenia Żydem. Sąd wojskowy stwierdził, że jako Żyd, nie był lojalny wobec państwa francuskiego a ponieważ Żydzi środkowoeuropejscy posługiwali się językiem jidysz który był w praktyce dialektem niemieckiego, uważano, że jest naturalnym, że Dreyfus był po stronie niemieckiej. Skazano go na degradację i więzienie w Gujanie francuskiej, skąd praktycznie nie wracał żaden więzień. Ten wyrok stał się przyczyną głośnego skandalu we Francji, podziału opinii publicznej za i przeciw. W obronie Dreyfusa zabierali głos najwięksi ówcześni francuscy pisarze i intelektualiści, jak Emil Zola, zaś ówczesny austriacki początkujący dziennikarz pochodzenia żydowskiego Teodor Hertzl stworzył podwaliny doktryny syjonizmu, by utworzyć żydowskie państwo w którym Żydzi mogli by poczuć się bezpiecznie. Przeciw Dreyfusowi optowali francuscy nacjonaliści w tym Maurras. Dreyfusa w końcu w 1899 ułaskawiono, przywrócono mu stopień wojskowy a nawet niedługo potem awansowano na pułkownika i dano order Legii Honorowej ale wydźwięk sprawy pozostał już w wieku XX. To „ afera Dreyfusa” legła u podstaw późniejszej o lat czterdzieści „nocy kryształowej” w III Rzeszy i prześladowaniu Żydów przez faszystów w Niemczech. Od tego czasu antysemityzm, był niestety stałym tematem pisarstwa Maurrasa. Funkcjonował też w świadomości i pisarstwie Brasillacha.
Nauka w Ecole Normale dała mu solidne, erudycyjne podstawy wiedzy literackiej którą później wykorzystywał jako krytyk literacki. Dosyć skomplikowane było jego życie uczuciowe. Jego najlepszy przyjaciel Maurice Bardache został mężem jego siostry Zuzanny. Maurice był też kochankiem Roberta. Niechętni mu faszyzujący pisarze francuscy – Louis Ferdinand Celine oraz Pierre Drieu la Rochelle powtarzali nawet niezbyt pochlebną grę słów „ brasilleche et bardache” od nazwisk dwóch kochanków i szwagrów. W slangu ulicy francuskiej słowo „leche” z akcentem na e oznacza to, co we współczesnym polskim slangu „robić loda” a „bardache” oznacza męską młodocianą prostytutkę. Homoseksualizm miał powiązania z niemieckim ruchem faszystowskim na samym początku i w okresie istnienia oddziałów S.A. Sam ich szef Ernst Rohm był homoseksualistą. Zjawisko to występowało też wśród włoskich faszystów. W oficjalnym systemie wartości Państwa Francuskiego, bo taką nazwę nosiło oficjalnie kolaboracyjne państwo ze stolicą w mieście Vichy w środkowej Francji na czele z marszałkiem Petainem, homoseksualizm był potępiany przede wszystkim dlatego, że nie prowadził do płodzenia potomstwa i budowy rodziny. W wypadku Brasillacha jak twierdzą biografowie, jego homoseksualizm był pochodną dziecięcej tęsknoty za silnym męskim autorytetem ponieważ ojciec był ciągle nieobecny i wcześnie zniknął z horyzontu syna. W kulturze faszyzmu widoczne są tendencje do homoseksualności pomimo oficjalnego potępiania a nawet zwalczania. Kult silnego mężczyzny, idealizowanie więzów koleżeństwa, braterstwa na polu bitwy pogarda dla słabości jako żywo przypominały starożytną Spartę, gdzie wojowników łączyły więzi homoseksualne. Tak samo było w starożytnych Tebach, gdzie istniał tak zwany „święty hufiec tebański” doborowy oddział 300 wojowników złożony z par homoseksualnych. Podobno byli to najlepsi żołnierze. Również nadmierne potępianie homoseksualizmu w oficjalnej propagandzie świadczyło o podświadomym dążeniu do niego. Sam Brasillach twierdził, że w rytuałach faszyzmu, w rytuałach musztry niemieckiej armii było dużo ukrytej homoseksualnej mitologii męskości. Związek między homoseksualizmem a faszyzmem warty jest zbadania przez znawców historii kultury i psychoanalityków.
W wieku lat dwudziestu jeden, w roku 1931 Brasillach zadebiutował jako krytyk literacki, będąc studentem trzeciego roku Ecole Normale na łamach czasopism Revue Francaise, Revue Universelle i Action Francaise. Zadebiutował żartobliwym nekrologiem Andre Gide’a, jeszcze żyjącego, sześćdziesięcioletniego filaru ówczesnego paryskiego życia literackiego, dawniejszego członka Akcji Francuskiej, potem optującego coraz bardziej na lewo, sympatyka komunizmu, protestanta a później ateisty, wreszcie, podobnie jak Brasillach homoseksualisty. Tekst Brasillacha nosił tytuł „Mowa pogrzebowa dla Andre Gide’a”. W czerwcu 1931 roku Brasillach publikuje swoją pierwszą książkę pt. „Presence de Virgile”. Po polsku znaczy to mniej więcej tyle co „Prezentacja męskości” albo „Przedstawienie męskości” lub też „Oto męskość” w wolnym tłumaczeniu , a także „Cnota męska” w tłumaczeniu literackim, w starożytnym ,oczywiście ,rozumieniu cnoty jako cechy dodatniej.
Brasillach skończył swoją edukację na drugim roku studiów w Ecole Normale. Dalej już nigdy ich nie kontynuował, chociaż do skończenia zostało mu niedużo. Planował napisanie kończącej dysrtacji ale zająwszy się intensywnie krytyką literacką i życiem literackim i politycznym Paryża już nie miał czasu na powsrót do studiów. Jego szwagier i kochanek poszedł dalej, kontynuował studia na Sorbonie i został jednym z najmłodszych profesorów literatury we Francji. Brasillach od krytyki literackiej przeszedł powoli do krytyki kulturalnej. W kolejnych tekstach zaatakował surrealistów . W roku 1931 Maurras zaczął wydawać kolejny tytuł, czasopismo pt. Je Suis Partout w polskim tłumaczeniu „Jestem wszędzie”. Formalnie właściwie wydawcą był Jean Fayard, zaś od 1937 zespół związany z Maurrasem i Akcją Francuską, zaś formalnie od tego roku redaktorem naczelnym został Robert Brasillach. Pismo zostało zamknięte przez rząd francuski w 1940 roku, niedługo przed inwazją niemiecką na Francję. Warto przy tym zauważyć, że polityka redakcyjna Je Suis Partout była zupełnie odmienna od lewicowych francuskich czasopism, partii i polityków którzy wyrażali sprzeciw wobec polityki dotrzymania sojuszu z Polską. Tylko na łamach czasopisma Brasillacha i Maurrasa wyrażano poparcie dla ówczesnego polskiego rządu i marszałka Edwarda Rydza Śmigłego. Brasillach napisał i opublikował artykuł potępiający słynny tekst Marcela Deata pt. Mourir pour Dantzig? (Dlaczego musimy umierać za Gdańsk?), który stał się moralnym alibi dla wielu Francuzów w tym rządu dla faktycznej odmowy pomocy Polsce w 1939 roku. To, my Polacy powinniśmy mu zapamiętać. Czasopismo wznowiono na początku 1941 roku a od końca kwietnia tegoż roku znów Brasillach został jego redaktorem naczelnym. Ostatni numer ukazał się w sierpniu 1944 roku, tuż przed zajęciem Paryża przez aliantów. Skupiało ono wtedy skrajną francuską prawicę, konserwatystów, monarchistów, tradycjonalistów, faszystów o ile można ich uznać za prawicę przy ich programie społecznym i gospodarczym. Od roku 1932 do 1939 Brasillach przechodził coraz bardziej w stronę faszyzmu, coraz bardziej chwaląc w swoich tekstach faszystowskie poglądy w tym rasizm. Ten rasizm to oczywiście antysemityzm w swojej skrajnej postaci. W roku 1939 został zmobilizowany i wysłany na front. Doszedł do stopnia porucznika, w roku 1940 trafił do niewoli niemieckiej.
W okresie niemieckiej okupacji Francji coraz bardziej jawnie przechodził na stronę niemiecką by już pod koniec wojny całkowicie opowiedzieć się po stronie hitleryzmu. Był też Robert Brasillach członkiem delegacji Czerwonego Krzyża która w roku 1943 na zaproszenia władz niemieckich odwiedziła Katyń. Uczestniczył przy ekshumacji ciał polskich oficerów. W lipcu 1943 roku w czasopiśmie „Je sius Partout” którego był naczelnym redaktorem i które ukazywało się za zgodą i poparciem niemieckich władz okupacyjnych Brasillach opublikował obszerny reportaż – relację o swoim pobycie w Katyniu i zbrodni sowieckiej pt. „Widziałem doły katyńskie” który niewątpliwie przyczynił się do osłabienia wpływów sowieckich we Francji. Część francuskiej prawicy utrzymuje, że właśnie z tego powodu został zabity w 1944 roku po wejściu aliantów i wojska Wolnej Francji gen. De Gaulle’a do Francji.
Na początku ukrywał się jednakże nowe władze francuskie aresztowały jego matkę. Na wiadomość o tym Robert Brasillach dobrowolnie we wrześniu 1944 roku zgłosił się na policję. Proces który trwał dwie godziny, bez dopuszczenia świadków oraz dowodów winy, bez możliwości obrony zakończył się skazaniem na śmierć przez rozstrzelanie wyłącznie na podstawie głoszonych poglądów. Według niektórych źródeł nieformalny nacisk wywierała ambasada sowiecka by pozbyć się niewygodnego świadka mordu w Katyniu.
Pozostał Brasillach symbolem prawicowego francuskiego ekstremum, jednocześnie jest przykładem prześladowania za głoszone polityczne poglądy. Dla nas, Polaków jest też świadkiem katyńskiego mordu który dał temu świadectwo i być może za to zginął.
Prof. Selim Chazbijewicz