Słowo tolerancja posiada rodowód łaciński (tolerare), co oznacza znosić, wyrozumiałość w stosunku do różnych wierzeń, praktyk, poglądów. Dla ludzi wierzących w Boga Jedynego w Trójcy Przenajświętszej źródłem współegzystencji jest nauka Jezusa Chrystusa, w której można znaleźć wartości: miłość nieprzyjaciół, głoszenie wiary bez przemocy, odrzucanie „nieczystości” rytualnej, ustanowienie Wspólnoty Wiary (Kościoła) bez barier rasowych, narodowościowych.
Niestety w ramach tolerancji na przestrzeni dziejów oraz współcześnie, świat patrzy często bezkrytycznie ze znieczulicą na bezgraniczne zło, które niestety jest wpisane w ludzką naturę.
Postępujące panowanie tolerancji w konsekwencji bezradność jest wynikiem odrzucenia nauczania Jezusa Chrystusa o miłosierdziu.
Ratunkiem dla współczesnego człowieka jest miłosierdzie Boże ukazane w perykopie biblijnej o Samarytaninie będącego figurą samego Jezusa. Objawienie, którego doświadczyła św. Faustyna w okresie międzywojennym dotyczące miłosierdzia Bożego, ukazało nam nie tyle doniosłość tego wydarzenia, lecz przede wszystkim marność ówczesnej rzeczywistości poprzedzającej wybuch II wojny światowej.
Widząc zaistniałą sytuację, św. Jan Paweł II ustanowił święto Miłosierdzia Bożego.
Słowa, terminy, stosowane w odmiennych sytuacjach, mogą posiadać wieloznaczne znaczenie. W historii Polski wielokrotnie w sposób instrumentalny historycy liberalni umieszczali termin tolerancja.
Za przykład można podać prace historyczne prof. Janusza Tazbira, który opisując wydarzenia przełomu XVI/XVII wieku oraz reformacji, zastępuje polską gościnność, szlachetność oraz inne pozytywne cechy szlachty słowem tolerancja.
Manewr ten ma na celu popularyzację tego popularnego terminu wśród czytelników oraz użytkowników innych środków przekazu. Trudno jest ustalić początek popularności tego terminu w historii. Autor znanego dzieła socjologicznego „Psychologia tłumu”, Le Bon – uważa czas wystąpień publicznych: Robespiera, Dantona, Murata, za początek instrumentalnego posługiwania się terminem tolerancja, czyli czasy Rewolucji Francuskiej. Prof. Mieczysław Krąpiec za początek narodzin współczesnej tolerancji uważa Jeana Jakuba Rousseou.
Rewolucja Francuska ukazywana dzisiaj w sposób lapidarny i zarazem wręcz fałszywy odegrała fundamentalną rolę w narodzinach współczesnych form demokracji, których głównym orężem jest zasada tolerancji. Zasada tolerancji połączona z odrzuceniem prawa naturalnego zastąpiona „rozumem wyzwolonym” (Wolter).
Po analizie wielu historycznych źródeł można dojść do ciekawego wniosku: system demokratycznych (liberalnych) rządów nie jest w stanie istnieć bez zasłony dymnej w postaci w postaci tolerancji.
Pod koniec XIX wieku w wyniku zawirowań politycznych: Wiosna Ludów, Zjednoczenie Włoch, Wojny Krymskie – można było zauważyć kruchość zasad młodych demokracji. W sukurs przyszła zasada tolerancji w postaci gwarancji praw dla mniejszości Narodowych, etnicznych wbrew tak lansowanej demokratycznej zasadzie – większość decyduje.
Niepohamowana zasada tolerancji doprowadziła do powstania na początku XX wieku tzw,. „wolnego rynku”, którego z jednych efektów była I Wojna Światowa, sztucznie wywołany Wielki Kryzys oraz w końcu II konflikt Światowy wywołany przez dwa bezbożne totalitaryzmy – niemiecki i rosyjski.
Strefa działalności politycznej i gospodarcze jest zależna od stanu ducha i wartości moralnych człowieka.
Penetracja ludzkiej osobowości, mentalności jest odległa jak obecność człowieka na Ziemi, lecz pierwsze symptomy na globalną skalę widoczne były – począwszy od Reformacji poprzez działalność klubów i kabaretów paryskich będących – pod wpływem Encyklopedystów.
Wszystkie powyższe działania znalazły finał w wybuchu Rewolucji Francuskiej.
Jak już wyżej zaznaczyłem, obecnie w sposób fałszywy przedstawia się dzieło Rewolucji, które w miejsce monarchii ustanowiło pierwsze rządy demokracji liberalnej. W ramach tolerancji niedługo po zburzeniu Bastylii przywódcy Rewolucji (Komitet Ocalenia Publicznego) rozpoczęli swoje Rządy od profanacji i barbarzyńskiego potraktowania paryskiej katedry Notre Dame, Liturgii Słowa, egzekucji kapłanów, którzy nie przeszli na stronę pogańskiej Rewolucji.
Trzy Cnoty Boże: Wiara, Nadzieja, Miłość – zostały zastąpione, trzema zasadami Wielkiej Loży Wschodu: Wolność, Równość, Braterstwo. Tolerancja oraz wynikające z niej Rewolucyjne zasady nie objęły katolickiej Wandei, która nie wydała swoich kapłanów w ręce rewolucyjnych urzędników.
Po kilku latach krwawego terroru, Napoleon odszedł od bezmyślnej polityki rewolucjonistów, lecz Francja „najstarsza córa Kościoła” do dzisiaj odczuwa konsekwencje laickiego porządku.
Należy dodać, że hasło: wolność, równość, braterstwo figurowały sztandarach: socjalistów, socjaldemokratów, komunistów, lewaków – czyli mianownik powyższych organizacji jest ten sam.
Rozważania dotyczące XIX wieku należy uzupełnić stwierdzeniem wielkiego Polskiego filozofa historii, twórcy: „Teorii Dziejów” prof. Feliksa Konecznego, który stwierdził: jeżeli nasza cywilizacja łacińska ma przetrwać – nie może ulec tolerancji (pomieszanie wielu cywilizacji). Prof. Feliks Koneczny podkreślał fundamentalne znaczenie zasad Dekalogu oraz zaznaczał wielokrotnie: „nie może być rozdziału między Etyką a Prawem”. Czasy współczesne są wypadkową dziejowych procesów, które ukazują żniwo instrumentalnej tolerancji.
Wiemy ile było agresji ze strony liberalnych mediów oraz „postępowych” organizacji w wyniku wystąpień wielkich papieży począwszy od słynnego „Syllabusa” Piusa IX, kończąc na katolickiej nauce społecznej św. Jana Pawła II.
Wiemy, ile animozji wywołuje dzisiaj obrona rodziny, dzieci nienarodzonych, nierozerwalności małżeństwa, obrona chorych oraz ludzi starszych przed eutanazją, którą reprezentują ludzie broniących korzeni Chrześcijańskiej Europy, przeciwnicy tolerancji w tych fundamentalnych prawach wynikających z Dekalogu i Prawa Naturalnego.
Dzisiaj zasada tolerancji będąca podstawowym orężem lewackiej Szkoły Frankfurckiej oraz jej filii Szkoły z Birmingham działa bez żadnej żenady tylko w jedną „słuszną stronę”. Stanowi ochronę wszelkim dewiacjom seksualnym (gender, LGBT+) służącym w słynnym „długim marszu przez instytucje” (Gramsi), który ma na celu zniszczenie cywilizacji łacińskiej (prof. F. Koneczny).
Orędownicy tolerancji, czyli obrońcy praw mniejszości pragną usilnie, aby zasady prawa, decydujące o stabilności rodziny oraz całych społeczeństw będących spadkiem przeszłych pokoleń legły w gruzach.
Wiele organizacji o zasięgu międzynarodowym: Klub Paryski, Klub Rzymski, ROTARY, YMCA, LYONS CLAB, Komitet Helsiński, Fundacja Batorego, często zasłaniając się katolicką nauką społeczną lub wyrafinowaną filantropią – ukazują kontrowersyjne sytuacje w różnych punktach świata w sposób zgodny z interesami światowej finansjery.
Dla ilustracji powyższej tezy można ukazać działalność krzykliwej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W pierwszej edycji Orkiestry Jerzy Owsiak lansował wzorcowe hasło liberalnej, lewackiej tolerancji: „róbta co chceta” – była to propozycja skierowana szczególnie do polskiej młodzieży mającej na celu wychowanie wyobcowanej, wyrwanej z więzi społecznych (rodzinnych) oraz pozbawionej polskiego kodu kulturowego.
Po protestach wielu polskich środowisk patriotycznych, w następnych edycjach Orkiestry porzucono powyższe hasło, zastępując je słynnymi „zadymami” w stylu Przystanku Woodstok w Żarach. Przystanki są połączone z orgiami alkoholowymi, narkotykami, czyli ogólnie mówiąc deprawacją młodzieży. Jakie są efekty imprez kulturalnych J. Owsiaka, pokazał głośny film dokumentalny nakręcony przez dziennikarzy „Naszego Dziennika”.
Oczywiście film wywołał lawinę krytyki ze strony mediów realizujące zasady „zdrowej tolerancji”.
Nasza bierność, brak wiedzy dotyczący mechanizmów tzw. inżynierii społecznej są powodem obecnego bałaganu, zamieszania w globalnym świecie nazywanym przez wielu znawców tematu: „wielkim resetem”.
Ostatnie marsze tzw. marsze kobiet atakujące zasady normalnego współżycia ludzi, obiekty sakralne, pomniki naszych narodowych bohaterów promujące ideologię LGBT+.
Oczywiście według tych osób, tolerancja działa tylko w jedną stronę!
Zastanówmy się! „Myślenie nie boli”!
Henryk Pejchert