Oglądalność neo-TVP pikuje w dół. Ośmiogwiazdkowców może nie martwiłoby to specjalnie, gdyby jednocześnie rosła oglądalność TVN i Polsatu. Jednak nic z tych rzeczy. Te stacje również zaliczają w ostatnich kilku miesiącach poważne spadki. Rodzi to dwa problemy. Pierwszy biznesowy: zleceniodawcy reklam widząc, że publika odpływa, mniej chętnie lokują w nich swoje pieniądze. Natomiast dla właścicieli tych mediów jest to sygnał, że na samej ośmiogwiazdkowej propagandzie się nie ujedzie.
Fanatycy są oczywiście zadowoleni, że dostają regularnie swoją papkę, ale dla mniej zacietrzewionych wyborców PO czy PSL- TD, Lewicy nachalna ośmiogwiazdkowa propaganda staje się nie do przełknięcia. Biznes wyciąga z tego szybko wnioski, dlatego w sobotni wieczór 18 maja mogliśmy w neo – TVP zobaczyć film „Żeby nie było śladów” o zamordowaniu w roku 1983 przez Milicję Obywatelską warszawskiego licealisty Grzegorza Przemyka.
Film jest oceniany bardzo różnie, ma formę paradokumentu, a to stanowi duże zobowiązanie tak wobec osób, które w różny sposób były zaangażowane w tą zbrodnię, jak i wobec widzów, często czerpiących wiedzę o zbrodni wyłącznie z filmu. Dla mnie, pamiętającego okoliczności tej zbrodni film ma wiele słabych punktów.
Jednak odniosę się jedynie do dobrze przedstawionych w filmie mechanizmów funkcjonowania ówczesnej, komunistycznej władzy. Jej filarami było kłamstwo i bezkarność funkcjonariuszy reżimu. Cała siła aparatu milicyjno-esbeckiego i komunistycznego państwa została skierowana na zatajanie prawdy, a potem na ochronie morderców. Ochronie, ponieważ byli milicjantami, którzy w mundurach, na posterunku. pobili bezbronnego nastolatka na tyle brutalnie, że po dwóch dniach zmarł.
Reżim jednak nie mógł dopuścić, aby ta oczywista prawda była przyjęta, a następnie, aby zostały z niej wyciągnięte konsekwencje wobec sprawców. Jaruzelski i Kiszczak nakazali, aby prawdę zastąpił ich scenariusz. W ich imieniu Urban (nieobecny w filmie) twierdził, że to sanitariusze i lekarka pogotowia (nieobecna w filmie) byli winni śmierci licealisty. Milicjanci zostali uniewinnieni. Sanitariusze i lekarka skazani na wyroki bezwzględnego więzienia.
Stworzona przez Urbana wersja śmierci Grzegorza Przemyka była tak absurdalna, że mogli w nią uwierzyć jedynie sędziowie sądu i funkcjonariusze reżimu. I to chyba ci najbardziej tępi i fanatyczni. Jednak to właśnie do nich Urban kierował swój przekaz, aby mieli pewność, że” góra” ich nie zostawi, choćby nawet działając w interesie reżimu dopuścili się zbrodni.
Trudno nie połączyć tego ze znanym stwierdzeniem Przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Sławomira Neumanna: „Jak będziesz w Platformie będę cię k… bronił jak niepodległości”, skierowanym do działacza samorządowego z Tczewa, gdy mu groził proces o korupcję. Neumann stwierdził też jasno, że „sądy przez rok nie zrobią nic”. Wielu może się oburzyć, jak można porównywać zbrodniarzy stanu wojennego Jaruzelskiego, Kiszczaka, Urbana do Neumanna, Tuska, Bodnara, Kierwińskiego?
Można, i już niedługo przyjdzie czas, że będą to porównania oczywiste. Jeszcze nie mogą masakrować antyrządowych demonstrantów na ulicach, choć mieliby na to ochotę. Na razie aresztowali dwóch posłów, choć mówią, że należy przeprowadzić masowe aresztowania wśród działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Tak jak Jaruzelski i Kiszczak „przywracał ład i porządek”, tak Kierwiński i Bodnar „przywracają praworządność”. Jak ze skuteczności wprowadzania stanu wojennego reżim w Warszawie był rozliczany przez Moskwę, tak dzisiaj „stan praworządności” w Polsce, Tusk raportuje do Brukseli. Komunistyczna junta zdelegalizowała Solidarność, ośmiogwiazdkowcy krzyczą, że trzeba zdelegalizować Prawo i Sprawiedliwość.13 grudnia 1981 pułkownicy i generałowie wyłączyli radio i telewizję. 13 grudnia 2023 pułkownik Sienkiewicz wysłał „silnych ludzi” do TVP i PR. Listę podobieństw jest długa, bardzo długa.
Otwarcie też deklarują chęć likwidacji Instytutu Pamięci Narodowej – bo prawda jest groźna dla każdego reżimu. Ośmiogwiazdkowcy twierdzą, że Centralne Biuro Antykorupcyjne musi zostać zlikwidowane. Powód jest oczywisty: CBA jest przeszkodą na drodze do największego przywileju reżimowych polityków – bezkarności.
Ośmiogwiazdkowa telewizja wyemitowała film o jednej z najgłośniejszych komunistycznych zbrodni stanu wojennego. Chciała w ten sposób przypomnieć o sobie i uwiarygodnić wśród osób, które odeszły od niej, gdy stała się dopełnieniem TVN-u.
Sztuczka nie została do końca przemyślna, bo ośmiogwiazdkowa rewolucja w swoich mechanizmach jest bardzo podobna do zamachu Jaruzelskiego. Łącznie z najważniejszym: tak jak Jaruzelski chciał cofnąć to, co Polsce po sierpniu 1980 roku dokonała Solidarność, tak Tusk chce cofnąć i wymazać wszystko to, co zmieniło w Polsce osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Tak jak nie udało się jaruzelskiej juncie tak i polegną tuskowi ośmiogwiazdkowcy.
Jerzy Szmit