W imieniu ZSRR…
13 grudnia 1981 roku, realizując geopolityczne interesy Rosji sowieckiej oraz kierując się lękiem przed społeczeństwem i perspektywą utratą władzy, kolaborancki rząd komunistyczny w Warszawie, łamiąc zapisy Konstytucji PRL, wprowadza na terenie całego kraju stan wojenny, kładąc kres polskim dążeniom niepodległościowym Sierpnia 1980 roku, po 16 miesiącach Karnawału Solidarności.
Zawiązuje się niekonstytucyjny, samozwańczy organ władzy zwany Wojskową Radą Ocalenia Narodowego (WRON), na czele której stają główni architekci rozpoczętej nocą grudniową wojny z narodem: Wojciech Jaruzelski (I sekretarz PZPR, premier rządu PRL, gen. LWP, minister obrony narodowej, funkcjonariusz WSI) i Czesław Kiszczak (Minister Spraw Wewnętrznych). Peerelowski sejm 25 stycznia 1982 roku „legalizuje” jego wprowadzenie. Rozpoczyna się kolejny etap walki uzurpatorskiej władzy, sprawującej swoje rządy w Polsce z nadania Moskwy, przeciwko narodowi polskiemu, który nie wyrzekł się swoich marzeń o Polsce wolnej i suwerennej.
Chęć unicestwienia polskich dążeń niepodległościowych towarzyszyła komunistom praktycznie od samego początku powstania „Solidarności”. Porozumienia sierpniowe oraz zgodę na rejestrację NSZZ „Solidarność” 10 listopada 1980 roku traktowali oni jedynie jako tymczasowe „zło konieczne” i manewr taktyczny. Już w trakcie strajków sierpniowych w sztabie Generalnym Wojska Polskiego rozpoczęto prace studyjne nad wprowadzeniem w Polsce rozwiązań siłowych. W miarę czasu wstępne działania zostały wzbogacone o kolejne: przygotowanie struktur siłowych (wojskowych i policyjnych), opracowanie listy osób przeznaczonych do aresztowania, zintensyfikowanie działań agenturalnych, przygotowanie ośrodków internowania i miejsc w więzieniach, zaplanowanie działań propagandowych, poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego i podejmowanych po 13 grudnia, wydrukowanie (w Moskwie) obwieszczeń o wprowadzeniu stanu wojennego, poszukiwanie optymalnego dla rozwoju wydarzeń momentu, aby zniwelować ewentualny opór (przed świętami, z soboty na niedzielę, w momencie zmęczenia społeczeństwa trudnościami życia codziennego), znalezienie pretekstu, który pozwoliłby obarczyć odpowiedzialnością za wprowadzenie stanu wojennego NSZZ „Solidarność”.
Wojna z narodem…
Działania represyjne rozpoczęły się jeszcze przed północą, kiedy to w ramach Akcji „Azalia” przystąpiono do przejęcia pełnej kontroli nad obiektami teletransmisyjnymi, centralami telefonicznych, radiem i telewizją, do których wkroczyły uzbrojone oddziały SB i MO, jednostki wojskowe MSW, żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza oraz ci, oddelegowani z Ludowego Wojska Polskiego.
W tym samym czasie w ramach ogólnokrajowej Akcji „Jodła” przystąpiono do aresztowań działaczy opozycyjnych i solidarnościowych. Na ulicach polskich miast pojawiły się oddziały LWP, MSW i ZOMO, czołgi, pojazdy opancerzone, bojowe wozy piechoty, samochody milicyjne, a na polskim niebie ― helikoptery i samoloty transportowe. Równocześnie wydawano broń zmobilizowanym członkom ORMO, a także emerytom oraz rencistom SB i MO, zorganizowanym w tzw. grupach samoobrony. Rozpoczęła się gigantyczna w swojej skali operacja „polowania na ludzi”, a następnie pacyfikacja opornych zakładów pracy.
Chodziło nie tylko o stłumienie rozwijającego się ruchu społecznego i niepodległościowego, ale i o efekt zastraszenia całego społeczeństwa. Odzwierciedla to chociażby zachowany zapis SB-eckiego raportu z 13 grudnia 1981 r. w Krakowie z godziny 18.30: utrzymywać działaniami operacyjnymi i prewencyjnymi atmosferę strachu jaka występuje wśród społeczeństwa i tym samym paraliżować możliwość poczynań przeciwnika.
Władzy zależało też na zdyskredytowaniu „Solidarności” w oczach narodu. Potwierdzenie tego odnajdujemy w dalszej części przywołanego powyżej raportu: należy dokonać szczegółowej analizy materiałów zakwestionowanych w Zarządzie Regionalnym i WKZ i podczas przeszukań, chodzi o wyselekcjonowanie takich dokumentów, które kompromitują „Solidarność” i wykazują, że dążyła ona do przejęcia władzy.
Mury polskich domów i tablice ogłoszeń pokryły obwieszczenia Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego. Polskie Radio o godzinie 6 nadało przemówienie generała Jaruzelskiego, później wyemitowała je także Telewizja Polska. Powtarzane wielokrotnie w mediach miało służyć podtrzymywaniu atmosfery strachu i grozy, przypominać narodowi, że na zawsze musi wyrzec się swoich marzeń o życiu w państwie wolnym
i demokratycznym.
Bezpośrednimi skutkami wprowadzenia stanu wojennego, wpływającymi na życie codzienne obywateli były: zamknięcie granic państwa i lotnisk cywilnych (wstrzymanie wyjazdów zagranicznych do odwołania), czasowe zawieszenie zajęć w szkołach i na uczelniach wyższych, ograniczenie możliwości przemieszczania się poprzez zakaz zmiany miejsca pobytu bez uprzedniego zawiadomienia władz administracyjnych i uzyskania specjalnych przepustek oraz wprowadzenie godziny milicyjnej (w początkowym okresie od 19.00, następnie od 22.00 do 6.00) oraz militaryzacja strategicznych sektorów gospodarki, takich jak komunikacja, telekomunikacja, energetyka, górnictwo i porty morskie oraz zakładów pracy (poddanych kontroli komisarzy wojskowych i funkcjonariuszy POP PZPR).
Towarzyszyło temu: poddanie kontroli rozmów telefonicznych, wprowadzenie cenzury korespondencji oraz cenzury publikacji i czasopism, wstrzymanie wydawania prasy (poza dwiema gazetami reżimowymi – „Trybuną Ludu” i „Żołnierzem Wolności”), całkowita likwidacja niektórych tytułów oraz brutalna propaganda, której znakiem firmowym był Jerzy Urban – rzecznik prasowy rządu PRL, organizator konferencji prasowych okrytych szczególną hańbą, ze względu na ich jawnie i bezczelnie kłamliwy oraz propagandowy charakter, a także manifestowanie pogardy dla represjonowanych, jak również dla całego stłamszonego przez przemoc władzy narodu.
Kluczowe dla stanu wojennego stały się represje uderzające w podstawowe prawa polityczne obywateli: delegalizacja NSZZ „Solidarność”, zakaz działalności funkcjonujących w kraju partii i stowarzyszeń (np. Niezależnego Zrzeszenia Studentów, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Związku Polskich Artystów Plastyków, Związku Literatów Polskich, Zarządu Polskiego PEN Clubu), zakaz strajków i zgromadzeń publicznych, internowanie w 49 ośrodkach działaczy solidarnościowych i opozycyjnych (w sumie w okresie stanu wojennego ok. 10 tys. osób), aresztowania i procesy polityczne (przywódców i doradców związkowych, związanych z nim intelektualistów, działaczy podziemia i opozycji demokratycznej, organizatorów oraz uczestników strajków i protestów antyrządowych), masowe zwalnianie ludzi z pracy (np. po stłumieniu strajku w kopalni „Piast” – ok. 2 tyś. osób), działania sądów doraźnych i kolegiów do spraw wykroczeń, wydających drastyczne wyroki oraz orzekających kary pozbawienia wolności.
W parze z tymi działaniami szły inne formy opresji wobec społeczeństwa: inwigilacja społeczeństwa, zintensyfikowanie działań Służby Bezpieczeństwa i jej tajnych współpracowników, zmuszanie do podpisywania deklaracji lojalności wobec porządku prawnego stanu wojennego (tzw. „lojalek”) i przymusowej emigracji oraz działalność komisji weryfikacyjnych, podejmujących decyzje o zwalnianiu z pracy dziennikarzy, artystów, nauczycieli, pracowników naukowych i działaczy związkowych.
Wśród konsekwencji wprowadzenia stanu wojennego wymienić należy przede wszystkim ofiary śmiertelne, głównie w wyniku postrzałów i pobić podczas strajków i manifestacji, ale też zamordowanych przez tzw. „nieznanych sprawców”, także w roku 1989, u progu przemian ustrojowych. Trudno po dzień dzisiejszy stworzyć pełną listę tych, którzy stracili życie w okresie stanu wojennego i na przestrzeni całej dekady lat 80-tych. Szacuje się, że ich liczba może przekraczać ponad 100 osób, nie wspominając już o pobitych, rannych, skazanych na kalectwo, utratę zdrowia czy noszących piętno psychiczne tego okresu przez całe swoje przyszłe życie.
Niektóre z ofiar tego okresu urosły do rangi symboli. Pamiętajmy, że kiedy mówimy o zabitych w kopalni „Wujek”, kiedy wspominamy zakatowanego Grzegorza Przemyka czy błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę, to powinniśmy mieć w pamięci wszystkich tych, którzy zapłacili cenę najwyższą.
Długoterminową konsekwencją stanu wojennego była także: zapaść gospodarcza, która cieniem położyła się na kolejnych pokoleniach oraz masowa emigracja polityczna i ekonomiczna, powodująca drenaż kraju z tysięcy często szczególnie wartościowych i kreatywnych przedstawicieli wielu dziedzin życia politycznego, kulturalnego i gospodarczego (np. naukowców, lekarzy, inżynierów, artystów różnych dziedzin sztuki) oraz ludzi młodych, niewidzących perspektyw własnego życia i rozwoju w komunistycznej Polsce.
Przeciw zniewoleniu…
Komunistom udało się w znacznym stopniu osiągnąć zamierzony efekt zastraszenia i paraliżu znacznej części społeczeństwa, co spowodowało, że nie doszło do masowego sprzeciwu i strajku generalnego. Wielu spośród rodaków pogrążyło się w apatii i marazmie, zamykając się w kręgu życia prywatnego. Byli jednak i tacy, którzy postanowili przeciwstawić się machinie przemocy i bezprawia.
Bezpośrednią odpowiedzią na wprowadzenie stanu wojennego stały się strajki i manifestacje uliczne, brutalnie, często z użyciem broni palnej, tłumione, w szczególności przez odziały ZOMO. Tak było m.in. podczas pacyfikowanych strajków w Stoczni Gdańskiej, Hucie im. Lenina w Krakowie, Fabryce Samochodów Ciężarowych w Lublinie, Stoczni im. Warskiego w Szczecinie, Hucie „Katowice”, kopalni „Manifest Lipcowy”, kopalni „Wujek” czy kopani KWK „Piast”, gdzie miał miejsce najdłuższy strajk stanu wojennego. Przyniosły one ofiary śmiertelne i wielu rannych, uwięzionych i represjonowanych. Tak było np. podczas protestów ulicznych 16 i 17 grudnia w Gdańsku, gdzie użyto karabinów maszynowych czy w Krakowie, gdzie doszło do brutalnego rozpędzenia manifestantów.
Następne miesiące i lata przyniosły kolejne fale brutalnych pacyfikacji demonstracji organizowanych najczęściej w kolejne rocznice i miesięcznice wprowadzenia stanu wojennego (zazwyczaj po odprawianych na terenie całego kraju Mszach Św. za Ojczyznę), rocznice podpisania porozumień sierpniowych – 31 sierpnia każdego kolejnego roku, rocznice odzyskania przez Polskę niepodległości – 11 listopada, w rocznice uchwalenia Konstytucji 3 Maja i w dniu Święta Pracy – 1 maja. Tak było na przykład 31 sierpnia 1982 w Lubinie na Dolnym Śląsku (podczas jednej z demonstracji, które miały wówczas miejsce w całym kraju w drugą rocznicę porozumień sierpniowych), gdzie zginęło trzech demonstrantów, zabitych przez milicję, a wielu odniosło rany na skutek użycia broni maszynowej lub przejechania przez radiowozy milicyjne. Tak było 3 maja 1982 podczas wielotysięcznych demonstracji m.in. w Gdańsku, Krakowie i Warszawie (w samej stolicy w wyniku interwencji milicji obrażeń ciała doznało ok. 70 osób). Tak było 13 maja 1982 r. w Krakowie, gdzie zaatakowano manifestantów wychodzących z kościoła po Mszy Świętej i użyto gazów łzawiących. Tak było 13 października 1982 w Nowej Hucie, gdzie zginął postrzelony przez zdemaskowanego SB-eka jeden z manifestantów, dziewiętnastoletni Bogdan Włosik.
Formy oporu wobec opresji stanu wojennego, podejmowane przez działaczy związkowych i organizacje opozycyjne wobec komunizmu oraz spontaniczne przez polskie społeczeństwo, były różnorodne.
Wśród nich wymienić należy w pierwszej kolejności kształtowanie się struktur organizacyjnych polskiego podziemia lat 80-tych, zwłaszcza Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność”, będącej organem koordynującym działalność regionalnych struktur zdelegalizowanej „Solidarności”. Równocześnie powstawały – w kolejnych miesiącach i latach – niezależne organizacje opozycyjne, takie jak na przykład: Młodzieżowa Organizacja Antykomunistyczna, Solidarność Młodych, Szkolne Koła Oporu Społecznego, Federacja Młodzieży Walczącej, Ruch Wolność i Pokój czy Solidarność Walcząca Kornela Morawieckiego. Swoją podziemną działalność kontynuowały także niektóre organizacje funkcjonujące jeszcze przed grudniem 1981 roku, m.in. Niezależne Zrzeszenie Studentów czy Konfederacja Polski Niepodległej. Równocześnie na emigracji powstawały ośrodki wpierania polskiego podziemia poza granicami naszej Ojczyzny, stawiające sobie także za cel pozyskiwanie opinii międzynarodowej dla sprawy polskiej.
Charakterystycznym obrazkiem lat 80-tych w Polsce rządzonej przez reżim Jaruzelskiego był udział Polaków w brutalnie pacyfikowanych patriotycznych demonstracjach, mających miejsce m.in. po Mszach Świętych odprawianych w intencji Ojczyzny (w tym przez ks. Jerzego Popiełuszkę) oraz rozwój podziemnego i niezależnego od władz ruchu wydawniczego, tzw. „drugiego obiegu”. Przełamywał on monopol informacyjny komunistów oraz dawał możliwość rozwoju niezależnej kultury, czemu towarzyszyła rozbudowana sieć wydawców i kolporterów, ryzykujących aresztowanie i wysokie kary pozbawienia wolności.
Należy wspomnieć także o różnych formach organizowania się społeczeństwa i pomocy prześladowanym oraz manifestacji sprzeciwu, takich jak na przykład powstanie Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom, działającego pod patronatem prymasa Józefa Glempa już od 17 grudnia 1981 w warszawskim kościele św. Marcina. Do tego typu działań zaliczyć można też zainicjowanie przez aktorów i twórców bojkotu oficjalnych mediów państwowych, któremu towarzyszył rozwój różnych podziemnych inicjatyw artystycznych, częstokroć wykorzystujących wsparcie Kościoła katolickiego. Jeszcze inną formą oporu było powstanie „Radia Solidarność” (12 kwietnia 1982), związanego ze środowiskiem skupionym wokół Zofii i Zbigniewa Romaszewskich.
Odnotować należy również masowy udział Polaków w pielgrzymkach Ojca Świętego Jana Pawła II do Ojczyzny (1983, 1987). Był to nie tylko wyraz przywiązania do wiary katolickiej, ale i protest wobec wrogiego wobec Kościoła reżimu oraz antychrześcijańskiej ideologii komunizmu. Manifestacji wiary towarzyszyła gdzieniegdzie także walka w obronie obecności krzyży w szkołach publicznych. Jej symbolem stał się protest młodzieży w miejscowościach Miętne i Włoszczowa w latach 1983-1984.
Dla dekady lat 80. charakterystyczne były także, praktykowane przez część społeczeństwa polskiego, symboliczne formy wyrażania sprzeciwu wobec reżimu Jaruzelskiego, takie jak: noszenie przez młodzież oporników, malowanie na budynkach napisów antyrządowych (np. WRON-a skona, Zima wasza wiosna nasza, Orła wrona nie pokona), bojkotowanie „Dziennika telewizyjnego” – czołowego programu (dez) informacyjnego państwowej telewizji (innej nie było) w ramach tzw. manifestacji spacerowych czy oficjalnych uroczystości organizowanych przez władze komunistyczne, np. pochodów 1-majowych.
Zło dobrem zwyciężaj….
Symbolem heroicznego sprzeciwu wobec zniewolenia, jakie przyniósł stan wojenny, a zarazem bezprawia i terroru, do jakiego zdolni byli komunistyczni oprawcy, są losy błogosławionego księdza Jerzy Popiełuszki, kapelana „Solidarności” i organizatora Mszy Świętych sprawowanych w intencji Ojczyzny w Parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie. To właśnie jego homilie doskonale odzwierciedlają wartości, które uosabiała „Solidarność” roku 1980 oraz istotę wolnościowych dążeń narodu, a zarazem to wszystko, czego komuniści nie byli w stanie zaakceptować i przeciwko czemu wystąpili zbrojnie pamiętnej nocy grudniowej 1981 roku. Szczególnie ostatnie kazanie księdza Jerzego, wygłoszone w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Bytomiu 8 października 1984 w czasie trwającego Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, nabierze symbolicznego znaczenia. Treści z tego kazania znajdą się później w rozważaniach różańcowych, prowadzonych przez księdza Popiełuszkę w Kościele Braci Męczenników w Bydgoszczy 19 X 1984 r. Wypowiedziane wówczas słowa, na godzinę przed uprowadzeniem przez funkcjonariuszy SB, nabierają wyjątkowego znaczenia, stają się testamentem wszystkich tych, którzy oddali swoje życie za Ojczyznę i Wiarę, przesłaniem skierowanym również do nas, współczesnych.
Swoje ostatnie słowa ks. Jerzy Popiełuszko zdaje się dedykować tym, którzy nie dają się zwyciężyć złu, ale zło zwyciężają dobrem, którzy pozostają wierni swemu sumieniu, którzy sami walczą ze słabością i umacniają innych. W kontekście całości rozważań nie ulega wątpliwości, że błogosławiony ks. Jerzy ma na uwadze w szczególności ludzi związanych z ruchem „Solidarności”, który określa jako zryw ku wolności. Solidarności, która dlatego tak szybko zadziwiła świat, że nie walczyła przemocą, ale na kolanach, z różańcem w ręku, przy polowych ołtarzach upominała się o godność ludzkiej pracy, o godność i szacunek dla człowieka. O te wartości wołała bardziej, niż o chleb powszedni.
W świetle wypowiedzi ks. Jerzego niezgoda na zniewolenie i przemoc, która znalazła ujście w buncie roku 1980, wynikała przede wszystkim z dwóch fundamentalnych dla człowieka właściwości: posiadania przez nas, ludzi godności Dzieci Bożych oraz potrzeby wolności (która) jest pierwszą cechą człowieczeństwa.
Wartość godności domaga się od człowieka pozostania wiernym swemu sumieniu oraz pomnażania dobra i zwyciężania zła, co w konsekwencji stanowić ma o życiu godnym, którego możność przeżycia dana została człowiekowi tylko raz. Wartość wolności z kolei dana jest człowiekowi jako wymiar jego wielkości.
Obie wartości, a zarazem przymioty naszego człowieczeństwa – w świetle słówks. Jerzego – są darami pochodzącymi od samego Stwórcy, wynikają z faktu naszego Synostwa Bożego, dzięki któremu odziedziczyliśmy naturalną potrzebę poszanowania naszej godności i pragnienie życia w wolności. To powoduje, że Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami a naszym obowiązkiem jest upominanie się o wolność tam, gdzie jest ona niesłusznie ograniczana. W tym znaczeniu wolność, to nie tylko dar od Boga, ale również zadanie dla nas na całe życie, to imperatyw, nakazujący pozostać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia.
Tak rozumiana wizja człowieka, jako bytu wyjątkowego w świecie przyrody, implikuje z kolei towarzyszące mu w historii pragnienie życia w świecie, w którym poszanowana będzie wartość sprawiedliwości, która wypływa z Prawdy i Miłości. Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością – zauważa ks. Jerzy – bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Im więcej w człowieku jest Prawdy i Miłości, tym więcej i sprawiedliwości. Tylko sprawiedliwość oparta na fundamentach prawdy, dobra i miłości stanowić może zaporę przed nienawiścią i przemocą. O świecie, kierującym się nienawiścią i przemocą, nie można bowiem mówić jako o świecie sprawiedliwym, zaś o władzy, która opiera się nie na służbie i miłości, ale na przemocy i zniewoleniu nie można mówić, że jest praworządną.
Źródłem sprawiedliwości, zarówno w życiu osobistym człowieka, jak i życiu narodów – co stanowczo podkreśla kaznodzieja – jest sam Bóg. Trudno więc mówić o sprawiedliwości tam, gdzie nie ma miejsca dla Boga i jego przykazań, gdzie słowo Bóg urzędowo jest eliminowane z życia narodu. Stąd największym zagrożeniem dla sprawiedliwości staje się celowa ateizacja społeczeństwa, gdy niszczy się w duszach dzieci i młodzieży te wartości chrześcijańskie, które wszczepiali im od kolebki rodzice, wartości, które zdawały wielokrotnie egzamin w tysiącletnich dziejach naszej historii.
Nieodzownym warunkiem, aby zwyciężać zło dobrem i wcielać w życie jednostkowe i społeczne wartości wolności oraz sprawiedliwości jest sformułowany przez księdza Jerzego postulat zachowania wierności Prawdzie, która zawsze ludzi jednoczy i wyzwala.
Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością. Także i to pragnienie, pragnienie życia w świecie prawdy, wszczepił w nas sam Bóg. Stąd w człowieku jest naturalne dążenie do prawdy i niechęć do kłamstwa. Ksiądz Popiełuszko (cytując słowa Prymasa Kardynała Stefana Wyszyńskiego) przypomina, że Ludzi mówiących w prawdzie nie trzeba wielu, Chrystus wybrał niewielu do głoszenia prawdy. Tylko sług kłamstwa musi być dużo. Tym samym podkreśla rolę tych, którzy w swoim życiu dają świadectwo prawdzie, o prawdę się upominają, o prawdę walczą.
Od wieków trwa nieprzerwana walka z prawdą – mówi kapelan „Solidarności” i równocześnie wyraża przekonanie, że Prawda jest jednak nieśmiertelna a kłamstwo ginie szybką śmiercią. Ona ostatecznie zwycięży, bo Ludzie znajdą, przyjdą z daleka, by słów prawdy szukać, bo w ludziach jest naturalna tęsknota za prawdą a wielkość prawdy przeraża i demaskuje kłamstwa ludzi małych, zalęknionych.
W tym kontekście ks. Popiełuszko zwraca uwagę na mechanizmy tworzenia rzeczywistości wobec prawdy alternatywnej, tej powstającej w gabinetach „inżynierów dusz” i manipulatorów życia społecznego. Mówi: kłamstwo jest detaliczne i sklepikarskie, zmienia się jak towar na półkach. Musi być ciągle nowe, musi mieć wielu sług, którzy wedle programu nauczą się go na dziś, na jutro, na miesiąc, potem znów będzie szkolenie na gwałt w innym kłamstwie. By opanować całą technikę programowego kłamstwa trzeba wielu ludzi. Tak wielu ludzi nie trzeba, by głosić prawdę.
Stąd konieczność nieustannego odróżniania kłamstwa od prawdy i upominania się o prawdę, szczególnie w czasach szerzącego się kłamstwa i obłudy. Jak sam zauważa: Nie jest (to) łatwe dzisiaj, gdy cenzura wykreśla, zwłaszcza w pismach katolickich, słowa prawdziwe i myli odważne, gdy wykreśla nawet słowa Księdza Prymasa, Ojca Świętego. Nie jest łatwe, gdy katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika, lecz po prostu nie wolno mu bronić przekonań własnych czy przekonań ogólnoludzkich wobec napaści choćby najbardziej oszczerczych i krzywdzących. Nie wolno mu prostować fałszu, który inni mają pełną swobodę głosić i rozszerzać bezkarnie. Nie jest łatwe, gdy w ostatnich dziesiątkach lat w glebę ojczystą zasiewano ziarna kłamstwa i ateizmu.
Zatem, naszym człowieczym obowiązkiem jest w życiu codziennym trwać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować, bo – jak zauważa ks. Popiełuszko – za prawdę się płaci. Tylko plewy nic nie kosztują. Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić. A to wymaga od człowieka cnoty męstwa, która jest przezwyciężeniem ludzkiej słabości, zwłaszcza lęku i strachu, bo Prawdziwie roztropnym i sprawiedliwym (…) może być tylko człowiek mężny.
Maksymalizm etyczny, o którym mówi ks. Jerzy, wymaga odwagi i zaangażowania, jest bezkompromisowy. Chrześcijanin musi pamiętać – konkluduje ks. Popiełuszko – że bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego spokoju. Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewalania, nienawiści, przemocy, ale sam musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości. O te wartości musi upominać się odważnie dla siebie i innych.
Mówiąc te słowa przywołuje ponownie wypowiedź Prymasa Tysiąclecia: Biada społeczeństwu, którego obywatele nie rządzą się męstwem. Przestają być wtedy obywatelami, stają się zwykłymi niewolnikami. Jeżeli obywatel rezygnuje z cnoty męstwa staje się niewolnikiem i wyrządza największą krzywdę sobie, swojej ludzkiej osobowości, rodzinie, grupie zawodowej, narodowi, państwu i Kościołowi. Chociaż byłby łatwo pozyskany dla lęku i bojaźni, dla chleba i względów ubocznych.
Równocześnie ks. Jerzy zauważa, że troska o męstwo obywateli i poszanowanie fundamentalnych wartości chrześcijańskich powinna leżeć także w interesie władzy. Biada (bowiem) władcom, którzy chcą pozyskać obywatela za cenę zastraszania i niewolniczego lęku. Jeżeli władza rządzi zastraszanymi obywatelami obniża swój autorytet, zubaża życie narodowe, kulturalne i wartości życia zawodowego. Państwo, które odwołuje się do przemocy skazane jest na nieuchronną klęskę, ponieważ Idea, która potrzebuje broni, by się utrzymać, sama obumiera. Idea, która utrzymuje się tylko przy użyciu przemocy, jest wypaczona a każdy przejaw przemocy dowodzi moralnej niższości.
Najwspanialsze i najtrwalsze walki, jakie zna ludzkość, jakie zna historia – zauważa ks. Jerzy – to walki ludzkiej myśli. Najnędzniejsze i najkrótsze, to walki przemocy. Idea, która jest zdolna do życia podbija sobą; za nią spontanicznie idą miliony. Stąd końcowe wezwanie sformułowane w rozważaniach różańcowych prowadzonych przez błogosławionego księdza Popiełuszkę w otoczeniu także i tych, którzy przybyli do Bydgoszczy z zamiarem pozbawienia go, w sposób okrutny, życia: Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy.
***
Naturalnie przypisana człowiekowi potrzeba poszanowania jego godności, pragnienia wolności, która domaga się urzeczywistnienia szczególnie w sytuacji zniewolenia i przemocy, dążenie do sprawiedliwości i prawdy, sprzeciw wobec przemocy i zniewolenia, kłamstwa i nienawiści, przyjęcie postawy męstwa i wierności fundamentalnym wartościom cywilizacji chrześcijańskiej, idea zwalczania zła dobrem, bez stosowania przemocy i chęci odwetu, danie świadectwa swemu człowieczeństwu i przekonanie że ostateczne zwycięstwo leży zawsze po stronie dobra i miłości – to testament roku 1980 oraz tych wszystkich, którzy zapłacili cenę najwyższą, w tym ofiar stanu wojennego.
Jest to testament ciągle aktualny, zważywszy na czasy, w których żyjemy i zagrożenia, jakie stają przed nami po raz kolejny w historii. Zagrożenia dotykające spraw fundamentalnych: obrony naszej suwerenności, podmiotowości na arenie międzynarodowej, demokracji i wiary, a co za tym idzie — ludzkiej godności, wolności, prawdy i sprawiedliwości.
Wojciech Marczak