Dżuma
„Czarna śmierć” (dżuma, mór, zaraza morowa) to ostra choroba wywołana przez bakterie beztlenowe, która narodziła się najprawdopodobniej w Azji, na górskim pograniczu między Chinami a Indiami. Przez wędrujących tam kupców, a raczej szczury i ich pchły rozpowszechniła się w średniowieczu najpierw po Bliskim Wschodzie, potem po Afryce Północnej i Europie. W XIII w. z jej powodu opustoszał obszar Egiptu, natomiast 100 lat później na Starym Kontynencie przyczyniła się do śmierci 1/3 całej ludności. Do Królestwa Polskiego również dotarła, ale najprawdopodobniej z powodu ostrych zim nie miała szans na takie żniwa jak na Zachodzie.
Mapa rozprzestrzeniania się dżumy w XIV w.
Dżuma powracała jednak przez kolejne trzy stulecia. Pod koniec XV wieku w Krakowie epidemie tej choroby zdarzały się co dwa, trzy lata, a nawet rok po roku. O XVI-wiecznych zarazach na ziemiach Korony i Litwy wiemy m.in. za sprawą kronik, które opisywały wyjazdy władców w poszukiwaniu miejsc wolnych od „morowego powietrza”.
Ucieczka z wielkich miast i izolacja w odleglejszych, mniej zaludnionych miejscach słusznie była postrzegana jako w miarę skuteczna recepta na powracające epidemie.
Władze w obawie przed epidemią ratowały się wzmożoną ostrożnością. Przede wszystkim starano się izolować objęte zarazą miejsca. Zdrowi mieli opuszczać zadżumione miasta, zakazywano publicznych zgromadzeń, zamykano szynki, łaźnie i bramy. W czasie zarazy po grodzie chodzili jedynie lekarze w charakterystycznych szatach z kapturem i maskami wypełnionymi aromatycznymi ziołami, co miało chronić przed chorobą. Zakażone domy specjalni urzędnicy znaczyli wiązką słomy lub białą rózgą. Żywność tam dostarczano za pomocą specjalnego drążka, a domowników odwiedzał jedynie grabarz z pytaniem: „kogo zabrać?”.
Ubiór i wyposażenie lekarza w czasach epidemii dżumy
Przykład ubioru lekarza zajmującego się zakaźnie chorymi (tzw. Pestarzt) z XVI wieku. Przeważnie na nagie ciało, posmarowane woskiem lub tłuszczem wdziewał skórzany strój. Najpierw na nogi buty, sięgające do pasa, na wzór dzisiejszych woderów lub ogrodniczek. Na głowie nosił charakterystyczny dla lekarzy kapelusz. Twarz przykrywała prymitywna maska przeciwgazowa w kształcie głowy ptaka, ze szkłami z kolorowego szkła, dodatkowo wysmarowana wewnątrz olejkami eterycznymi. W ręku trzymał długi kij, który służył do dotykania chorych (też do odganiania się od nich), w drugiej skalpel do otwierania pęcherzy i ran. Na wyposażeniu był też czosnek oraz na szyi szkatułka z aromatami o działaniu dezynfekującym (driakiew lub tzw. ocet siedmiu złodziei).
Epidemie bardzo często szły w parze z wojnami. Obu tym „jeźdźcom apokalipsy” sprzyjały chaos i przemieszczanie się dużych mas ludności. Podczas wielu wojen liczba poległych w bitwach była nieporównywalnie niższa niż zmarłych w wyniku epidemii, dżuma wyniszczająca armię Szwecji i Rzeczypospolitej w 1629 r. była prawdopodobnie jednym z głównych powodów zawarcia zawieszenia broni.
W czasie potopu choroba ta zabrała większość ludności Torunia, ale najgorszy był rok 1652 – nazywany „rokiem czarnej śmierci”. Epidemia ogołociła wtedy terytorium państwa polsko-litewskiego z blisko 400 tys. istnień ludzkich.
W czasie tzw. kampanii żwanieckiej w trakcie powstania Chmielnickiego w 1653 r. licząca 30 tys. żołnierzy armia koronna straciła ok. 20 tys.
Epidemie mogły także sparaliżować odsiecz wiedeńską. „Połowa nam prawie wojska choruje na taką chorobę, która jest zarazą podobna” – pisał król Jan III Sobieski w liście do królowej Marysieńki. Zarazy uderzały na wyniszczoną Rzeczpospolitą także w XVIII wieku.
Pod koniec lat sześćdziesiątych dżuma stała się pretekstem dla Austrii i Prus do ustanowienia kordonu sanitarnego na granicy z Rzeczypospolitą. Dokonane wówczas aneksje pogranicza stały się wstępem do pierwszego rozbioru w 1772 r.
Epidemie dżumy w Europie wygasły do początku XIX wieku. Do tego czasu czarna śmierć zebrała straszliwe żniwo. W miarę wiarygodne szacunki liczby zmarłych w Prusach mówią o 300 tys. ofiar w latach 1709-1713. W 1771 r. zaraza w Moskwie zabiła od 50 do 100 tys. mieszkańców, czyli nawet 1/3 populacji miasta. Dżuma miała powracać do Europy w kolejnych dziesięcioleciach, ale już na nieporównywalnie mniejszą skalę.
Zarazy przyniosły także wiele wymiernych korzyści. W miastach zaczęto dbać o wywóz śmieci, wodociągi, czystość ulic, stan cmentarzy, opiekę nad chorymi i bezdomnymi.
Epidemie miały również znaczący wpływ na religijność i kulturę. W miejscach naznaczonych zarazą rozwijał się kult określonych świętych, m.in. św. Błażeja, św. Rocha, św. Rozalii czy św. Sebastiana, mających chronić przed konkretnymi chorobami. Tym patronom stawiano kościoły i kaplice. Największe wrażenie robi stworzona w Czernej obok Kudowy Zdroju Kaplica Czaszek. Zbudowana jest ona z tysięcy szczątków ofiar zarazy i wojen, jakie przetoczyły się przez ziemię kłodzką w XVIII w.
Kaplica czaszek w Kudowie-Zdroju
Epidemia przyczyniła się także do stworzenia najsłynniejszego w Polsce miejsca pielgrzymkowego dla wyznawców prawosławia – sanktuarium na Górze Grabarce. Gdy w 1710 r. w okolicach Siemiatycz szalała cholera pewien staruszek miał we śnie objawienie. Ratunkiem przed zarazą miało być gremialne zaniesienie na Grabarkę krzyża przez wszystkich zdrowych okolicznych mieszkańców. Gdy tak się stało, choroba ustąpiła. Od tego czasu na górę wierni przynoszą krzyże chcąc prosić lub podziękować za łaski.
Monaster żeński – Święta Góra – Grabarka
Cholera
Cholera – ostra i zaraźliwa choroba zakaźna przewodu pokarmowego, której przyczyną jest spożycie pokarmu lub wody skażonej Gram-ujemną bakterią – szczepami przecinkowca cholery (Vibrio cholerae) produkującego enterotoksynę.
Cholerę cechuje śmiertelność około 1% (skrajnie do 20%) przypadków prawidłowo leczonych i 50% przy braku leczenia. Około 1,4 miliarda ludzi mieszka w krajach, w których stwierdzono występowanie cholery w ciągu trzech spośród pięciu ostatnich lat. W krajach tych zapada rocznie na cholerę około 2,8 miliona a umiera na tę chorobę około 90 tysięcy ludzi.
Na świecie miało miejsce siedem pandemii cholery. Na terenie północnej Polski po raz ostatni epidemia panowała w latach 1892–1894.
Nieustanne wymioty, chroniczna biegunka i bolesne skurcze doprowadzające do śmierci nawet połowy zarażonych. W XIX wieku cholera była prawdziwym postrachem Europy.
„Kurcze mięśniowe są nad wyraz gwałtowne, chorzy krzyczą głosem ochrypłym, następnie występuje bezgłos, mocz wcale się nie wydziela, tętno maleje, ciepłota spada, skóra przybiera barwę marmurową, pokrywa się potem, traci swą elastyczność i sinieje.
Na twarzy maluje się obraz przestrachu, oczy, nos i policzki zapadają się, powieki tracą zwykłą ruchliwość i tylko do połowy zakrywają gasnące oczy. W tym okresie chorzy najczęściej umierają.”
Przez stulecia zaraza panoszyła się w dorzeczu Gangesu i Brahmaputry. Kolonizacja Indii oraz wzmożony ruch handlowy sprawiły jednak, że w XIX wieku stała się ogólnoświatowym zagrożeniem. Pierwsza wielka epidemia z lat 1817-1824 szalała jeszcze tylko na obszarze Azji, ale miało się to szybko zmienić.
Na teren Królestwa Polskiego cholera dotarła w 1831 roku wraz z rosyjskimi żołnierzami tłumiącymi powstanie listopadowe. W tym samym roku błyskawicznie rozprzestrzeniła się również na resztę Europy.
Szczególnie mordercze żniwo cholera zebrała w Polsce.
Na terenie liczącego wtedy 3 900 000 mieszkańców Królestwa Polskiego – według oficjalnych danych – zmarło „jedynie” 13 105 osób. Wszystko to przy ponad 50-procentowej śmiertelności zarażonych. Tymczasem na ziemiach zajętych przez Austriaków, gdzie żyło 4 175 000 ludzi, zgonów było ponad 100 000! Należy jednak podkreślić, że badacze zajmujący się tym tematem uważają, iż w Kongresówce mogło być znacznie więcej zarażonych i ofiar. Tych drugich nawet ponad 50 000. Po prostu statystyki były szczątkowe i niedbale prowadzone. Na tym tle dużo lepiej wypadał obszar Wielkiego Księstwa Poznańskiego, gdzie zmarło kilka tysięcy ludzi, z tego w samym Poznaniu 521. Liczby te zasadniczo nie powinny dziwić. Cholera do dzisiaj zbiera największe żniwo tam, gdzie panują złe warunki higieniczne oraz aprowizacyjne. A pod tym względem zdecydowanie najgorzej prezentowała się Galicja.
W 1846 r. nowa epidemia cholery dotknęła Małopolskę i Podhale. Poprzedziły ją katastrofalne klęski nieurodzaju i powodzie. W wielu miejscach wybuchały rozruchy głodowe, które ostatecznie przerodziły się w rzeź galicyjską, która to wykreowała postać Jakuba(Jakóba) Szeli.
Obraz „Rabacja chłopska 1846” Jana Lorentowicza
Pierwotnym sprawcą nieszczęścia okazała się zaraza ziemniaczana, która w 1846 i 1847 roku na znacznych obszarach Galicji niemal doszczętnie zniszczyła uprawy rośliny, będącej podstawą wyżywienia ówczesnych chłopów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Zapanował straszliwy głód, porównywalny do sytuacji z Irlandii gdzie w latach 1845-1849 zmarło około miliona ludzi. W Galicji głód spowodował, ze odnotowano przypadki kanibalizmu-brat zjadał brata, matka potrafiła zjeść własne dzieci.
Ostateczny bilans ofiar był przerażający. W 1846 roku Galicję zamieszkiwało około 4 900 000 ludzi. Głód i zaraza z lat 1847-1849 doprowadziły do śmierci ponad 400 000 z nich. Jest to rzecz jasna liczba po odjęciu zgonów z przyczyn „naturalnych”.
To jednak jeszcze nie koniec. Od 1852 do 1855 roku w Galicji szalała kolejna epidemia cholery. Tylko w 1855 roku zabiła ona blisko 75 000 osób. W efekcie w połowie lat 50. XIX wieku Galicja liczyła jedynie 4 480 000 mieszkańców!
Śmierci w męczarniach miały w kolejnych dekadach doświadczyć jeszcze setki tysięcy mieszkańców Galicji i Kongresówki. W zaborze rosyjskim największa epidemia wybuchła w 1852 roku. W jej trakcie zachorowało ponad 100 000 osób, z których blisko 49 000 zmarło.
Przez Galicję przetoczyły się jeszcze dwie wielkie epidemie, pierwsza z nich w 1866 roku spowodowała zgon ponad 31 000 ludzi. Z kolei zaraza szalejąca w 1873 roku wysłała na tamten świat ponad 90 000 nieszczęśników. W Królestwie ofiar było znacznie mniej. W 1866 roku odnotowano ich 11 200, a w 1872 (tutaj epidemia wybuchła wcześniej) „jedynie” 5 280.
Dopiero odkrycie przez Roberta Kocha w 1883 roku przecinkowca cholery i opisanie procesu roznoszenia choroby sprawiły, że można było z nią skutecznie walczyć (kluczowy był dostęp do nieskażonej wody).Zanim jednak wiedza ta się upowszechniła, to w 1892 roku Europę dosięgło jeszcze jedno uderzenie cholery. Tym razem jednak na polskich ziemiach nie pociągnęło ono za sobą licznych ofiar. Co innego w Rosji, gdzie zmarło około ćwierć miliona ludzi.
Epidemia cholery z lat 1831–1838 spowodowała śmierć m.in. Wielkiego Księcia Konstantego, carskiego marszałka Iwana Dybicza, a w Prusach zmarł marszałek August von Gneisenau, słynny teoretyk wojny Carl von Clausewitz i filozof Georg Hegel. Kolejne ataki choroby w latach 1848–1855 prawdopodobnie spowodowały śmierć Adam a Mickiewicz podczas epidemii w roku 1855 w Konstantynopolu (obecnie Stambuł).
Generał Mariusz Zaruski (pionier polskiego żeglarstwa i wychowania morskiego, generał brygady Wojska Polskiego, taternik. Postać wszechstronna – fotografik, malarz, poeta i prozaik. Marynarz, żeglarz i podróżnik. Konspirator, zesłaniec, legionista, ułan, wreszcie generał brygady i adiutant generalny prezydenta RP) zaraził się nią w 1941 w więzieniu NKWD w Chersoniu i z tej przyczyny zmarł.
W Olsztynie cholera pierwszy raz pojawiła się 1831 roku, reakcja władz była natychmiastowa- postanowiono zamknąć miasto, zmarło 71 osób, a w całych Prusach Wschodnich życie straciło 15 tysięcy.
Jan Nowak